Strona 1 z 3

Jaka instytucja doradzi?

: 29 lip 2014 13:12
autor: Alikant
Witam wszystkich,
mam nietypowe zapytanie i bardzo ciężko jest mi znaleźć jakieś konkretne informacje, więc postanowiłam napisac do bywalców, którzy może będą chcieli podzielić się ze mną swoim doświadczeniem.
Mój mąż od wielu już lat pracuje w UK, ja z przyczyn stricte emocjonalnych nie mogłam do tej pory zdecydować się na przeprowadzkę. Jestem nauczycielem i powoli - z racji też dziecka, które coraz starsze i mądrzejsze się robi - dojrzewam do myśli o przeniesieniu się do UK. Planuję zdobycie QTS i z czasem podjęcie pracy - najlepiej w swoim zawodzie. Natomiast, trochę z przyczyn zdrowotnych, trochę z obawy, że dziecko się w Anglii nie odnajdzie i potem nie będzie do czego w Polsce wracać, postanowiłam starać się w Polsce o roczny urlop zdrowotny ( lub bezpłatny) i w tym czasie przyjechać do UK na tzw. rok próbny. I tu zaczyna się mój problem. Jak wyglądać będzie mój status ubezpieczenia, w jaki sposób zarejestrować tutaj dziecko, żeby mogło chodzic do szkoły i korzystac z ubezpieczenia w razie jakichkolwiek problemów? Nie mogę podejmować żadnej pracy w tym okresie i nie mam zamiaru gdzieś nielegalie zarobkować - chodzi mi faktycznie o czas i odpoczynek - nie szukam informacji na temat jakichś zasiłków tylko o nformacje - jak być tutaj legalnie, korzystać z ew. opieki medycznej? Nie mogę się zarejestrować w Job Centre, bo nie szukam pracy... Czy toś ma podobne doświadzenia lub jakąś wiedzę w tym zakresie? Z góry dziękuję i pozdrawiam.

: 29 lip 2014 14:12
autor: Alikant
Wiesz, właśnie w tym problem, że moja sytuacja nie jest typowa, a on zna tylko typowe - jak większość znanych nam tutaj osób. Dlatego w temacie jest zapytanie - jaka instytucja może doradzić? I pytanie - czy ktoś miał podobne doświadczenia?

: 29 lip 2014 16:34
autor: Alikant
Dzięki za odp. Widzisz, mój mąż nie należy do zbyt zorientowanych, a ja spędzam tu tylko co roku wakacje. I wiem, że nie przysługuje mi tutaj prawo do opieki medycznej, ponieważ jestem zatrudniona w Polsce i po wyjeździe nadal będę formalnie zatrudniona w Polsce i tam będę odprowadzała składki medyczne. Czy to wg Ciebie typowe?
Pytałam w przychodni, do której należy mój maż.Oczywiście w sytuacji zagrażającej życiu na podstawie karty europejskiej taka pomoc byłaby mi udzielona, ale mi chodzi o prawo do normalnej opieki na zasadzie wizyty u lekarza rodzinnego lub specjalisty.
Problem w tym, że jak kobieta przyjeżdza tutaj to zazwyczaj rejestruje się w jobcentre i czeka na ofertę pracy lub w jakiejś innej sytuacji na zasiłek. Ja nie mogę tego zrobić przez rok. Wszelkie porady, których w necie jest multum odnoszą się do sytuacji właśnie takich - nawet żaden zasiłek czy ulga dla rodziny, którą normalnie otrzymalibyśmy jako rodzina w tym przypadku wyglądają inaczej. Czy każda żona, która przyjeżdża do Uk z dzieckiem po prostu sobie siedzi w domu i nigdzie się nie rejestruje? Ja takiego przypadku nie znam, mamy wielu znajomych z Polski i każda znana mi Polka zaczynała od jobcentre....

