wszystko co nadaje się nigdzie czyli śmietnik
kasiashagwell
Gastarbeiter
Posty: 63
Rejestracja: 16 paź 2009 12:47

Postautor: kasiashagwell » 07 gru 2009 08:48

>>>> mysle ze kazdy facet i kobieta sie ze mna zgodzi
>>>> nie ma nic bardziej sexy niz opalone cialo

... tak zgadzamy się z Tobą, nie ma nic bardziej sexy niż mieć 45cio letnią skórę w wieku 25 lat, i nowotwór złośliwy zaraz po trzydziestce... brawo, trzymaj tak dalej :)

banita
Rezydent
Posty: 7320
Rejestracja: 31 sie 2007 07:34

Postautor: banita » 07 gru 2009 10:30

natka1983 pisze:kazdy facet i kobieta sie ze mna zgodzi nie ma nic bardziej sexy niz opalone cialo!!!!!!!!!


taaaaaaaaaaaaaaaaa

statystycznie to wyglada to tak:

Obrazek

a teraz lece do klopa bo od tego nadmiaru sexapilu chce mi sie ... wymiotowac :lol:

natka1983
Gastarbeiter
Posty: 47
Rejestracja: 29 paź 2009 21:58

Postautor: natka1983 » 07 gru 2009 18:16

dla was wszystko jest biale albo czarne jak ktos chodzi do solarium tzn ze musi wygladac jak jola rutowicz...jak pisalam wczesniej trzeba opalac sie z rozwaga a nie latac na solarke co drugi dzien.... ja mam lekka opalenizne... podtrzymuje ja chodzac na solarium co miesiac a czasem nawet rzadziej...i sama jestem przerazona widzac 25-latki spalone wygladajace jak 40-latki a co do raka skory- mozna go dostac tak samo opalajac sie na sloncu. WSZYSTKO JEST DLA LUDZI ALE TRZEBA ZACHOWAC ZDROWY ROZSADEK!!!

kasiashagwell
Gastarbeiter
Posty: 63
Rejestracja: 16 paź 2009 12:47

Postautor: kasiashagwell » 07 gru 2009 22:59

"nie ma nic bardziej sexy niz opalone cialo!!"

... i tu Cie zadziwię... jest coś bardziej sexy... umysł :)

natka1983
Gastarbeiter
Posty: 47
Rejestracja: 29 paź 2009 21:58

Postautor: natka1983 » 08 gru 2009 11:45

mozna miec jedno i drugie :D zaskoczona???

kasiashagwell
Gastarbeiter
Posty: 63
Rejestracja: 16 paź 2009 12:47

Postautor: kasiashagwell » 08 gru 2009 14:45

>>>> zaskoczona ???

noooooo... niemożliwe.... :lol:

user1831635
Emigrant
Posty: 237
Rejestracja: 17 sie 2008 11:49

Postautor: user1831635 » 29 gru 2009 21:01

kasiashagwell pisze:"nie ma nic bardziej sexy niz opalone cialo!!"

... i tu Cie zadziwię... jest coś bardziej sexy... umysł :)


zgadzam sie - nie ma jak to inetelektualna prostytucja :D , nie kazdego na nia stac - na szczescie

juzekbrona
Emigrant
Posty: 375
Rejestracja: 11 lis 2009 02:37

Postautor: juzekbrona » 30 gru 2009 00:49

A kasiashagwell to coraz bardziej podoba mi sie.

A jakis debil gdziestam na tym portalu, na forum napisal, ze powielam kogos z innego forum, z innego portalu. To jak badziewiaku to czytasz, to wbij sobie w czerep, ze 3 zwoje mi pracuja na tyle mocno, ze nie musze nikogo udawac.
I tak znowu czytam ten londynek, te daty wpisow i znowu nic sie nie dzieje. Aby ino paczki do polski i co ciekawego w londynie.

juzekbrona
Emigrant
Posty: 375
Rejestracja: 11 lis 2009 02:37

Postautor: juzekbrona » 30 gru 2009 01:05

sw15 - putney. jedyne co ostatnio widze na high street to tanning shop ale to jest duzy chain , small independent przepadly .

