O wszystkim i o niczym forum ogólne bez ograniczeń terytorialnych
Lizette
Gastarbeiter
Posty: 22
Rejestracja: 01 lis 2007 11:21

Postautor: Lizette » 02 lis 2007 12:23

niestety beti rzeczywistosc nas otaczajaca jes brutalna. i trzeba po czesci sie przystosowac. ufnosc i wiara w ludzi gubi wiele osob. ja nie wierze ludziom, ktorych nie znam, traktuje ich z dystansem, ale to nie znaczy ze jestem zla, tylko po prostu staram sie byc ostrozna.
mam nadzieje ze nauczylas sie czegos wyjezdzajac z polski i bedac a anglii, czasem to jest dobra lekacja zycia, poznaje sie prawdziwe twarze swoich przyjaciol (bo i tak sie zdarza, ze ludzie ktorych znamy bardzo sie zmienaila)

Lizette
Gastarbeiter
Posty: 22
Rejestracja: 01 lis 2007 11:21

Postautor: Lizette » 02 lis 2007 12:26

ale chyba pojawil sie nowy szkodnik. zobaczymy co z tego wyniknie :idea:

wow!
Gastarbeiter
Posty: 7
Rejestracja: 02 lis 2007 06:32

Postautor: wow! » 02 lis 2007 12:36

Lizette pisze:ale chyba pojawil sie nowy szkodnik. zobaczymy co z tego wyniknie :idea:

czy do wszystkich nowych podchodzicie w ten sposob?
Macie obsesje na punkcie tego Lipy ?

Lizette
Gastarbeiter
Posty: 22
Rejestracja: 01 lis 2007 11:21

Postautor: Lizette » 02 lis 2007 12:43

nie mam obsesji na punkcie zadnego Lipy czy kogos. szkoda mojego czasu marnowac na kogos kto nie jest wart zadnego zainteresowania.
ja rowniez jestem nowa.
moge ci tylko powiedziec ze twoj obrazek nie budzi sympatii a wrecz antypatie ze strony osob na tym forum.

Artur79
Rezydent
Posty: 2318
Rejestracja: 30 sie 2007 09:41

Postautor: Artur79 » 02 lis 2007 12:55

mnie poprostu drazni, jak kazdy rodzaj tandety :)

beti20
Gastarbeiter
Posty: 1
Rejestracja: 02 lis 2007 09:59

Postautor: beti20 » 02 lis 2007 13:29

niestety beti rzeczywistosc nas otaczajaca jes brutalna. i trzeba po czesci sie przystosowac. ufnosc i wiara w ludzi gubi wiele osob. ja nie wierze ludziom, ktorych nie znam, traktuje ich z dystansem, ale to nie znaczy ze jestem zla, tylko po prostu staram sie byc ostrozna.
mam nadzieje ze nauczylas sie czegos wyjezdzajac z polski i bedac a anglii, czasem to jest dobra lekacja zycia, poznaje sie prawdziwe twarze swoich przyjaciol (bo i tak sie zdarza, ze ludzie ktorych znamy bardzo sie zmienaila)
Lizette
to nie chodzi o przystowanie się do rzeczywistości, ale o jej zmianę:)...co byłyby warte moje przekonania i wychowanie?...coz wart byłby świat?...ludzkość?...wiem napiszesz , ze jestem głupia i oczekuje rzeczy nie realnych?....lekcja życia ....o tak nabyłam jej, ale ona nie jest inna od lekcji w Polsce. Przyjaciele?znajomi?partnerzy?....to nie jest inny związek, tylko inne terytorium-zawsze ich poznajemy w biedzie:).....i nie ma znaczenia gdzie się znajdujemy, tylko od fundamentów na jakich zbudowaliśmy nasze relacje. To nie o to mi chodziło :)...chodziło mi o coś zupełnie innego..wiem jestem młoda(wychowanie-przystosownie-nauki pobrane z domu) zawsze słyszałam- pomagaj i czyń dobro innym-ono do Ciebie wróci:)....to też już przeanalizowałam, ale dziwi mnie ciągle podejście ludzi...zamiast sobie ułatwiać-to utrudniają. Zawsze w masie siła, pomoc od rodaków,porada jednośc i nie pokazywanie jak jesteśmy dla siebie wilkowaci-ostatni serial w TVN pokazywał jaki to Polak jest do du.... i niezaradny, a przecież to nie prawda.
To nie jest mój krzyk rozpaczy...zawsze mam wybór...ale jednak mam niesmak....jestem osamotniona, a nie samotna
To nie jest tak, że pisze niezadowolona smarkula której nie wyszło, przyjechałam tu bardziej z ciekawości i z pomocy bratu -mój brat stracił trzy zwiazki, bo ciagle za mało zarabiał i za mało mógł dać swoim partnerkom-o zgrozo to działo się w Polsce( robi jakąś tam swoją kariere w tescko-mniejszą, większą, ale to jest jego wybór i jakies w Polsce osiagnięcie) obecnie jest w związku z kobietą, która(uważała, że przylot jej pomorze, a on póżniej przyleci) przyleciała tu ze mną i słabo widzę ich związek na odległość, ale to szczegół- nie o tym chciałam pisać, chociaż ona poddaje się właśnie z przyczyn tu zastanych:)))...wracając do tematu....napiszcie mi proszę skąd tak małow was wiary w drugiego człowieka i ta zawiść na każdym kroku:(...dlaczego nie ma tej jedności i pomocy?...dlaczego tak się nie lubimy tu?przeciez to od nas w większości zależy jak nam tu będzie....samotni, opuszczeni czy osamotnieni?