: 29 lip 2014 17:14
autor: Alikant
Ale złośliwy osobnik. Nie jestem żadną "dzieweczką" - mimo błędnego zapisu słowa, rozumiem, że to miałaś na myśli... Myślę, że trochę szacunku wobec osoby pytającej się należy - jako nauczyciel przywykłam do odpowiadania na różne pytania - wiem, ze nie ma głupich pytań, tylko głupie odpowiedzi, czemu dajesz dowód od pierwszego wpisu... Mam prawo podczas urlopu dla poratowania zdrowia opuścić kraj, nie mogę podejmować pracy zarobkowej czy czerpać korzyści z tytułu swojej działalności artystycznej/ literackiej itp. Mam odpoczywać i wracać do formy zdrowotnej - stąd moje pytania o możliwośc stałego kontaktu ze specjalistami w ramach NHS. Na czacie NHS otrzymałam ta samą odpowiedź, co w przychodni, ale mniej definitywnie pewną, stąd moje poszukiwania. Jest takie powiedzenie: "koniec języka za przewodnika". To, co jest napisane na stronach internetowych w zetknięciu z obca, brytyjską administracją wygląda zupełnie inaczej. Nawet na tym forum masz setki postów osób, które z tą ambiwalencją się zderzyły. I mea culpa - nie staraliśmy się nigdy o żadne dodatki czy benefity w UK, a nie chcąc popełniać błędów, za które nasi rodacy nieraz już słono w tym kraju płacili - wolimy się zabezpieczać rzetelnymi informacjami. Gdy kupowaliśmy tutaj dom, też korzystaliśmy z usług doradcy, który załatwiał wszystko. Nektórzy pukali się w czoło, że płaciliśmy dodatkowo, ale co ciekawe mniej nas to kosztowało niż analogiczne samodzielne załatwianie wszystkiego przez naszego znajomego w tym samym czasie, który po dziesięc razy musial jeździć w te same miejsca - bo czegoś nie wiedział, bo nie zrozumiał, bo nie był świadomy... Właśnie dlatego, liczyłam na mądrą rade - nie zjadłam wszystkich rozumów czytając linki z netu...

: 29 lip 2014 18:20
autor: Alikant
To dziwne, że jesteś odpowiedzialna za cokolwiek, bo bez przemyślenia chyba zamieściłaś link"ni przypiął, ni przyłapał" do tematu.

Styl, jakim się posługujesz, jak i używane zwroty w odniesieniu do mnie są złośliwe i pełne negatywizmu, dużo jakiejś w tym goryczy, a nie życzliwości, która chyba powinna cechować Ciebie jako osobę z administracji - to zdaje się rodzaj profesji publicznego zaufania.
Dziwne to dla mnie niezmiernie, że posługujesz się zwrotami typu "nieogarnięta", ale widać w administracji - nieważne, jakiego kraju - buractwem trąca.

Nie cierpię na żadną przewlekłą chorobę tylko dolegliwości neuro-ortopedyczne, które nie wymagają specjalistyczne leczenia tylko ew. leczenia przeciwzapalnego w sytuacji zaostrzenia objawów, które mogą wystąpić, a nie muszą i są nieprzewidywalne. Nie mam zamiaru wykorzystywać urlopu dla wyzyskiwania brytyjskiego NHS, ale być zabezpieczona i mieć możliwość stalego kontaktu z lekarzem. Jak pisałam w poprzednim poście z NHS otrzymałam odpowiedź, że w sytuacji zatrudnienia i opłacania składek w innym miejscu niż UK nie mogę liczyć na dostęp do darmowej opieki medycznej w Anglii, ponieważ nie jestem osobą niepracującą, a tylko w takim przypadku byłabym objęta ubezpieczeniem męża. Nie można poświadczać nieprawdy, że nie jestem objęta ubezpieczeniem w innym kraju, żeby uzyskać dostęp do leczenia w kolejnym.Ciekawe, ile osób w podobnej sytuacji tutaj spotkałaś, skoro twierdzisz, ze to takie typowe... bo mam wrażenie, że caly czas nie rozumiesz sedna.