Eee... To dzie jest ta wysoka strit z tanim szopem? To pracz jest ten szop? I dlaczego on jest cham? Albo musi go w łancuchy zakuły... A małe niezależne to niby dlaczego przepadły? Bo nie prały?

platinumsun
Gastarbeiter
Posty: 6
Rejestracja: 03 gru 2009 18:57

Postautor: platinumsun » 13 sty 2010 12:16

Jeśli ktoś kogoś porównuje do Rutowicz ze względu na opalinizne to albo jest tak głupi jak ona albo bardzo ograniczony w wiedze na temat sztucznego słonca .Albo może wściekły że go na to niestać bo woli wypić taniego browara albo wino żeby mu we łbie zaszumiało.


Słońce świeci nam od lat i robi to bezpłatnie. Dzięki niemu postaliśmy jako gatunek zamieszkujący naszą planetę i dzięki niemu możemy cieszyć się zdrowiem i dobrym samopoczuciem. Te odkrycia to nie nowość. Fakt konieczności koegzystencji naszego gatunki z energią słońca oparty jest na charakterze promieni ultrafioletowych. Tylko one niosą ze sobą odpowiednią ilość energii by aktywować pod nasza skóra odpowiednie i potrzebne nam do życia procesy. Ta informacja stała się przyczyną projektu Fridricha Wolffa, którzy 35 lat temu stworzył pierwsze urządzenie, które naśladowało w inteligentny sposób słońce. Miało ono odegrać kluczową rolę w dziedzinie nauki zwanej światłoterapią. Urządzenie to przeznaczone było głownie dla ludzi żyjących w oddalonej od równika Europie Środkowej i posiadającej w skali roku bardzo zróżnicowany stopień nasłonecznienia. W ostatnich latach naukowcy wykryli, że w skali roku posiadamy bardzo różny poziom naturalnie, syntezowanej w naszej skórze witaminy D3, co prowadzi do okresowej utraty naszej odporności. Poziom ten zależny jest więc od ilości absorbowanego słońca i jego zmieszenie prowadzi do zwiększenia zachorowalności na wszelkie choroby w okresie zimy. Witamina D3 odpowiedzialna jest, bowiem nie tylko za przyswajanie wapnia, ale i poprawną pracę naszego układu odpornościowego.


To właśnie z tego powodu, w zimie, kiedy to nasz organizm traci swoje zapasy naturalnej witaminy D3 przechowywanej wiele tygodni w naszej skórze w formie nieaktywnej tracimy zarówno dobry humor, popadamy w depresje i zapadamy na wiele groźnych chorób, z których jak widać w ostatnim czasie grypa i jej odmiany najbardziej nam doskwierają. Gdyby słońce świeciło przez cały rok tak samo nie mielibyśmy tych dolegliwości. Z pomocą mogą przyjść profesjonalne i wyposażone w odpowiedni rodzaj lamp solaria. W przypadku kontrolowanego opalania w profesjonalny solarium możemy kontrolować wszystkie procesy i opalać się efektywnie ograniczając seans nawet w taki sposób by jego efektem końcowym była tylko synteza witaminy D3. Takim to sposobem uzyskujemy naturalną szczepionkę przeciwko grypie. Naukowcy zbadali dodatkowo, że promienie UV emitowane w solarium zabijają w ciągu kilku minut stosunkowo słaby fizycznie wirus grypy.
I jesli ktoś chce sie wypowiadać na temat słonca tego na niebie lub tego sztucznego niech najpierw się zagłebi bardziej w temat a nie wypisuje bzdur.
pozdrawiam i życze bardziej miłego nastroju.

platinumsun
Gastarbeiter
Posty: 6
Rejestracja: 03 gru 2009 18:57

Postautor: platinumsun » 13 sty 2010 12:28

ewazraju pisze:sztucznie opalaja sie nieswiadomi niczego idioci
ktorych mam nadzieje jest i bedzie coraz mniej


To dla ciebie "zawodowiec" masz podpisane i pewnie wykształcenie też.
Poczytaj troche a póżniej wydawaj opinie i nie obrazaj ludzi .

banita
Rezydent
Posty: 7320
Rejestracja: 31 sie 2007 07:34

Postautor: banita » 14 sty 2010 11:22

Jola napewno opala sie dla syntezy witaminy D3, pod kontrola specjalistow jak i wiekszosc spoleczenstwa.
Kurde ze ja gupi na to nie wpadlem ze te wszystkie pomaranczowe bazyle na ulicach szpeca sie tak tylko dlatego ze dbaja o wlasne zdrowie i chronia sie przed grypa ...

ewazraju
Rezydent
Posty: 1579
Rejestracja: 16 wrz 2007 14:54

Postautor: ewazraju » 15 sty 2010 05:48

mysle ze platinumsun to nazwa jego solarium..

btw platinumcostam...jezeli nie znasz opini srodowisk medycznych na temat sztucznego opalania to jestes idiota...

platinumsun
Gastarbeiter
Posty: 6
Rejestracja: 03 gru 2009 18:57

Postautor: platinumsun » 15 sty 2010 19:00

ewazraju pisze:mysle ze platinumsun to nazwa jego solarium..

btw platinumcostam...jezeli nie znasz opini srodowisk medycznych na temat sztucznego opalania to jestes idiota...

