We mnie tam mysl rosla od dluzszego czasu. Zauwazylem, ze w wieku 22-23 lat, zaczalem sie zamieniac w 40 latka. Nie chcialo sie wychodzic na imprezy, bo nie ukrywam lubie troche wypic zeby byl klimat - a nie smakowaly mi super nalewki, czy najtansze piwo w klubach... chodzenie tam gdzie wjazd za darmo, na taksowke za bardzo tez nie bylo. W nocy wracanie przez Szczecin do domu na pieszo czy autobusami nie nalezalo do najprzyjemniejszych. Buty kupowalem raz na dwa lata nawet, jakas bluza czy cos to byl luksus. Zarabialem wtedy 1500 brutto jako programista (J2EE, Oracle, ogolnie bardzo duze rzeczy).
Moja owczesna dziewczyna nie mogla pracowac bo studia, a miala ciezki kierunek - i chociaz sie kochalismy to sie wszystko zaczynalo psuc - wlasnie malo gdzie wychodzilismy. Czasem sie poszlo oczywiscie do parku itd... ale to juz nie bylo to co na poczatku znajomosci. Robilo sie tez czasem imprezy w domu - mialo to jakis klimat - ale to zamkniecie w czterech scianach - mozna powiedziec wykluczenie spoleczne zrobilo swoje. Zrobilismy sie starzy i zgorzkniali. Wybory czy kupic chleb czy piwo... Szukalem czegos lepiej platnego, ale niestety nie bylo nic wtedy - zawsze przeszkoda, ze nie ma studiow, ze blabla...
Rozstalismy sie kilka miesiecy po moim wyjezdzie, w zgodzie - znalazla sobie kogos nowego, tez po wyjezdzie do UK.
Tutaj w UK dopiero odzylem, nabralem oddechu - zobaczylem ze mozna zyc inaczej, bardziej kolorowo. No i tez rzucilem studia, na ostatnim roku - moze tutaj zaczne cos, ale na razie nie mam ochoty, bo mam swoje zainteresowania, do ktorych pewnie studia by mnie zniechecily - a tak wole sam drazyc temat