: 29 lip 2014 19:10
autor: Alikant
No fakt, sądząc po składni i interpunkcji trzeba do Ciebie językiem prostszym.

Przeczytaj o zasiłku dla par, który wkleiłaś i zastanów się, czy pasuje do opisanej sytuacji... :D

Żeby było Ci łatwiej wklejam:
negatywizm (p.łc. negativus od łc. negare ‘zaprzeczać’) 1. postawa odrzucająca pewne osiągnięcia, zasady postępowania itp., zaprzeczanie ich słuszności. 2. psych., med. tendencja do opacznego reagowania na bodźce, polecenia, występująca często jako jeden z etapów rozwojowych dzieci; w późniejszym wieku objaw niektórych schorzeń psychicznych, np. schizofrenii katatonicznej i urojeniowej.

Patrz: punkt 2 w szczególności - bardzo opacznie reagujesz na przedstawiane kwestie.

Profesja to inaczej zawód. Myślę, że to wiesz. I także wklejka:
Osoba zaufania publicznego (również: zawód zaufania publicznego, ZZP) – osoba publiczna, która powinna cieszyć się zaufaniem innych ludzi, na rzecz których prowadzi działalność zawodową.


Zawodem zaufania publicznego, jest zawód, który polega na wykonywaniu zadań o szczególnym charakterze z punktu widzenia zadań publicznych, troski o realizację interesu publicznego, a który w szczególności:
1) jest wykonywany przez osoby posiadające kwalifikacje określone w przepisach właściwych dla danego zawodu;
2) jest wykonywany w formach określonych w przepisach właściwych dla danego zawodu;
3) wiąże się z przynależnością do samorządu zawodowego;
4) tworzy szczególną więź zaufania między osobą wykonującą zawód i świadczącą usługi na rzecz klienta a klientem;
5) wiąże się z dostępem do informacji dotyczących sfery prywatności osoby fizycznej lub tajemnicy przedsiębiorcy;
6) gwarantuje, że informacje, o których mowa w punkcie 5, uzyskane przez wykonującego zawód stanowią, w zakresie wynikającym z przepisów właściwych dla danego zawodu, tajemnicę zawodową, której ujawnienie może nastąpić jedynie w przypadkach określonych w przepisach ustawowych;
7) osoba wykonująca zawód zaufania publicznego, kieruję się zasadami etyki zawodowej.

Skoro twierdzisz, że jesteś pracownikiem administracji to chyba mieścisz się w tym zakresie...

Co do reszty - gorąco współczuję takiej postawy wobec drugiego człowieka. Nie jestem następną, niemyślącą, ale skoro tak lekko przychodzi Ci pisanie takch sformułowań to oznacza, że chyba czesto się tym posługujesz.... Pamietaj, ludzie którzy pozjadali wszystkie rozumy konsumpcję zaczęli od własnego.

: 29 lip 2014 21:55
autor: Alikant
jestes naprawde nastepna niemyslaca osoba? Shocked


To cytat odnośnie prośby o przedstawienie, czy coś takiego napisałaś... Zaczynam się poważnie niepokoić, nie dość, że nie pamiętasz to jeszcze nie widzisz.... :(

Nie wiem, czy każdy świeżo upieczony magister nie wie, że zdanie rozpoczyna się od wielkiej litery.... Negatywizm także wobec stanu polskiej edukacji wyższej dostrzegam - czyżby jakiś ukryty kompleks...? :wink:

Przeczytaj, do jakich osób odnosi się ten zasiłek - może zrozumiesz. Allowance to zasiłek ( w tym wypadku dla małżeństw) - przecież umiesz przetłumaczyć ten wyraz.