Nie no teraz przesadziłeś środowiska medyczne ?nieośmieszaj sie .prosiłem żebyś poczytał zanim coś napiszesz. tak zgadza sie prowadze solarium i uświadamiam takich jak ty ludzi co krzyczą a nic niewiedzą widocznie mieszkasz w jaskini i światło od komputera cie zabija wyjdz na słonce polepszy ci sie ,jeśli chodzi o przytoczenie 'zawodowiec" była to przenośnia do opini forumowicza który ludzi nazywa idiotami...
oto wywiad z dr.JorgiemSpitzem – specjalistą medycyny nuklearnej, byłym ordynatorem szpitala klinicznego w Munster i prezesem Niemieckiej Fundacji Informacji i Prewencji Zdrowotnej. Lekarzem, który prezentuje wyjątkowe poglądy dotyczące naszego zdrowia. Człowiekiem, który woli zapobiegać chorobom aniżeli jej leczyć. Szczególnie tym chronicznym, których leczenie kosztuje na całym świcie miliardy euro. Uważa on, że wiedza lekarzy i naukowców wystarczy już dziś do tego, aby zapobiegać większości z nich. Zarówno pacjenci, jak i służba zdrowia powinni inwestować dużo więcej środków i czasu w prewencję chroniąc tym samym całe społeczeństwa przed cierpieniem i przedwczesną śmiercią.


Prof. Jörg Spitz:
Witamina D – słoneczny hormon naszego zdrowia oraz klucz do prewencji.

• Profesorze Spitz, podczas swoich badań nad prewencją chronicznych chorób, natknął się Pan na witaminę D. Jak doszło do tego, że kładzie Pan dziś tak wielką wagę na ten aspekt?


• Witamina D to coś, co mnie, jako lekarzowi, było doskonale znane. Od dziesięciu, może piętnastu lat zajmuję się diagnozowaniem i leczeniem osteoporozy. Miałem własne laboratorium, sam określałem ilość witaminy D w krwi, zalecałem ją pacjentom. Wtedy witamina D kojarzyła mi się raczej tylko i wyłącznie z układem kostnym. Wtedy zaczęły się pojawiać informacje, że ma ona o wiele większe znaczenie. Bardzo dużo czytałem, próbowałem dotrzeć do wszystkiego, co tylko możliwe na temat witaminy D. Z drugiej strony, w Niemczech, na ten temat nie wiedzieliśmy wtedy praktycznie nic. Było by nie fair mówić, że witamina D jest omnibusem i potrafi wszystko. Witamina D to niewiarygodnie znacząca substancja – potwierdzają to najnowsze badania. Jest to jednak jednocześnie tylko jeden z elementów, jakie musimy dostarczyć naszemu wspaniałemu organizmowi, aby prawidłowo funkcjonował. Produkcja witaminy D przez światło ultrafioletowe, to z kolei tylko jeden maleńki aspekt działania światła. Jestem przekonany, że w najbliższych latach o świetle usłyszymy znacznie więcej. To, dlatego, że światło słoneczne, z który żyjemy już od milionów lat, jest o wiele ważniejsze, niż myślimy. Jego znaczenie przewyższa produkcję witaminy D, przewyższa energię, którą zyskujemy dzięki słońcu, z pewnością wykracza również poza pojęcie fotonu, czy inne spektra światła dziennego – to ogromne znaczenie, które powoli zaczynamy dostrzegać – dzisiaj, kiedy po upływnie wielu wieków, znów żyjemy w jaskiniach.


• W ludziach rośnie tęsknota za słońcem. Po drugiej stronie straszą jednak, wdzięcznie podchwytywane przez media, mroczne przestrogi dermatologów. Jak tłumaczy Pan ten rozdźwięk między ludzkim instynktem, a negatywną opinią publiczną budowaną przez media?


