yeze
2007/10/28 13:27:43
Ogladając film Wajdy miałam przez półtorej godziny niemiłe wrażenie, że zapłaciłam za bilet do kina, a tu ktoś na ekranie serwuje mi teatr telewizji, no, w najlepszym wypadku paradokument z Discovery Channel. Być może reżyser powinien iść na emeryturę, a nie porywać się na spore produkcje filmowe.
Oto dał aktorom scenariusz składający się z poszarpanych wątków, które może byłyby ciekawe, ale włożył im w usta tak patetyczne kwestie, że aż się trochę widz czuje zażenowany. W dodatku nabieram niemiłego wrażenia, że polski aktor jest kształcony na scenę teatralną, z kamerą sobie nie radzi, bo okazję do grania przed nią ma głównie w serialach. Dzięki temu w "Katyniu" mamy okazję zobaczyć nienaturalnie patetycznych Englerta, Stenkę, Żmijewskiego, Komorowską, serialowego Małaszyńskiego, który pewnie zawsze gra siebie samego, kiepściutką Ostaszewską i lepszego Chyrę, ale jego postać przestaje być wiarygodna w momencie kiedy ni z tąd ni z owąd (bo scena w barze nie wnosi żadnego napięcia) wybiega i popełnia samobójstwo (ot, było w scenariuszu, to zagrał, wszak jest aktorem).
Postaci są papierowe, przerysowane, a tak sztuczne, że ma się wrażenie oglądania próby szkolnej akademii. A przecież mamy oglądać dramat ludzki, rodzinny, narodowy, dramat, który wydarzył się nie tak dawno temu i był tuszowany przez lata.
Szkoda też, że sam Wajda, którego sprawa katyńska dotknęła osobiście, uczciwie mówi o kłamstwie, tuszowaniu, niemożności postawienia nagrobka ojcu, a swoim postaciom karze robić rzeczy wręcz głupie. Cielecka taszczy nagrobek, a potem się mocno dziwi, że ją śledczy zabierają do aresztu. W bezładzie scenariusza scena wcale nie jest symboliczna, jest średnio umotywowana. Wajda sobie spokojnie w okresie powojennym studiował, nie robił wyskokow z nagrobkami, ale widzowi wmawia, że tak właśnie trzeba i tak jest słusznie. Ba, nic nie wpisał (no, przynajmniej się nie chwali w wywiadach) w podanie do szkoły o prawdziwej przyczynie śmierci ojca, ale karze to zrobić jednemu ze swoich bohaterów...
Nie ma w tym filmie zwykłych ludzi, są same symbole i pomniki. Może to sprawi, że będzie bardziej czytelny dla tabunów młodzieży szkolnej zagnanych do kina, ja jednak myślę, że będzie po prostu nudny i śmieszny. No, może się pośmieją trochę z plastikowych okien i ślicznie ułożonej kostki brukowej w Krakowie okresu wojny (a takich mamy dobrych scenografów, uznanych w świecie, ale Wajda raczej z ich usług nie skorzystał), coś im nie będzie grało w tle (może będa potrafili to nazwać brakiem trzeciego plenu, bo statysta kosztuje i trzeba zatrudniać dodatkowych ludzi do opanowania tego tłumu), ale z braku fabuły raczej się zajmą potajemnym stukaniem smsów lub czymś równie ciekawym..
Cała siła "Katynia"opiera się na szantażu emocjonalnym - bo jak tu krytykować tak ważny dla narodu film. I dlatego czytam ze zdumieniem w kolejnych recenzjach obszerne wyjaśnienia co do poczynań bohaterów, ich motywacji i jej znaczenia. To chyba powinno wypływać z filmu, a nie wypływa. Rzeczywiście dobra i wstrząsająca ostatnia scena, po półtorej godziny oglądania nudnego spektaklu, wydaje się nie pasować do całej reszty.
Oj, rozpisałam się trochę Pozdrawiam.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika. i 25 gości