Kumpel opowiadal ostatni dowcip. Dowci po angielsku ale w wolnym tlumaczeniu to leci tak:
"Jechalem sobie niedawno Virgin Express na trasie London-Liverpool. Ze mna siedzial w przedziale gentleman o arabskiej urodzie czytajacy Koran.
Kiedy wysiadal na stacji w Machester zauwazylem ze zostawil w przedziale walizke. Otwarlem wiec okno i zaczalem go wolac. Podszedl, odebral ode mnie swoja walizke, ladnie mi podziekowal i pochyliwszy sie nagle wyszeptal mi do ucha "nie jedz dzisiaj do Liverpool". "Dlaczego?" - Zapytalem przerazony - "czy ma tam byc dzisiaj jakis atak terrorystyczny?". "Nie..." - skrzywil sie Arab - "It's just that Liverpool is a fuckin shithole!"