Sama się "pochwaliłaś" pracą w administracji - nie określając w jakim charakterze - znam anegdotę o cioci, która pracowala w ambasadzie... tyle, że w charakterze sprzątaczki - niemniej wrażenie robiła. Skoro nie uważasz się za osobę pracującą w zawodzie publicznego zaufania, a twierdzisz, że pracujesz w administracji - to jest to frapujące. Zwłaszcza, że udzielasz "porad" - ktoś naprawdę mniej obyty - moze uznać je za konkretne - zwłaszcza przy otoczce pracy w administracji brytyjskiej...

Ależ u Ciebie ten negatwizm jest immamentny i konsekwentnie rozwijany przy każdym wpisie. Dziewczyno: może nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale aż buchasz złośliwością. Ale to się leczy: zupką z chmielu, ziółkami... co, kto lubi. Każdy rozsądny człowiek czytając tą konwersację nie dostrzegłby w moich postach pieniactwa - z pokorą poprosiłam o pomoc i poradę, a Ty zaczęłaś od dyskredytowania - mojego męża, mnie etc. Jak tak rozpoczynasz konwersację i w takim stylu ją prowadzisz to nie dziw się, że otrzymujesz odpowiedź, która nie jest dla Ciebie komfortowa.
Ja naprawdę nie mam poczucia ataku na swoją osobę tylko przykład forumowiczki, która ma jakiś kiepski moment ... I naprawdę współczuję. Jeśli potrzebujesz jakiejś pomocy lub wsparcia - daj znać.

: 29 lip 2014 22:21
autor: ironick
Alikant pisze:Ale złośliwy osobnik. Nie jestem żadną "dzieweczką" - mimo błędnego zapisu słowa, rozumiem, że to miałaś na myśli... Myślę, że trochę szacunku wobec osoby pytającej się należy - jako nauczyciel przywykłam do odpowiadania na różne pytania - wiem, ze nie ma głupich pytań, tylko głupie odpowiedzi


blondynek ze tez jeszcze ci sie chce....

do autorki postu - na szacunek trzeba sobie zapracowac (blondynek go ma)
ty jako nauczycielka pewnie przywyklas, ze nalezy ci sie on niejako 'z urzedu'...

co do glupich pytan i madrych odpowiedzi - nie moglam sie powstrzymac, wybacz :lol:

Pewien profesor mówi do studentów:
- Proszę zadawać pytania. Nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi.
Na to jeden ze studentów:
- Co się stanie jeśli stanę obiema nogami na szynach tramwajowych, a rękoma chwycę się przewodu trakcji. Czy pojadę jak tramwaj?

i znalezione w internetach:
http://nonsensopedia.wikia.com/wiki/G%C5%82upie_pytanie

generalnie - wyluzuj troche, a jesli nie podobaja ci sie odpowiedzi blondynka to zmien forum, bo czy chcesz czy nie (a wychodzi na to, ze nie) ona wie co pisze

: 29 lip 2014 22:26
autor: ironick
Alikant pisze:


Ależ u Ciebie ten negatwizm jest immamentny i konsekwentnie rozwijany przy każdym wpisie. Dziewczyno: może nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale aż buchasz złośliwością. Ale to się leczy: zupką z chmielu, ziółkami... co, kto lubi. Każdy rozsądny człowiek czytając tą konwersację nie dostrzegłby w moich postach pieniactwa - z pokorą poprosiłam o pomoc i poradę, a Ty zaczęłaś od dyskredytowania - mojego męża, mnie etc. Jak tak rozpoczynasz konwersację i w takim stylu ją prowadzisz to nie dziw się, że otrzymujesz odpowiedź, która nie jest dla Ciebie komfortowa.
Ja naprawdę nie mam poczucia ataku na swoją osobę tylko przykład forumowiczki, która ma jakiś kiepski moment ... I naprawdę współczuję. Jeśli potrzebujesz jakiejś pomocy lub wsparcia - daj znać.


:lol: :lol: :lol:

z pokora :D:D:D
bije ona z kazdego posta, w ktorym wychodzi na to, ze jednak nie jestes taka 'nietypowa' za jaka chcialabys uchodzic

ech, ide w internety ;)