Wredna agencja Ariston na Crouch End - uważajcie
: 05 wrz 2007 14:53
Chcialabym ostrzec Was przed agencja mieszkaniowa Ariston, ktora miesci sie przy Hornsey Road na Crouch End. Na pierwszy rzut oka wydaje sie ona powazna, godna zaufania firma. Drugi rzut oka wyglada duzo gorzej – dzieki nim zostalam bezdomna i tylko pomoc znajomych uchronila mnie przed nocowaniem pod przyslowiowym mostem.
Przez ostatnie 2 lata wynajmowalam razem z chlopakiem sliczne i niedrogie mieszkanie bezposrednio od wlasciciela. Nigdy nie mielismy z nim najmiejszych problemow, my dbalismy o mieszkanie, on naprawial wszystkie zgloszone usterki natychmiast i obie strony byly jak najbardziej zadowolone.
Niestety oboje zmienilismy prace, musielismy dojezdzac po 3 godziny dziennie, postanowilismy wiec przeprowadzic sie na polnoc Londynu. Po paru tygodniach poszukiwan znalezlismy lokal, ktory byl blisko naszych miejsc pracy i srodkow transportu, jednak wymagal niewielkiego remontu, byl rowniez sporo drozszy od poprzedniego mieszkania. Agencja Ariston zapewnila nas, ze wlascicielka lokalu planuje remont, czeka tylko na kogos, kto zdecyduje sie wynajac mieszkanie i powie jakie ma wymagania.
Zdecydowalismy sie wiec, zrobilam szczegolowa liste ze wszystkimi wymaganiami. Prawde mowiac nie bylo ich duzo, glownie: „prosze pomalowac sciany i sufity w sypialni, przedpokoju i salonie” oraz „prosze kupic nowe lozko”. Wypisalam jednak wszystkie szczegoly, zeby nie bylo nieporozumien. Agencja zadzwonila do wlascicielki, zapewnila nas, ze pani sie na wszystko zgadza, wplacilismy wiec 350 funtow zaliczki i poddalismy sie szczegolowemu sprawdzaniu referencji.
Agencja Ariston obiecala do nas dzwonic i informowac o przebiegu prac remontowych oraz sprawdzaniu referencji. Nie zadzwonila ani razu, co kilka dni moj chlopak dzwonil wiec do nich i sprawdzal, czy wszystko jest w porzadku. Zapewniano go, ze tak.
Nadszedl 31 sierpnia, dzien naszej przeprowadzki. Agencja upierala sie, ze najpierw mamy podpisac wszystkie dokumenty, wplacic miesieczny czynsz jako depozyt oraz kolejny miesieczny czynsz jako czynsz, a potem dostaniemy klucze i mozemy sie wprowadzac.
Nie zgodzilismy sie na to, uparlismy sie najpierw zobaczyc mieszkanie. Jakiez bylo nasze zaskoczenie, kiedy zobaczylismy, ze tylko sypialnia zostala odnowiona! Pozostale pomieszczenia wciaz strasza 30-letnia, brudna tapeta w kwiatki. Jako, ze z poprzedniego lokum musielismy sie wyprowadzic do 1 wrzesnia bylismy gotowi wprowadzic sie tam mimo wszystko, agencja powiedziala nam, ze mozemy spotkac sie z wlascicielka wieczorem i porozmawiac o reszcie remontu. Zostawilismy wiec w kwiecistym pokoju plecak i wrocilismy wieczorem do agencji porozmawiac z wlascicielka. Pracownicy agencji udawali, ze nie wiedzieli w jakim stanie jest lokal i radzili nam „byc twardzi w negocjacjach”.
Nie dostalismy jednak zadnej szansy na negocjacje. Wsciekla kobieta wpadla do agencji jak burza i zaczela na nas wrzeszczec, wymachujac rekami: „Jesli nie podoba wam sie moje mieszkanie, wcale nie musicie sie wprowadzac. Takiego pieknego mieszkania w zyciu w Londynie nie znajdziecie”. Po czym odwrocila sie na piecie i zniknela w biurze jednego z agentow.
Po kilku minutach zostalismy wezwani do tegoz biura i agent oznajmil nam, ze pani wycofala swoja oferte i opuscila agencje drugimi drzwiami. Zostalismy bez mieszkania, z calym dobytkiem spakowanym w pudelka i kilkoma godzinami na znalezienie lokalu.
Wyszlismy z agencji ochlonac... Po kilkunastu minutach natknelismy sie na wlascicielke feralnego mieszkania. Moj chlopak zatrzymal ja i zaczal z nia rozmawiac. Okazalo sie, ze agencja wcale jej nie powiedziala, ze ma pomalowac CALE mieszkanie, chociaz my mamy to na pismie.
Tak naprawde to nie wiem co, jak i komu zostalo przekazane. Jestem za to pewna, ze gdybysmy mogli dzialac bez posrednikow, cala ta historia nie mialaby miejsca. My zostalismy bezdomni, agencja sie na nas wypiela, oddala co prawda depozyt, ale skasowala nas 40 funtow za credit check (niestety tak bylo w umowie) i jeszcze byla na tyle bezczelna, ze chciala nam potracic kolejne 30 funtow za odzyskanie zostawionego w mieszkaniu plecaka!!!
Na razie na kilka dni przygarnela nas moja byla landlady, ktora zna mnie od prawie 5 lat i wie, ze trudno wyobrazic sobie lepszego lokatora ode mnie...
W poniedzia³ek w pracy okazalo sie, ze jedna z kolezanek miala dokladnie takie same przejscia z agencja Ariston jakis czas temu. Kiedy przyszlo do przeprowadzki, nic nie bylo zrobione tak, jak ustalano, wiec wycofala sie z umowy. Skasowano ja na 90 funtow.