• To rzeczywiście bardzo, dziwne i wyjątkowe zjawisko. Wydaje mi się, że wpływ na to mają dwa czynniki. Pierwszy to tradycyjny problem mediów, gdzie panuje przekonanie, że tylko „zła wiadomość, to dobra wiadomość”, a drugi to fakt, że dermatolodzy, to też tylko ludzie i tylko lekarze. Wina leży w medycynie akademickiej: wszyscy jako lekarze specjaliści mamy w pewnym sensie klapki na oczach i widzimy tylko jedną dziedzinę nauki, ta, w której się specjalizujemy. Jeżeli więc jako dermatolog widzę tylko nowotwór i skórę, a nie widzę tego wszystkiego, co znajduje się wokół, umyka mi wiele ważnych szczegółów.


• Tysiące badań naukowych potwierdziły w ubiegłych latach to, co podpowiadał nam instynkt. Dlaczego znajduje to tak znikomy oddźwięk w mediach i, co gorsza, w codziennej pracy lekarza?


• Obowiązuje tu ta sama zasada. Adekwatnie do dermatologów, również pozostali lekarze, to tylko lekarze. Zostali oni wykształceni w konkretnej dziedzinie i płyną z prądem szarej masy. To, czego się raz nauczyło, to się wie, to się zna i nie chce się tak po prostu opuszczać bezpiecznego lądu. Z drugiej strony: na to trzeba mieć czas, którego koledzy po fachu po prostu nie mają. Występuje jeszcze jedno zjawisko, które nie ogranicza się do tematu witaminy D, a raczej obowiązuje generalnie: często potrzeba upływu całych dekad, zanim taka wiedza się przebije.


• Które wnioski wynikające z badań nad witaminą D, przeprowadzonych w ostatnich latach, są Pana zdaniem najważniejsze?


• Najistotniejsze wnioski można policzyć właściwie na palcach jednej ręki. Jest to po pierwsze pozytywny wpływ witaminy D na genezę nowotworu, a również na przebieg choroby nowotworowej. Drugim ważnym aspektem jest z pewnością ogromny wpływ na pracę układu odpornościowego, zarówno na odporność wrodzoną, jak i nabytą. Kolejnym będą choroby serca i układu krążenia. Następnym ogromnym rozdziałem, o którym na razie najmniej wiemy, będzie wpływ na komórki nerwowe, czyli obszar neurologiczny. Potwierdzono to właśnie na przykładzie stwardnienia rozsianego, ale jeżeli chodzi o choroby cywilizacyjne, jak np. choroba Alzheimera, to mamy jeszcze zbyt mało danych i będziemy je musieli zdobyć. Mam nadzieję, że witamina D, ponad funkcję fizjologiczną, stanie się swoistym przełomem w prewencji. Żeby mogło do tego dojść musimy zbadać pod kątem witaminy D wszystkie pozostające bez odpowiedzi pytania dotyczące prewencji chorób. Musimy znaleźć odpowiedź nie tylko na pytanie czy coś się dzieje, ale, w jaki sposób się dzieje.


• Ile witaminy D potrzebuje człowiek?


• Tutaj mamy już bardzo pewne wyniki badań. Niezależnie od tego, czy jesteś członkiem załogi łodzi podwodnej, czy jakimś innym odmieńcem; cokolwiek byś robił, musisz oddać organizmowi do wyłącznej dyspozycji 4000 jednostek witaminy D dziennie. Przy czym organizmowi jest w zasadzie wszystko jedno skąd ją weźmiesz. Czy połkniesz suplement, czy położysz się w solarium, czy po prostu wyjdziesz na słońce – organizm potrzebuje tej konkretnej dawki.


• Mimo wszystko rada w kwestii witaminy D nie może brzmieć: „Wychodź jak najczęściej na słońce i opalaj się do oporu!”. Gdzie leży zatem granica między delektowaniem się słońcem z jednoczesnym czerpaniem witaminy D, a groźnymi podrażnieniami skóry?