banita
Rezydent
Posty: 7320
Rejestracja: 31 sie 2007 07:34

Postautor: banita » 02 lis 2007 14:45

my poprostu jestesmy takim narodem ktory ze odra i bugiem dostaje swira. musialas slyszec opowiesc o amerykanskiej poloni. o ludziach ktorzy sprzedadza cie za dolara, ktorzy mieszkaja tam 25 lat i nadal nie mowia po angielsku i chodza w dresie z 79' i mysla ze duzy fiat to w polsce nadal szczyt luksusu. o tych studentach co wyjechali za ocean na 3 miesiace i po tym czasie zapomnieli jak sie po polsku mowi i zapodaja tym polanglem wiesniackim. tylko prosze nie naskakujcie minie, ze jest inaczej, szczegolnie ci ktorzy znaja tylko opowiesci zaslyszane gdzies. ja bylem, widzialem i stad moja opinia. lecial ktos samolotem na poczatku pazdziernika, liniami BA, z londynu, gdzie wiekszosc samolotu to studenci wracajacy z za oceanu majacy przesiadke w londynie? fajna wies. reasumujac polonia tam czy tu jedno i to samo. wydaje im sie ze jak zarobili 25zl na godzine w przeliczeniu na zlotowki (co jest kolejnym idiotyzmem) to juz sa Pany. oczywiscie sa normali ludzie ale niestety w mniejszosci. tu beda patrzec na ciebie krzywo i obgadywac za plecani jak bedzisz miec 10p wiecej na godzine niz oni za ta sama prace, lepszy samochod albo jak w ogole ci sie uda. dlatego nikt nie jest skory do pomocy i polacy nie trzymaja sie razem. wrecz uciekaja i chowaja przed soba. malo razy jak slyszysz ojczysta mowe w sklepie czy na ulicy to sciszasz glos?
nawet taka glupia sprawa dzis zauwazona - nikt prawie na londynku nie podal w profilu skad jest. tajemnica? a moze to zeby nikt z okolicy nie zaproponowal spotkania bo niezrecznie bedzie odmowic?

powodzenia w szukaniu normalnych ludzi:)

beti20
Gastarbeiter
Posty: 1
Rejestracja: 02 lis 2007 09:59

Postautor: beti20 » 02 lis 2007 15:00

No to jestem głupia:(
poddaje się

banita
Rezydent
Posty: 7320
Rejestracja: 31 sie 2007 07:34

Postautor: banita » 02 lis 2007 15:05

ja nie mowie zebys sie poddala ale latwo nie bedzie

mi sie udalo znalesc pare normalnych osob chociaz troche to zajelo, ale lepszy rydz niz nic

Lizette
Gastarbeiter
Posty: 22
Rejestracja: 01 lis 2007 11:21

Postautor: Lizette » 02 lis 2007 15:25

a czemu sciszamy glos? czego sie wstydzimy? z jestesmy polakami i polakow spotykamy? a czemu nie mozna sie usmiechnac do siebie? czy kieruje nami od razu uprzedzenie ?
o ilez bylo by milej, jakbysmy tak robili. Anglicy np usmiechaja sie do siebie mowia dzein dobry pomimo ze nie znaja siebie. zdarza mi sie to wlasciewie codziennie. ilez milej i przyjemniej sie robi.

beti20
Gastarbeiter
Posty: 1
Rejestracja: 02 lis 2007 09:59

Postautor: beti20 » 02 lis 2007 15:55

Lizette
nikt tu nie scisza głosu:)....a ju z napewno Ja...jestem polką
właśnie o to mi chodziło...uśmiech, pomocna dłon, wsparcie w tródnej chwili...jesteśy jedną społecznością...jestesmy POLAKAMI...pomagajmy Sobie nawzajem....zamiast puszczać tyle jadu

