Strona 1 z 4

Oh my God

: 12 mar 2008 16:15
autor: iza_
zastanawia mnie czy na emigracji Polacy staja sie bardziej religini czy tez wrecz przeciwnie. czy chodzimy do Kosciola i jak czesto? czesciej niz w Polsce? moze dopiero tutaj odnalezlismy swoje powolanie? czy katolicyzm daje nam poczucie wspolnoty narodowej? czy jest czescia naszj narodowosci? czy kosciol w uk pomogl komus w znalezieniu pracy albo mieszkania?
a moze jak anglicy nie uczeszczamy we mszy sw? nie mamy czasu? zrozumielismy, ze religia nie ma znaczenia? nie wierzymy? jak jest?
jestem w trakcie pisania pracy mgr i bardzo by mi pomogly wasze komentarze. dzieki

: 12 mar 2008 16:54
autor: kasia_p
nie chodze do kosciola bo mam za daleko,a poza tym nigdy niebylam wielce religijna. tu jest latwiej miec wszystko w 4 literach.

: 12 mar 2008 17:07
autor: kaslawka
napewno emigracja sprawia ze nie myslisz o religii bo masz za zadanie myslec o pracy, mieszkaniu, jako takiej stabilizacji, mysle ze po jakims czasie to sie normuje i ludzie zaczynaja myslec o czyms wiecej niz tylko zarabianie pieniedzy. Moja religijnosc nie zmienila sie z momentem zamieszkania w obcym kraju. Do kosciola chrzescijanskiego przestalam uczeszczac jeszcze w Polsce a katoliczka nie jestem z wlasnego wyboru i biblijnych przekonan juz od 12 lat wiec dlugo dlugo zanim wyemigrowalam. Teraz samodzielnie staram sie czytac Biblie i zyc wg tego co tam jest napisane, nie jest to latwe ale kto powiedzial ze wiara ma byc latwa ? :-)
Katolicyzm nie daje poczucia wspolnoty bo sie wyraznie odcina od reszty spoleczenstwa swoja innoscia i poczuciem "swietej wyzszosci". Ale to tez tylko moja opinia.......

Powodzenia w zbieraniu materialow i w pisaniu pracy :D

: 12 mar 2008 23:41
autor: iza_
a nie jest tak, ze czasem kosciol jest pierwszym miejscem ktore chcemy odwiedzic bedac na emigracji? w szczegolnosci jesli sobie nie nie radzimy, jesli potrzebujemy pomocy...

: 13 mar 2008 00:07
autor: kaslawka
no to zalezy jak bardzo jestesmy uzaleznieni od innych ludzi i ich pomocy. Jak mam problemy to mam przyjaciol zeby sie wygadac....a z Bogiem rozmawiam nie tylko wtedy kiedy mam klopoty. Ja nie utozsamiam Boga z budynkiem....wiec moze dlatego nie poszukuje kosciola jako takiego
Ale moze sie wypowiedza praktykujacy i potrzebujacy takiego wsparcia

: 13 mar 2008 07:43
autor: MarcFloyd
kasia_p pisze:nie chodze do kosciola bo mam za daleko,a poza tym nigdy niebylam wielce religijna. tu jest latwiej miec wszystko w 4 literach.


Bo nie ma idiotycznej presji spolecznej (czyli swojskiego obgadywania) i mozesz zyc tak jak naprawde chcesz :)


The Kingdom of God is within you and all about you, not in buildings of wood and stone. Split a piece of wood and I am there. Lift the stone and you will find me.

: 13 mar 2008 12:51
autor: iza_
to uwazacie ze w poslce ludzie chodza do kosciola bo sa pod presja rodziny, sasiadow itd? tzn na emigracji nie chodza, bo nie musza. ale nie jest wlasnie tak, ze skoro nie musza, to chodza? bo chodza dla siebie a nie dla innych?

: 13 mar 2008 12:55
autor: iza_
iza_ pisze:to uwazacie ze w poslce ludzie chodza do kosciola bo sa pod presja rodziny, sasiadow itd? tzn na emigracji nie chodza, bo nie musza. ale nie jest wlasnie tak, ze skoro nie musza, to chodza? bo chodza dla siebie a nie dla innych?


mam ndzieje ze to co napisalam ma sens nie tylko dla mnie;)

: 13 mar 2008 12:55
autor: Artur79
Dokladnie, na wioskach w wiekszosci tak jest, mlodzi ludzie chodza zeby pozniej ksiadz nie krecil nosem jak sie przyjdzie zenic albo dziecko ochrzcic. Trzaby wtedy koperte grubsza dac :). W miastach mysle ze nie ma takiej presji.

: 13 mar 2008 13:04
autor: MarcFloyd
W miastach mysle ze nie ma takiej presji.


