xxxfemale pisze:Witam wszystkich serdecznie! Wczoraj w Watford County Court o godz. 10 rano odbyla sie rozprawa przeciwko mojemu Landlordowi z mojego powodztwa. Chodzilo oczywiscie o depozyt, ktory zaginal wraz z agencja z ktora podpisalam umowe. Dodatkowo depozyt nie byl chroniony tak, jak powinien byc wg prawa (housing Act). Sprawe (aplikacje) zlozylam 19 kwietnia 2010 przez internet. trwalo to dosc dlugo, wypelnianie papierow (nie bylo ich duzo), ale dosc dlugie oczekiwania miedzy odpowiedziami moimi czy Landlorda. Laczny okres oczekiwania to prawie 7 miesiecy, ale oplacalo sie. Wczoraj Sedzia spisal tzw Court Order, ktory niebawem otrzymam poczta, a na nim widniejacy zapis o zaplaceniu mi trzykrotnosci depozytu (3x 1142,30) i zwrot kosztow sadowych, ktore wyniosly 435 funtow. Jestem bardzo szczesliwa i usatysfakcjonowana. Chcialabym zachecic innych poszkodowanych do walki z "dodgy Landlords". Najwazniejsze, to nigdy nie wyrzucac dowodow wplaty depozytu, rentu, umowy i innych dokumentow. Moj Landlord posunal sie nawet do tego, ze spreparowal umowe, wypieral sie agencji, ktora rzekomo uciekla z moim depozytem. Jednak na nic zdaly mu sie jego falszywe tlumaczenia, gdyz nawet jesli agencja zniknie cala odpowiedzialnosc spada na Landlorda i nie wazne jest, czy umowa jest spisana z agencja czy bezposrednio z Landlordem. To tylko nieprzymuszona wola landlorda czy wezmie agencje jako posrednika czy nie. Moj Landlord byl na tyle bezczelny, ze w trakcie trwania calej akcji dal mi wypowiedzenie. Poruszylam ta kwestie na sprawie i Sedzia grzecznie poinformowal defenanta, ze jego wypowiedzenie bedzie mialo jakakolwiek moc, jesli bedzie poparte orzeczeniem Sadu, na co raczej pozytywnego rozpatrzenia od sadu nie uzyska, poinformowal go rowniez, ze za zastraszania w roznej formie grozi pozbawienie wolnosci.
Cala sprawa trwala okolo 45-50 minut i musze przyznac, ze Sedzia nie przepytywal mnie bardzo, ani tez mojego Landlorda. Wszystko dalo sie stwierdzic na podstawie wczesniej zlozonych przeze mnie dokumentow, czyli akt. Sprawe prowadzilam sama od A do Z, bez pomocy prawnikow. Nie jest to trudne, mimo iz jestem absolwentka Prawa i Administracji i nie pracuje w swoim zawodzie, dlatego jeszcze raz namawiam wszystkich poszkodowanych do walki. Wiem, ze takich osob, par czy calych rodzin jest mnostwo; traca ciezko zarobione pieniadze, a Landlordowie zacieraja rece i maja pelne kieszenie. Sedziowie podchodza do takich przypadkow bardzo restrykcyjnie, gdyz mimo wprowadzonego prawa ws. ochrony depozytow z dnia 6 kwietnia 2007 roku dalej jest to prawo lamane przez wiekszosc Landlordow i na to nie ma wytlumaczenia- w prawie ono nie istnieje (jest na to angielskie okreslenie, ktorego niestety nie pamietam).
Pozdrawiam i zycze sukcesow i wytrwalosci .
Oczywiscie sluze rada.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika. i 47 gości