Sledztwo za mgla:
Oliwy do ognia dolały dwie ostatnie konferencje prokuratorów wojskowych. Odmawiali oni odpowiedzi na pytania. Nie komentowali hipotez. Ujawnienie zapisów rozmów pilotów odsunęli w nieokreśloną przyszłość - wbrew wcześniejszym deklaracjom prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta.
Incydent gruzinski
Arkadiusz Protasiuk, kapitan prezydenckiego Tu-154M podczas lotu do Smoleńska, był drugim pilotem załogi, z którą w sierpniu 2008 r. Lech Kaczyński leciał do Gruzji. Na pokładzie samolotu prezydent próbował wtedy nakłonić pilotów, by mimo niebezpieczeństwa lądowali w stolicy Gruzji Tbilisi.
"Proszę wykonać polecenie"
"Prezydent wszedł do kabiny załogi i zapytał: panowie, kto jest zwierzchnikiem sił zbrojnych? Odpowiedziałem: Pan, Panie Prezydencie. To proszę wykonać polecenie i lecieć do Tbilisi - powiedział Prezydent i wyszedł, nie czekając na żadne wyjaśnienia".
Renata Grochal: W prokuraturze wojskowej w postępowaniu dotyczącym incydentu gruzińskiego Arkadiusz Protasiuk [wtedy drugi pilot] i Grzegorz Pietruczuk [dowódca załogi] zeznali, że prezydent kazał im lecieć do Tbilisi. Do pana prezydent też wtedy dzwonił?
Płk Tomasz Pietrzak: Tak. Decyzja, że samolot nie leci do Tbilisi, zapadła w pułku. Najpierw zadzwonili do mnie minister Maciej Łopiński i dowódca prezydenckiej ochrony BOR Krzysztof Olszowiec z informacją, że pan prezydent chce rozmawiać.
Oni byli w Symferopolu na Ukrainie, skąd mieli zabrać prezydenta Ukrainy i stamtąd lecieć do Gandży w Azerbejdżanie. Lot do Tbilisi był w dalszym planie. Wszystko było zaplanowane, ambasador w Baku podstawił do Gandży samochody. Potem okazało się, że ktoś z otoczenia prezydenta nakręca spiralę, że samolot musi lecieć do Tbilisi. I pan prezydent zaczął reagować.
Jak wyglądała rozmowa z prezydentem Kaczyńskim?
- Połączyliśmy się przez telefon satelitarny i prezydent powiedział, że musi być lot do Tbilisi i żebym postawił takie zadanie załodze. Powiedziałem, że to niemożliwe, bo nie mamy zgód dyplomatycznych, że przestrzenią powietrzną prawdopodobnie rządzą Rosjanie i będziemy potencjalnym celem do zestrzelenia. Tam była wojna. Cały czas latały śmigłowce bojowe. To są przesłanki, dla których nie możemy lecieć do Tbilisi. I wtedy zaczęła się sprawa, "że będzie taka rozpierducha na skalę międzynarodową", jak wróci pan prezydent, jeżeli nie wydam takiego polecenia.
Prezydent tak do pana powiedział?
- Tak, "rozpierducha na skalę międzynarodową" - to było dość charakterystyczne.
kaslawka pisze:trzeba poszerzac swoje horyzonty i dostrzegac inne poziomy naszego zycia
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika. i 61 gości