Nie dajcie sie oszukiwac, nagle zostanie na ulicy, bez dachu nad glowa, nie nalezy do przyjemnosci.
Pozdrawiam
Przez ostatnie 2 lata wynajmowalam razem z chlopakiem sliczne i niedrogie mieszkanie bezposrednio od wlasciciela. Nigdy nie mielismy z nim najmiejszych problemow, my dbalismy o mieszkanie, on naprawial wszystkie zgloszone usterki natychmiast i obie strony byly jak najbardziej zadowolone.
Niestety oboje zmienilismy prace, musielismy dojezdzac po 3 godziny dziennie, postanowilismy wiec przeprowadzic sie na polnoc Londynu. Po paru tygodniach poszukiwan znalezlismy lokal, ktory byl blisko naszych miejsc pracy i srodkow transportu, jednak wymagal niewielkiego remontu, byl rowniez sporo drozszy od poprzedniego mieszkania. Agencja Ariston zapewnila nas, ze wlascicielka lokalu planuje remont, czeka tylko na kogos, kto zdecyduje sie wynajac mieszkanie i powie jakie ma wymagania.
Zdecydowalismy sie wiec, zrobilam szczegolowa liste ze wszystkimi wymaganiami. Prawde mowiac nie bylo ich duzo, glownie: „prosze pomalowac sciany i sufity w sypialni, przedpokoju i salonie” oraz „prosze kupic nowe lozko”. Wypisalam jednak wszystkie szczegoly, zeby nie bylo nieporozumien. Agencja zadzwonila do wlascicielki, zapewnila nas, ze pani sie na wszystko zgadza, wplacilismy wiec 350 funtow zaliczki i poddalismy sie szczegolowemu sprawdzaniu referencji.
Agencja Ariston obiecala do nas dzwonic i informowac o przebiegu prac remontowych oraz sprawdzaniu referencji. Nie zadzwonila ani razu, co kilka dni moj chlopak dzwonil wiec do nich i sprawdzal, czy wszystko jest w porzadku. Zapewniano go, ze tak.
Nadszedl 31 sierpnia, dzien naszej przeprowadzki. Agencja upierala sie, ze najpierw mamy podpisac wszystkie dokumenty, wplacic miesieczny czynsz jako depozyt oraz kolejny miesieczny czynsz jako czynsz, a potem dostaniemy klucze i mozemy sie wprowadzac.
Nie zgodzilismy sie na to, uparlismy sie najpierw zobaczyc mieszkanie. Jakiez bylo nasze zaskoczenie, kiedy zobaczylismy, ze tylko sypialnia zostala odnowiona! Pozostale pomieszczenia wciaz strasza 30-letnia, brudna tapeta w kwiatki. Jako, ze z poprzedniego lokum musielismy sie wyprowadzic do 1 wrzesnia bylismy gotowi wprowadzic sie tam mimo wszystko, agencja powiedziala nam, ze mozemy spotkac sie z wlascicielka wieczorem i porozmawiac o reszcie remontu. Zostawilismy wiec w kwiecistym pokoju plecak i wrocilismy wieczorem do agencji porozmawiac z wlascicielka. Pracownicy agencji udawali, ze nie wiedzieli w jakim stanie jest lokal i radzili nam „byc twardzi w negocjacjach”.
Nie dostalismy jednak zadnej szansy na negocjacje. Wsciekla kobieta wpadla do agencji jak burza i zaczela na nas wrzeszczec, wymachujac rekami: „Jesli nie podoba wam sie moje mieszkanie, wcale nie musicie sie wprowadzac. Takiego pieknego mieszkania w zyciu w Londynie nie znajdziecie”. Po czym odwrocila sie na piecie i zniknela w biurze jednego z agentow.
Po kilku minutach zostalismy wezwani do tegoz biura i agent oznajmil nam, ze pani wycofala swoja oferte i opuscila agencje drugimi drzwiami. Zostalismy bez mieszkania, z calym dobytkiem spakowanym w pudelka i kilkoma godzinami na znalezienie lokalu.
Wyszlismy z agencji ochlonac... Po kilkunastu minutach natknelismy sie na wlascicielke feralnego mieszkania. Moj chlopak zatrzymal ja i zaczal z nia rozmawiac. Okazalo sie, ze agencja wcale jej nie powiedziala, ze ma pomalowac CALE mieszkanie, chociaz my mamy to na pismie.
Tak naprawde to nie wiem co, jak i komu zostalo przekazane. Jestem za to pewna, ze gdybysmy mogli dzialac bez posrednikow, cala ta historia nie mialaby miejsca. My zostalismy bezdomni, agencja sie na nas wypiela, oddala co prawda depozyt, ale skasowala nas 40 funtow za credit check (niestety tak bylo w umowie) i jeszcze byla na tyle bezczelna, ze chciala nam potracic kolejne 30 funtow za odzyskanie zostawionego w mieszkaniu plecaka!!!
Na razie na kilka dni przygarnela nas moja byla landlady, ktora zna mnie od prawie 5 lat i wie, ze trudno wyobrazic sobie lepszego lokatora ode mnie...
W poniedzia³ek w pracy okazalo sie, ze jedna z kolezanek miala dokladnie takie same przejscia z agencja Ariston jakis czas temu. Kiedy przyszlo do przeprowadzki, nic nie bylo zrobione tak, jak ustalano, wiec wycofala sie z umowy. Skasowano ja na 90 funtow.
Nie dajcie sie oszukiwac, nagle zostanie na ulicy, bez dachu nad glowa, nie nalezy do przyjemnosci.
Pozdrawiam