trabienie w prasie trabieniem, ale ja na przyklad nie do konca rozumiem, jak to wyglada od strony prawnej, szczegolnie jesli chodzi o osoby nie ubezpieczone
- kobiecie przysluguje darmowa aborcja do 25 roku zycia. powyzej 25 roku zycia trzeba pojsc prywatnie a koszt wynosi Ł450-750 - to dotyczy ubezpieczonych
http://www.brook.org.uk/content/M2_5_abortion.asp
- a co z nieubezpieczonymi? jak to wyglada w praktyce? lekarz przyjmuje, dokonuje zabiegu a potem do domu przychodzi rachunek? bo to, ze ktos jest obywatelem UE nie oznacza wcale, ze ma prawo do swiadczen zdrowotnych, trzeba jeszcze gdzies legalnie pracowac, a jak wiadomo nie wszyscy to robia...
jaka opieka obejmuje sie w UK w naglych przypadkach osoby, ktore sa nieubezpieczone? czy NHS staraja sie po fakcie sciagac pieniadze z nieszczesnika, czy sa na to jakies osobne fundusze i zostawia sie np. nieubezpieczone ofiary wypadkow w spokoju? jakie sa wasze doswiadczenia w tej kwestii?
no a co do ignorancji, no hmm... niewatpliwie bohaterki tego artykulu postepowaly glupio. ludze pod wplywem stresu, paniki, nacisku partnera, rodziny i jeszcze pewnie burzy hormonow, nie takie rzeczy robia.
moze jednak, warto pomyslec raz na jakis czas nad roznymi ewentualnosciami w zyciu i zastanowic sie, czy jestem odpowiednio na nie przygotowany?
przyjezdzajac do UK ma sie mala wiedze o tym jak tu jest. ja jak przyjezdzalam tu we wrzesniu to a) wyleczyłam zeby b) znalazlam mieszkanie jeszcze przed wyjazdem c) zabralam ze soba zapas lekow na astme i tabletek antykoncepcyjnych, bo nie mialam pojecia, czy beda tu latwo dostepne (slyszalam np. ze trudno sie tu dostac do specjalisty) i jaka bedzie roznica cenowa. Na miejscu szybko się jednak dowiedzialam, co i jak, bo lezalo to w moim dobrym interesie.
Jesli ktos nie potrafi myslec o przyszlosci, planowac... no coz... mozna sie tylko zastanawiac, czy zawinila szkola, rodzice, czy po prostu, niektorzy ludzie maja hmm... "szczegolne zdolnosci" do pakowania sie w tarapaty.
Wlasnie przyklady takich kobiet, jak te w artykule, przekonuja mnie, ze warto jest czasem odejsc od nieco tradycyjnych wzorcow wychowania i uczyc dziewczyny odpowiedzialnosci za to, co robia. Bo kobieta wiszaca na chlopaku, polegajaca na jego zdaniu i pomocy, zalezna od niego finansowo, to w pewnym sensie sierota zyciowa. A jak chlop sie okaze draniem, albo cegla mu na glowe spadnie, to co? Kto pomoze? Bo chyba nie panstwo...