Rozumiem, iż czujemy się zagrożeni konkurencją, często niskim poczuciem własnych możliwości.
surikjunior pisze:Wierzę, że sukces każdego Polaka na emigracji może przyczynić się do sukcesu drugiego.
Nie możemy być nieczuli na potrzeby naszego rodaka, kolegi czy przyjaciółki, gdyż każdy z nas potrzebuje emocjonalnego wsparcia, identyfikacji z grupą przyjaciół.
To nas wzmacnia i daje siłę do walki z przeciwnościami życia na emigracji.
Wielu wyjeżdżając z kraju, porzuciło także wartości, gdyż sądzą, że one przeszkadzają w odniesieniu sukcesu zawodowego. Nic bardziej błędnego.
Rozumiem, iż czujemy się zagrożeni konkurencją, często niskim poczuciem własnych możliwości.
Jednak przy pozytywnym nastawieniu do bliźnich, wszystko w naszym życiu może ulec zmianie.
Z całą pewnością pojawią się nowe możliwości, dobre inspiracje, podejmiemy więcej słusznych decyzji. Bo w atmosferze wzajemnego szacunku i przyjaźni, wszystko kręci się w dobrym kierunku.
Zapraszam do dyskusji i własnych refleksji.
Krzysiek.
surikjunior pisze:Dla mnie Wasza reakcja jest potwierdzeniem tego, co napisałem.
Piardolicie o dupie Maryny. Żadnych konkretnych tez, zero otwartości na dialog.
Słowem, polskie piekiełko, tylko w wydaniu UE.
surikjunior pisze:Wierzę, że sukces każdego Polaka na emigracji może przyczynić się do sukcesu drugiego.
.
Nie mam zamiaru dawać dupy, a już na pewno mocno.Emigrantka pisze:Bardziej zrownowazeni intelektualnie magistrowie zapirdzielaja lopatami w godzinach dziennych i nie maja czasu na p... p... z toba na londynku....
Ciesz sie ze w ogole ktokolwiek odpowiedzial na tego marnego posta....
Co jakis czas tu taki trolik wpada jak ty.. nudne to sie robi...
Acha, pare postow nizej nie zapomnij palnac ze jestes dziennikarzem i zbieraz materialy do jakiegos szmatlawca - to tu taka tradycja jak ktos mocno dupy da na forum to sie pozniej dziennikarstwem zaslania
Dzięki za rzeczową wypowiedź. Mniej więcej znam te realia, gdyż mam na zachodzie wielu znajomych i rodzinę.aina24 pisze:surikjunior pisze:Wierzę, że sukces każdego Polaka na emigracji może przyczynić się do sukcesu drugiego.
.
moze w jednej rzeczy zgadzam sie z emigrantka, tzn w tym, ze piszesz z polski i masz inne spojrzenie na pewne rzeczy...
wczesniej tez mi sie wydawalo, ze chce pomagac polakom dojsc do czegos tzn np uczyc ang czy pomagalam pomagac wypelniac rozne dokumenty. Ale to wszystko nie takie proste czesto pomagasz komus a potem ta osoba zamiast myslec,ze poprostu jestem dobra osoba i chce tylko pomoc mysli ze jestem naiwna i probuje jak nawiecej wykorzystac.. co chwila o cos prosza nawet w takich banalnych sytuacjach a gdy juz nie potrzebuje pomocy to przestaje sie odzywac.
mialam tez taka sytuacje ze poznalam kilkoro polakow i jedna dziewczyna poprosila mnie bym pomogla jej napisac esej,ok poszlam do nich i dyktuje jej bla bla bla i potem faceci zaczeli mnie chwalic- jaki ty masz dobry ang,rosyjski(bo niektorzy z nich byli z rosji) no i rozumiem to, ze dziewczyny mogly sie poczuc zazdrosne no ale z drugiej strony bardzo duzo pomoglam jaks wdziecznosc sie nalezy, a one od tamtej pory totalnie przestaly my mnie zapraszac do siebie i ogolnie jak wychodzili gdzies out itd.
inna sytuacja zalatwilam jednej dziewczynie prace w hotelu w recepcji gdzie wczesniej pracowalam, przespala sie z szefem i juz next day poczula sie wazna, zaczela sama ukladac roty itd. Oczywiscie to nie wypalilo bo kazdy sie buntowal do szefa a jednak dla szefa wazniejszy byl biznes i pracownicy niz jedna jakajaca sie polka i ja wyrzucil,a ona po tym wszystkim jeszcze mnie prosila bym z nia poszla zlozyc claim na niego . Takich sytuacji bylo kilka z polkami. Takie odnioslam wrazenie, ze jak przyjezdzaja studenci z pl na kilka miesiecy to za wszelka cene chca jak najwiecej zarobic i nie wazne jak i wiele razy takie stwierdzenia slyszalam-' a mnie to nie obchodzi i tak mnie tu nikt nie zna a w pl sie nikt nie dowie'.
moglabym tak bez konca wymieniac. Kiedys pamietam bylismy w hotelu z boyfriend tylko na jeden dzien bo za daleko bylo do domu no i taki burdel w pokoju zostal ze hoho no bo wiedzielismy ze juz nas nikt nie zobaczy a chielismy troche poszalec.. mysle ze podobne podejscie maja polacy przyjezdzajac do anglii i stad juz przestalam sie przejmowac, pomagac, bo doszlam do wniosku ze nie ma sensu...
surikjunior pisze:Z pracą raczej problemów mieć nie będziemy, jestem bardzo dobrym płytkarzem, żona pielęgniarką. Język podciągnę na miejscu. Nie wiem tylko, czy warto tułać się z trójką dzieci w nieznane, gdy się ma w Polsce dom z niemałym ogrodem w całkiem fajnym mieście Bielsko Biała. Ciągnie mnie trochę do ludzi i świata.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika. i 107 gości