Lizette
Gastarbeiter
Posty: 22
Rejestracja: 01 lis 2007 11:21

Postautor: Lizette » 02 lis 2007 16:16

to ja sie do ciebie usmiecham :)
a tak na marginesie to zarzylo m sie ze usmiechnelam sie do polki bo uslyszalam ze po polsku mowi z kim no i ona wiedziala tez ze polka jestem bo nie bylam sama, na co ona sie odwrocilaudala ze nie widzi. jakos glupio eagujemy na takie gesty, a przeciez w anglii to generalnie normalne.
dziewni ci ludzie.
a wogole nie podoba mi sie okreslenie "jad" to tak jakbysmy byli zmijami wszyscy i chcielie si epozatrowac najchetniej bo kazdy osobnik to konkurent. bez sensu

beti20
Gastarbeiter
Posty: 1
Rejestracja: 02 lis 2007 09:59

Postautor: beti20 » 02 lis 2007 16:57

Dzięki za usmiechy....odebrałam ciepło:)..."jad"mówiłam w przenosni, ale jak poczytałam tu trochę...to niestety wiało "jadem"...szkoda, że są takie osoby jak opisujesz, polka odwracająca się do ciebie plecami na Twój tylko usmiech...bo tez mówisz po polsku:)pytanie wstydziła się siebie?....to właściwie przykre:( bo tak naprawde jest nas właściwie tu garstka(ilu by nas tu nie wymieniać)powinno być normalne i naturalne, że słysząc swój język natychmiast się orzywiam i reaguje przyjażnie:)....ciągle będę powtarzać...w masie siła i tego właśnie nie bardzo rozumiem:(....zawiść, podłość,"jad",niezrozumienie?...właściwie na tak niewielu ludzi możesz tu polegać, a szkoda. Powinno być zupełnie inaczej.....znowu przytocze to co mi w domu wpajano-dobro niesiesz-dobro dostaniesz....acha jestem z Warszawy...to dla tych co budują terorie dla wieśniaków i mocherowych bererów....w Warszawie też dostaje się z domu dobre wzorce

Gonzo
Rezydent
Posty: 1000
Rejestracja: 31 sie 2007 00:12

Postautor: Gonzo » 02 lis 2007 23:10

Ludzie kłócą się wszędzie.Nie jest to jakaś specyfika typowo polska.Te brytyjskie uśmiechy wobec siebie pewnie są miłe ale dla wielu irytujące bo sztuczne.
Wezmy takich Niemców.Czy sądzicie,że Oni np.są tacy solidarni ze sobą?Że się wspierają i lubią tylko z tego powodu,że są rodakami?Wcale nie..Niemcy z landów zachodnich wprost nienawidzą tych ze wschodu Niemiec i mają o Nich opinię nierobów przejadających dotacje,pomoc itd.Wschodniacy znowu czują się obywatelami drugiej kategorii bo mniej opłacanymi i ogólnie dyskryminowanymi.Zresztą ludzie z byłego DDR są cholernie zamknięci w sobie.Tam można szybciej kosmite spotkać niż jakikolwiek uśmiech na ludzkich twarzach.Ogólnie te dwie grupy ludzi najchętniej znowu postawiliby mur pomiędzy sobą .
Przykładów jest więcej.Ludzie z zachodnich landów nie znoszą Bawarczyków,ich gwary,zachowania itd.Bawarczycy znowu mają alergię na tych z północy...Także sami widzicie iż to,że ludzie pochodzą z jednego kraju nie oznacza automatycznie,że muszą się lubieć,wspierać itd..

kaslawka
Rezydent
Posty: 1830
Rejestracja: 07 paź 2007 13:54

Postautor: kaslawka » 03 lis 2007 12:02

Gonzo, ja sie caly czas zastanawiam skad ty czerpiesz swoje informacje? Czyzbys ciagle podrozowal i znal tak wiele osob z roznych krajow zeby wypowiadac sie w ten sposob? Nie atakuje sie bron boze, poprostu sie pytam... Bo jesli swoja wiedze czerpiesz TYLKO i wylacznie z gazet i netu to troszke malo niestety.... Nie wiesz czy usmiech Brytyjczykow jest sztuczny czy nie, nie siedzisz w ich glowie, jakkolwiek nieraz lepszy nawet sztuczny usmiech niz chamska ignorancja i udawanie ze sie kogos nie widzi, szczyt kultury poprostu...A moze to my jestesmy tez sztuczni w swoim kraju a gdzies indziej gdzie nikt nas nie zna wychodzi dopiero z nas prawdziwe JA?


Wróć do „Hyde Park”



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika. i 37 gości

cron