natomiast wg. mnie to ze ktos woli blondynki jest odmiana rasizmu
Co ma z rasizmem wspolnego, to ze pracodawca nie chce inwestowac w pracownika ktory za pare lat pojdzie na emeryture ? Wogole co to ma znaczyc ze ktos kto ma swoja firme, ma miec mowione w jaki sposob na zatrudniac ludzi ? Jesli ja zrobie impreze w moim domu, to mam zaprosic kazdego kto zapuka do dzwi czy kogo mi sie podoba ?
Uwazam ze przepisy chroniace prawa pracownika powinny istniec i byc narzucone z gory, bo jest wielu pracodawcow ktorzy by wykorzystywali ich brak. ale podkreslam pracownika, a nie kandydata na pracownika.
Podkreslam jeszcze raz jak niepraktyczne jest narzucanie ograniczen pracodawcy, ktory rekrutuje ludzi. Przeciez on i tak zatrudni kogo mu sie podoba, kto mu udowodni czym sie kierowal ? Wiec to zwykla strata czasu pracodawcy jak i pracownika.