Jeśli ktoś proponuje mi "would you like to go out for a drink?" jest to dla mnie równoznaczne z tym, że za tego drinka zapłaci.
Bezczelne jest oczekiwanie, że kobieta, którą Ty zaprosiłeś ma za siebie sama zapłacić.
They arranged to meet-up for drinks
NoToCo pisze:
Nie wiem dlaczego tworzysz dziwne i czysto teoretyczne historie o wprowadzaniu się do kogoś, skoro temat dotyczy bardzo konkretnej sytuacji - randek i tego kto za nią płaci.
NoToCo pisze:Ja w swoich wypowiedziach nie odnoszę se do artykuły, tylko do własnych opinii na temat tego kto powinien zapłacić za drinki na randce.
emigrantka pisze:Artykul jest napisany na podstawie tego po powiedzial ten psychopata.
Wypowiedzi kobiety tam nie ma.
Moze zauwaz to MF?
I przestan cytowac psychopate jak wyrocznie.
emigrantka pisze:Brednie to wszystko co nie zgadza sie z Twoim zdaniem?
emigrantka pisze:Skad wiesz ze nie zaprosil jej na randke/drinka?
emigrantka pisze:Wierzysz slowom psychopaty ktory swoje zdjecie opoblikowal w gazecie nad tekstem "biegl za nia i wyrwal jej telefon"?
MarcFloyd pisze:NoToCo:Jeśli ktoś proponuje mi "would you like to go out for a drink?" jest to dla mnie równoznaczne z tym, że za tego drinka zapłaci.
Nie jest. Pare dni temu zapytalem kumpla z pracy czy pojdzie na piwo. Jakos nie oczekiwale ze za niego zaplace.
Zapraszasz kolegów z pracy na randek? bo ten temat dotyczy właśnie randki.
Bezczelne jest oczekiwanie, że kobieta, którą Ty zaprosiłeś ma za siebie sama zapłacić.
Jeszcze raz: SKAD wiesz ze on ja zaprosil? Bo w artykule wyraznie jest napisane:They arranged to meet-up for drinks
po raz kolejny powtarzam, że nie odnoszę się do artykułu, ale po prostu do sytuacji "facet zaprasza kobietę na randkę, kto ma zapłacić za drinki".NoToCo pisze:
Nie wiem dlaczego tworzysz dziwne i czysto teoretyczne historie o wprowadzaniu się do kogoś, skoro temat dotyczy bardzo konkretnej sytuacji - randek i tego kto za nią płaci.NoToCo pisze:Ja w swoich wypowiedziach nie odnoszę se do artykuły, tylko do własnych opinii na temat tego kto powinien zapłacić za drinki na randce.
Teamat, gdybys nie raczyla zauwazyc dotyczy bardzo konrektnej, opisanej w artykule sytuacji - a ty, zabrnelas w obrone wyludzaczki - I teraz glupio ci to przyznac.
beeata pisze:zgadzam siestabilnym psychicznie to ja bym go na pewno nie nazwala...
usercostam pisze:beeata pisze:zgadzam siestabilnym psychicznie to ja bym go na pewno nie nazwala...
Jak już pisałem wcześniej, pewnie przed tą spotkał całą masę naciągaczek jak wy, i po prostu w końcu kropla przelała czare.
Dla zwykłego pracownika popłynąć codziennie na te 30 funtów żeby potem się okazało, że typiary szukały tylko frajera to jest jednak spora sumka.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika. i 28 gości