• Trzeba tu powiedzieć o dwóch aspektach: pierwszy to generalna zasada, którą lekarze znakomicie znają, że to dawka czyni truciznę. To nie pozostawia wątpliwości i dotyczy wszystkiego, również promieniowania. Po drugie jestem przekonany, że z tak ogólnikowymi zaleceniami pójdziemy po prostu na dno. Długo pracowałem w prewencji i myślę, że prewencja zachowania, czyli wtłaczanie pewnych modeli zachowań, jest po prostu nieludzka, niehumanitarna i nienaturalna. Dlatego, że my, ludzie, nigdy nie zachowywaliśmy się świadomie zdrowo. Nie posiadamy genu zdrowia. Mieliśmy natomiast określony sposób życia i w przeciągu niewielu dekad drastycznie go zmieniliśmy. Nie zrobiła tego jednostka, a społeczeństwo. Jeżeli będziemy, więc wymagać od jednostki, żeby się inaczej zachowywała, to zażądamy od niej kulistości kwadratu. Myślę, że nie damy rady nikomu rozkazać, czy ma połknąć pastylkę, pójść do solarium, czy wyjść na słońce. To, co możemy zrobić, to podsuwanie sprytnych pomysłów na to, jak najsensowniej zaopatrzyć się przez cały rok w witaminę D. Łączy się z tym również informowanie o tym, że jeżeli chcesz wyjść na słońce, czy pójść do solarium, to proszę bardzo. Byle z umiarem. Całe przesłanie brzmi: opalaj się z umiarem, nie przesadzaj, ale opalaj się regularnie przez cały rok!


• Jeżeli zatem chodzi o rozsądne, umiarkowane opalanie się w kontrolowanych warunkach, to czy solaria nie są tu idealnym rozwiązaniem?


• Solaria są rozwiązaniem zastępczym, podobnym, do innych, jakie stosujemy w przypadku deficytów. Dlatego nikt nie ma prawa skazywać go a priori na banicję. Czego jednak musimy żądać, to bezpieczeństwo; to techniczne bezpieczeństwo, to pewność, że nauka dokładnie zbada, czy rzeczywiście w ten oto sposób osiągniemy oczekiwany rezultat, i że nie będzie nieoczekiwanych skutków ubocznych. Zupełnie nie widzę powodu, aby z założenia powiedzieć, że solarium się do tego nie nadaje.


• Istnieje, zatem zarówno „dobre”, jak i „złe” słońce. Jeżeli położyłby Pan je na szali, jakie znaczenie dla Pana miałyby kolejno oba oblicza słońca?


• Waga chyli się jednoznacznie w stronę „dobrego” słońca, a to z dwóch ważnych powodów. Pierwszy powód to fakt, że ten hałas, który robią dermatolodzy, bo to oni rzeczywiście krzyczą, to bardzo nieczysta gra. Oczywiście, mamy mnóstwo zachorowań na raka skóry, ale oni wrzucają basaliomę do jednego worka z melanomą melangitis. Basalioma, czyli rak podstawno komórkowy, nie jest złośliwy, mimo, że niebezpieczny, można go usunąć chirurgicznie, nigdy nie dochodzi tu do przerzutów. Natomiast, melanoma czyli czerniak to złośliwiec, właściwie zawsze się przerzuca i jest wielu przypadkach zabójczy. Wrzucanie obu do jednego worka to oszustwo. To jedno. Drugi powód:, jeżeli wezmę te dwa nowotwory i położę je na wadze naprzeciw mnóstwa innych odmian raka, na które witamina D ma pozytywny wpływ, waga się zdecydowanie przechyla. Nasz organizm funkcjonuje tak, jak rozwinął się w historii swojego istnienia. To znaczy: jest przyzwyczajony i na dodatek uzależniony do słońca. Słońce nie może być sprawcą zła, bo po prostu nie istnielibyśmy już od dawna. Nie było by nas, ani tej rozmowy. Bylibyśmy martwi. Znamy tylko odrobinkę tego, z czego zbudowany jest człowiek, a matka natura potrafi wszystko po stokroć lepiej, niż my. Nie wiem, czy powiedział to Edison, ten wynalazca, czy ktoś inny: dopóki nie jesteśmy w stanie zbudować źdźbła trawy, dopóty mamy siedzieć cicho. Głupie źdźbło trawy! Ta szerokość razy ta wysokość, a mimo to stabilne. Tak samo jest z tym, o czym rozmawiamy. Mamy fantastyczną wiedzę, ale to ciągle żałosna cząstka tego, co potrafi przyroda. A przyroda doskonale sobie radzi ze słońcem, lub dzięki niemu, w przeciwnym razie by nas tu nie było.


Wróć do „Śmietnik”



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika. i 24 gości