O wszystkim i o niczym forum ogólne bez ograniczeń terytorialnych
XeniX
Gastarbeiter
Posty: 3
Rejestracja: 27 sty 2008 00:20

Polacy wracają do UK......

Postautor: XeniX » 11 lip 2008 11:07

Polacy wracają do... Brytanii

Powracający z emigracji Polacy nie mogą znaleźć dla siebie miejsca w polskiej rzeczywistości. Wielu z nich, rozczarowanych sytuacją na naszym rynku pracy, ponownie trafia na Wyspy.
Do kraju, by dokończyć studia, wróciła Adriana Baron z Bielska-Białej.

– Dwuletnia przerwa w nauce i praca najpierw w Szkocji na wyspie Arran, a następnie półroczny pobyt w angielskim Manchesterze uświadomiły mi, co jest naprawdę ważne – mówi na łamach "Kroniki Beskidzkiej" Adriana.

Na emigrację zdecydowała się, bo – jak twierdzi – nic nie trzymało jej w kraju. Potrzebowała pieniędzy na ukończenie szkoły i chciała zobaczyć kawałek świata, zanim jeszcze zacznie snuć poważniejsze plany na przyszłość. Nigdy nie myślała, by zostać na Wyspach na stałe. Dziewczyna przyznaje jednak, że przez pierwsze miesiące po powrocie nie było jej lekko.

– Trudności związane ze wznowieniem studiów, a także długie i bezowocne próby znalezienia pracy w zawodzie, w którym się kształcę, dały mi się mocno we znaki.

Studentka przeczekała jednak ten trudny okres i wkrótce wszystko zaczęło jej się układać. – Jestem o krok od obrony pracy magisterskiej i wreszcie, po ponadpółrocznych poszukiwaniach, pracuję w jednym z bielskich biur rachunkowych na stanowisku księgowej – cieszy się Adriana. – Choć pieniądze są dużo mniejsze, wolę to niż pracę pokojówki na Wyspach – dodaje.

Jednak nie dla wszystkich powrót z emigracji jest udany. Joanna Woźniak traktowała swoją pracę w Szkocji w jednym z tamtejszych hoteli jako szansę na to, by po powrocie do kraju mieć możliwość lepszego startu. Wróciła w listopadzie zeszłego roku i cieszyła się spędzonymi wspólnie z rodziną świętami. Potem zaczęło się wielkie poszukiwanie pracy.

– Niestety, wszystko rozbiło się o brak kwalifikacji. Wykształcenie mam średnie, więc nie było praktycznie żadnych szans na podjęcie jakiejś fajnej pracy, a o zarobkach to lepiej nie wspominać – opowiada Joanna. Jej marzenia o tym, by powrócić do kraju na stałe, zaczęła wypierać frustracja, bo zaoszczędzonych w Szkocji pieniędzy było coraz mniej.

– Zaczęłam odświeżać kontakty, by móc wrócić na Wyspy. Od lutego pracuję w jednym z barów w centrum Manchesteru – przyznaje. – Przykro mi, że nie wyszło, ale dopóki coś się u nas w kraju nie zmieni lub nie skończę studiów, to w Polsce nie ma dla mnie miejsca. Zresztą tak jak dla tysięcy ludzi będących w takiej samej sytuacji – dodaje.



http://wiadomosci.onet.pl/1786416,28350 ... osceu.html

Ps. Kilku moich znajomych na wlasnej skórze przekonalo sie ze "POLSKIE ELDORADO" nie isnieje, ze "BAJECZKI" o tysiacach miejsc "DOBRZE PLATNEJ" pracy to tylko "MIT" i zwykla "PROWOKACIA" medialna.
Ja jednak pozostaje bezstronny, PL i UK ma swoje plusy i minusy, ale z dwojga zlego wole UK..................

