Postautor: dorian_gray » 20 wrz 2008 22:31
Oczywiście moja ocena jest subiektywna i nie poparta znajomością sprawy, więc mam prawo się mylić.
Ale takie właśnie jest prawo uczestnika forum internetowego.
W razie gdybym się mylił, z góry przepraszam.
A w razie gdyby jednak nie, pozwolę sobie kontynuować swoje zdegenerowane rozważania.
Co do całej historii - wciąż wydaje mi się ona zbyt łzawa.
Nie miałam na pieluchy, na mleko, o mało nie trafiłam na bruk...naprawdę? To całe szczęście, że przy tym wszystkim chociaż na internet jakoś nigdy nie brakło.
W tej nieszczęsnej stówce partycypują, o ile się dobrze orientuję, 3 osoby. Czyli roztrząsamy się tu nad 33 funtami na łebka. Nawet jeśli, załóżmy optymistycznie na potrzeby eksperymentu, sprawa w rzeczywistości była tak klarowna, jak ją tu poznaliśmy, czyli trójka kryształowo uczciwych i ortodoksyjnie przyzwoitych obywateli padła ofiarą niefrasobliwych decyzji krętacza i cwaniaczka, to czy ta kwota jest warta takiego żyłowania się?
Mam jeszcze dwa pytania natury technicznej.
Jeden - skoro pokój był PUSTY i nie było w nim ZADNEJ rzeczy inkryminowanego lokatora, skąd wziął się "zostawiony syf"? Chodzi o jakieś fizjologiczne nieczystości czy coś?
I dwa - skoro lokator wyniósł się z dnia na dzień, ewidentnie nie spełniając warunków umowy i nie uiszczając należnych zobowiązań, po co jeszcze kontaktował się później z agencją i nawet zgłaszał pretensje dotyczące łamania jego prywatności? Czy tak zachowuje się ktoś, kto umyka w środku nocy i pozostawia za sobą nie budzące wątpliwości długi? Czy w takim wypadku nie zależałoby mu raczej na tym, by już nigdy z rzeczoną agencją się nie spotkać, a już szczególnie nie po to, by wnosić absurdalne reklamacje dotyczące penetracji jego byłego PUSTEGO pokoju, w którym nie zostawił ZADNEJ rzeczy?
Jakoś mi się to wszystko nadal wydaje mało wiarygodne.