Postautor: user1828647 » 16 cze 2008 20:12
Witam
Zacznę od stwierdzenia, że "Ćwierkały jaskółki, że najgorsze są spółki" i podpiszę się pod tym dwoma rękami.
Decydując się na wspólne wynajęcie domu ze znajomymi (których się wcześniej znało) nie sądziłam, że wdepnę w niezłe "g...". Niedługo po wprowadzeniu do naszego nowego domu, zaczęły się "jazdy", bo prosiłam koleżankę o to żeby nie robiła przeciągów, bo mam 6 miesięczne dziecko (a był to okres zimowy) oraz to żeby wywiązywała się z dyżurów co do sprzątania w domu. Miałyśmy ustalone, że zmieniamy sie tydzień na tydzień. Więc po tym jak grzecznie zwróciłam jej uwagę o powyższe usłyszałam dosłownie, że jestem "pie...... jedynaczką". Byłam w szoku, bo ja jej nie wyzywałam. Długo spokój nie potrwał, bo w marcu przywiozła kota i poszła w tany, kot głodny, bez żarcia, wody itp. Jej chłopak miał się nim zajmować, ale że leń to nie dawał mu jeść, bo po co. W końcu kot zaczął wyjadać mi moje jedzenie z garnkó. Wkurzyłam się, bo nie na takich warunkach miała go trzymac w domu. Zresztą landlord nic nie wiedział, bo na pewno podniósł by jej czynsz. Ponownie zwróciłam jej uwagę teraz o kota, że jak tak to ma wyglądać to kot ma zniknąć z domu. Za 3 dni zniknęła ona i kot zostawiając nas na lodzie. Nie chcę już wspominać o tym jakie jazdy nam urządzała, straszyła nowym chłopakiem -prawnikiem, zerwaniem umowy z agencją itp i tede. Landlord oczywiście w całe te jej jazdy uwikłany i zły, bo to Hindus wogóle nie przyzwyczajony do takich sytuacji, a przede wszystkim zły na kumpla (eks tej panienki), który z nami został, że jej broni a nie ma racji. Nawet już od niego telefonów nie odbiera, więc jak jest jakaś awaria to dzwonię ja.
Mysleliśmy, że to już koniec tych ekscesó kiedy oznajmił nam kumpel, że i tak będzie robił nam problemy, nie chciał podpisac nowej umowy, zwleka z płatnościami, a teraz też jest dzień płatności czynszu, a on przepadł 3 dni temu jak kamień w wodę (rzeczy zostawił, więc nie wiem, czy się wyprowadził, gdziejest), nie wpłacił na czynsz, a przede wszystkim nie można się z nim skontaktować. Nie odpisuje na smsy, nie odbiera telefonów, nawet nie wiem czy jest w Londynie.
Proszę o podpowiedź co można w takiej sytuacji zrobić z taką osobą jeśli się pojawi albo i się nie pojawi?
Przed Landlordem będę świecić oczami, bo co ten człowiek sobie o Polakach pomyśli? Wiem, że miał o Polakach dobre zdanie, ale teraz?
Dziękuję za wszelkie rady.