Bo nie jest tak ze wszyscy-wszystkich-znaja :D

: 13 mar 2008 13:11
autor: kasia_p
w szczegolnosci te stare dewotki, co nie maja nic innego do roboty... szukaja sensacji. dlatego w Polsce chodzilam do kosciola, zeby nie sprawiac przykrosci babci. nadal jak przyjezdzam w odwiedziny, to ide do na msze zeby sprawic im przyjemnosc

: 14 mar 2008 07:49
autor: iza_
kasia_p pisze:w szczegolnosci te stare dewotki, co nie maja nic innego do roboty... szukaja sensacji. dlatego w Polsce chodzilam do kosciola, zeby nie sprawiac przykrosci babci. nadal jak przyjezdzam w odwiedziny, to ide do na msze zeby sprawic im przyjemnosc

i pewnie wrzucasz "przyzwoita" sumke ksiedzu na tace? ;)

: 14 mar 2008 10:31
autor: user2103901
iza_ pisze:i pewnie wrzucasz "przyzwoita" sumke ksiedzu na tace? ;)

Nie wiem co ma być złego w utrzymywaniu wspólnoty wyznaniowej do której chodzimy. Bo niby kto to ma robić? Kto ma za to płacić? Ci co nie chodzą do kościoła? Trzeba być świadomym, że bez wsparcia wiernych nie byłoby tych kościołów.

: 14 mar 2008 12:23
autor: MarcFloyd
Jesli mowimy o utrzymywaniu budynku, nic. Jesli natomiast mowimy o kupowaniu spasionemu wieprzakowi kolejnego mercedesa… Kaplani niektorych religii PRACUJA.

Jakis czas temu panowala w polsce antysekciarska histeria podgrzewana przez “katolickie media”. Wrzeszczano ze osoby oddajace majatek religii uznawanej przez RK za sekte (bo innej od jedynie slusznej) maja wyprane mozgi i nalezy je ubezwlasnowolnic. Jakos nie zauwazylem zeby te same media wzywaly ubezwlasnowolnienia majacej wyprany mozg babci oddajacej ksiedzu ostatnie grosze 600 zlotowej emerytury :D

A najsmieszniejsze jest to ze RK sam sie miesci we wlasnej definicji sekty :lol:

: 18 mar 2008 14:48
autor: user2103901
MarcFloyd pisze:Jesli mowimy o utrzymywaniu budynku, nic. Jesli natomiast mowimy o kupowaniu spasionemu wieprzakowi kolejnego mercedesa… Kaplani niektorych religii PRACUJA.

Nie mówimy o utrzymaniu budynku, tylko o utrzymaniu parafii... To nie tylko utrzymanie budynku, w którym jest kościół, to również pensje dla księży i pieniądze na ich utrzymanie(chyba nie uważasz że oni nie mają prawa do otrzymania zapłaty za swoją pracę). To również wszystkie koszty związane z posługą kościelną, administracją, księgowością czy nawet okazjonalnym świątecznym wystrojem kościoła. Nie wspominam już nawet, że te kościoły w Londynie, do których chodzę przechodziły ostatnio generalne remonty, których koszty idą w setki tysięcy funtów. Koszty utrzymania takiej parafii są olbrzymie i bez pomocy wiernych pewnie nie byłoby żadnej polskiej parafii w Wielkiej Brytanii.
Jeśli się z czegoś korzysta to się powinno za to płacić. Ja mam takie zdanie. Ja bym porównał posługe księży do ludzi pracujących w organizacjach charytatywnych - tylko, że Ci pierwsi pomagają duszy, Ci drudzy też ciału.(wiem, że wielu z tym sie nie zgodzi, ale są ludzie i ja do nich należę, że w to wierzą... i kropka) Ja nie bulwersuję się gdy płacę na jakąś organizację charytatywną, albo jak ktoś inny płaci na nią, a ludzie w niej pracujący i pomagający innym ludziom utrzymują się z tych pieniędzy. Przecież z czegoś muszą sie utrzymywać, a ich praca powinna być wynagradzana. Ta sama sytyacja dotyczy księży. Nie rozumiem dlaczego ludzie bulwersują się tym że ktoś daje na parafię do której uczęszcza. Jakoś mnichom buddyjskim nie zarzucają, że nie pracują.
To widać zaszłość z polskiego zaściankowego podejścia. Tylko, że tu sytuacja wygląda inaczej niż w Polsce. Jakoś ludzie w Niemczech płacą podatki na własne kościoły i nie narzekają, tu również ludzie dają datki i również nie narzekają. To jest normalne, że ludzie wspierają swoje wspólnoty wyznaniowe. I nikt nikogo do niczego nie zmusza...
A co do pracy polskich księży, to akurat polscy księża mają tu ciężkie życie i pełne ręce roboty. Ja bym się z nimi na pewno nie zamienił. Przyjechali tu, bo my wykazaliśmy na to zapotrzebowanie. I trzeba to też docenić, bo oni pewnie woleliby zostać w Polsce.
A co do ankiety to nie widzę opcji tak, tak samo jak w Polsce.