Postautor: rychonyc101 » 19 paź 2011 00:31
Po prostu wyszedlem, nie moglem wytrzymac. Na dzien dobry wlasiciel (wielki emarykanski entrepreneur) chcila strzelac z "shotgun" do kopiarki, ktora sie zaciela po raz kolejny. Facet latal miedzy polkami z towarem z wielka flinta w lapach...po czym udawal, ze to byl niezly kawal. Za pare godzin przywiezli mu inna kopiarke, ale chyba byl niezle rozezlony wydatkiem, bo "wydarl" sie na mnie okrutnie (po raz kolejny) wiec wyszedlem....Widze, ze juz zdazyl opublikowac nowe ogloszenie w sprawie pracy...chce placic nawet mniej niz mnie. Moze o to chodzilo...Niepotrzebna ta flinta, wystarczylo powiedziec, ze placi mi za duzo...tak straszyc czlowieka mozna tylko w Hameryce...lol.