Witam serdecznie !
Oczekuję tylko fachowej porady a nie wylewania swoich mądrości na temat jak to kolejny rodak dał się oszukać.
Po przyjeździe do UK załatwiłem sobie legalną pracę w hotelu jednak poszukiwałem pracy jako kierowca z kat. C+E. Wysyłałem CV zamieszczałem ogłoszenia. Po dniu pracy (treningu) w hotelu zadzwonił do mnie pracodawca polak, który jest współwłaścicielem sieci barów w centralnych miejscach większości miast Londynu, Birmingham, Cardiff, Norwich, Slough i innych, oraz posiadają hurtownię art. do jadłodajni pochodzenia tajskiego, chińskiego itp. Zaproponował pracę-legalna jak zaznaczył, gdyż poszukuje solidnego, uczciwego, odpowiedzialnego kierowcę. Obiecał pomoc w zakwaterowaniu na najbliższy tydzień. Moje obawy rozwiewał, że jest uczciwy i praca jest uczciwa i legalna. Pojechałem samochodem do N.....h na wybrzeże. Tam drugi pracodawca anglik pokserował dokumenty i miał załatwić formalności z zatrudnieniem. Na dzień następny zacząłem pracę codziennie od 6 po 12 do 18 godzin. Po tygodniu przy okazji przyjazdu współwłaściciela polaka do N upomniałem się o umowę i zapłatę za tydzień pracy. Miałem dostać określoną kwotę tygodniową. Okazało się że pracując dwa razy więcej miałem dostać mniej. Polak ustalił normę tygodniową na 55 h ! Reszta nadgodziny po 6,50. Zażądałem kontraktu na wykonywana pracę, w odpowiedzi padło po co ci? Nie ustąpiłem chciałem by określone było ile mam pracować i za ile i ile za nadgodziny. Obiecał umowę. Słowa nie dotrzymał. Pracowałem kolejny tydzień ponad normę. Zapłaty nie otrzymałem. Zadzwoniłem do polskiego szefa i powiedziałem o swoich uwagach. Obiecał, że będzie dobrze. Na początku tygodnia pojechałem do jednego z dużych miast samochodem z dostawą. Miałem pecha bo obtarł się o mnie samochód osobowy-powiedzmy z mojej winy bo byłem na połowie jego pasa-brak miejsca przy skręcie i wyjazd z pod świateł. Dobra zdarza się drobna obcierka bez wgnieceń sam lakier. Szef wiedział-niby nic się nie stało. Następny dzień tyrka 18 godzin. Po wypracowaniu w 11 dni 160 godzin szef powiedział, że musimy się rozstać bo podniosą mu ubezpieczenie. Sam miałem dość, bo nie pomógł mi w znalezieniu mieszkania. Mieszkałem to w samochodzie, to w hotelu, w piątek do znajomych. Kiedy doszło do rozstania myślałem, że gość ma klasę i zachowa się honorowo-myliłem się. Policzył swoje 55 tygodniówkę i reszta nadgodziny. Powiedziałem, że powinien zapłacić jeszcze raz tyle bo norma to 40 tyg. z wliczonymi przerwami to 45. Reszta to overtaimy, które są obligatoryjnie wyżej kwotowo od bazowej. Był zdziwiony powiedział, że więcej nie da. Mam wydruki z tachografu cyfrowego z samochodu firmy, mam zapisane wszystkie godziny, mam numery telefonów szefów, pracowników, smsy, połączenia, pozostają nagrania z miejsc gdzie dowoziłem towar. Czy ktoś może mi pomóc? Nie wspomnę o tym, że nie przestrzega się w tej firmie ustawy o transporcie drogowym to wielka fikcja. Brak zaświadczeń że nie świadczyło się pracy, nigdy dwie karty w tachografie kiedy jedzie dwóch kierowców, tylko zmiana kart i w drogę. Proszę o poradę ewentualnie może ktoś się tym zajmie za % w uzyskaniu odszkodowania. Wszelkie info na
krzysztof_st@poczta.onet.pl ewentualnie lub tel: 07547481396.