Praca na początek, czy od razu z grubej rury?
: 18 lis 2010 18:33
Witam!
Planuję wyjazd do Londynu w okolicach kwietnia 2011, jestem germanistą i słyszałem, że Angole nie garną się do nauki języków obcych, więc łatwo o pracę np. w firmach współpracujacych z Niemcami. Wątpię jednak abym pracę znalazł od ręki, szczególnie, że mój angielski pomimo, że komunikatywny, to jednak pozostawia wiele do życzenia (to głowny cel mojego wyjazdu, wreszcie uporac się z tym garbem - nigdzie nie nauczysz się tak języka jak w danym kraju).
Ale do rzeczy! Co sądzicie o znalezieniu sobie najpierw jakiejś pracy na szybko, żeby lawina kosztów nie zmiotła mnie z powierzchni ziemi i na spokojnie szukaniu czegoś docelowego? Macie jakieś wskazówki jak szybko się gdzieś zachaczyć i czy taka praca nie przeszkodzi mi w szukaniu tej właściwej? Czy składanie aplikacji z Polski przez internet ma w ogóle sens? Konieczny jest wówczas nr tel. i adres angielski?
Proszę serdecznie o porady, w Polsce zostawię żonę z trójką dzieci, więc to nie w kij dmuchał, nie mogę pozwolić sobie na powrót na tarczy!
Pozdrawiam!
Planuję wyjazd do Londynu w okolicach kwietnia 2011, jestem germanistą i słyszałem, że Angole nie garną się do nauki języków obcych, więc łatwo o pracę np. w firmach współpracujacych z Niemcami. Wątpię jednak abym pracę znalazł od ręki, szczególnie, że mój angielski pomimo, że komunikatywny, to jednak pozostawia wiele do życzenia (to głowny cel mojego wyjazdu, wreszcie uporac się z tym garbem - nigdzie nie nauczysz się tak języka jak w danym kraju).
Ale do rzeczy! Co sądzicie o znalezieniu sobie najpierw jakiejś pracy na szybko, żeby lawina kosztów nie zmiotła mnie z powierzchni ziemi i na spokojnie szukaniu czegoś docelowego? Macie jakieś wskazówki jak szybko się gdzieś zachaczyć i czy taka praca nie przeszkodzi mi w szukaniu tej właściwej? Czy składanie aplikacji z Polski przez internet ma w ogóle sens? Konieczny jest wówczas nr tel. i adres angielski?
Proszę serdecznie o porady, w Polsce zostawię żonę z trójką dzieci, więc to nie w kij dmuchał, nie mogę pozwolić sobie na powrót na tarczy!
Pozdrawiam!