Coz... bylem w sobote na ibizie. Elegancko sie ubralem, wypozyczylem sobie Peugeota 407 na dobe.
No i poszedlem sobie to do jednego klubu to do drugiego.
Co zagadywalem do lasek, to zadna nie mowila dobrze po angielsku, a jak mowilem ze 'i am from london' to od razu usmiech od ucha do ucha i sie zaczynaly kleic... no i pytaly sie 'opowiedz cos o sobie', pogadalem jakies glupoty (i tak nic nie rozumialy
zupelnie jak polki ze swoimi brytyjczykami hehehe), potem zaczalem mowic jaka ladna jestes blabla, troche zwrotow walnalem po hiszpansku i pol godziny pozniej juz bylismy w aucie
Nic tak nie poprawia nadszarpnietego Polskiego ego jak przeleciec 3 hiszpanki w jedna noc...
A pozatym to przelamalem sie jakos w czwartek i wyhaczylem jedna angielke miala ladne imie Susan i boskie oczy, figura juz gorsza - ale zeby sie pobawic luz. No i sie pyta 'where are you from?' mowie 'am from poland' a ona 'ooh so you must be a builder?'...
i wszystko jasne