Z własnego doświadczenia wiem, że z reguły nie ma problemów ze zwierzakiem w wynajmowanym mieszkaniu. Z reguły landlordzi drukuja kontrakty z internetu nawet ich nie czytając. Przykład: w moim kontrakcie było napisane, że jeżeli dojdzie do morderstwa w domu, to landlord nie bedzie brany pod uwagę w sprawie sądowej.
Kiedys w pracy znaleźliśmy zagubionego psa i go przygarnęliśmy. Zadzwoniliśmy do naszej landlady, aby jej powiedzieć, że mamy psa i siedzi w ogródku aż nie znajdziemy właścicieli (w końcu znaleźliśmy). Nie miała nic na przeciw.
Drugą sprawą były koty. Przygarnęliśmy dwa koty (dwa właśnie po to, aby się nie nudziły) i powiedzieliśmy landlordowi, że po ogrodzie buszują myszy (faktycznie były ze dwie), więc aby nie rozkładać trutek (bo sąsiedzkie koty przychodzą i mogą się otruć), chcemy mieć dwa kociaki. Nie było żadnego problemu (poza tym, że landlord przysłał ekipę do deratyzacji terenu).