Morgaine
Posty: 0
Rejestracja: 22 wrz 2008 21:49

Postautor: Morgaine » 11 lip 2008 11:26

Haha... szok powrotu po dwoch latach. To naprawde az taka straszna sprawa? Na zachodzie Europy wyksztalceni ludzie bardzo czesto robia sobie roczne wakacje od studiow: wyjezdzaja pracowac w barze w Australii, uczyc angielskiego w Chinach, podejmuja zagraniczne staze albo kilkuletnie kontrakty i jakos nikt z tego powodu nie rozdziera szat. Mowi sie o tym za to, jako o pozytecznym doswiadczeniu zyciowym.

Jak pozyteczne takie doswiadczenia bywaja, wystarczy zapytac Polskiego studenta ktory wlasnie wrocil z wymiany Socrates-Erazmus.

Polakom wydaje sie, ze praca poza granicami kraju to jakas patologia, zatrzymalismy sie w interpretacji tego zjawiska na etapie uciekinierow politycznych z czasow zapyzialej komuny. A prawda jest taka, ze dla duzej czesci pokolenia obecnych 20-30 latkow w zachodniej czesci Europy, poznawanie swiata, mieszkanie za granica, to bardzo wazne doswiadczenie zyciowe, ktorego za zadne skarby swiata nie chcieli by sie pozbyc.

Czasami wydaje mi sie, ze Polacy nie dojrzeli do otwartych granic, bo zupelnie nie potrafia docenic tego, ze wolnosc podrozowania to przywilej dany tylko niektorym krajom na tym swiecie.

czarnas
Emigrant
Posty: 325
Rejestracja: 20 maja 2008 16:13

Postautor: czarnas » 13 lip 2008 12:12

Morgaine trochę nie zgadzam się z Tobą,że Polacy nie dojrzeli do otwartych granic! to nie w tym sens.Wydaje mi sie że to duzo zależy od psychiki,są ludzie którzy odnajda się za granica a są tacy co sie pogubią i nie dają rady,tęsknota za krajem,rodziną bywa silniejsza.Wydaje mi sie że nie ma reguły poprostu.Poprostu każdy jest inny.Są ludzie zadowoleni z pobytu za granicą a są też i tacy co przeżyli szkołe życia :lol: .Więc ten temat o emigracje to chyba takie "gdybanie" :lol: pozdrawiam

kordian
Gastarbeiter
Posty: 59
Rejestracja: 16 wrz 2008 13:29

Re: Polacy wracają do UK......

Postautor: kordian » 13 lip 2008 17:33

xenix pisze:Polacy wracają do... Brytanii

Ps. Kilku moich znajomych na wlasnej skórze przekonalo sie ze "POLSKIE ELDORADO" nie isnieje, ze "BAJECZKI" o tysiacach miejsc "DOBRZE PLATNEJ" pracy to tylko "MIT" i zwykla "PROWOKACIA" medialna.
Ja jednak pozostaje bezstronny, PL i UK ma swoje plusy i minusy, ale z dwojga zlego wole UK..................


...różne są zboczenia, a o gustach sie nie dyskutuje :)

MarcFloyd
Rezydent
Posty: 4971
Rejestracja: 31 sie 2007 12:27

Postautor: MarcFloyd » 14 lip 2008 00:39

Nowy Czas pisze:
Dlaczego Jaworski z Dąbrowy czy Kowalski z Warszawy nie wrócą z Wysp do Polski? Nie z powodu aborcji, eutanazji, lustracji czy Lecha Wałęsy. Nie wrócą, dopóki będzie się w Polsce robić z ludzi durniów. Uporczywie i konsekwentnie. Bezinteresownie i za niewielką dopłatą.



Tak, Polska to miejsce, w którym na co dzień wychodzi się na idiotę. Podam dziś kilka przykładów; zabiorę Was w podróż sentymentalną po znanych Wam budynkach. Korytarze znacie: odpada ze ścian tynk; co jakiś czas przemyka mało uprzejma pani, która odsyła do pokoju 212.

Przejdziemy się wzdłuż trzech korytarzy: szpitala w Lublinie, Urzędu Skarbowego w Krakowie i ZUS-u w Warszawie. Trzy historie: jedną przeżyła osoba mi bliska (nazwijmy ją Iks), drugą przeżyłem sam, a trzecią przeżyli stołeczni emeryci. Zapraszam serdecznie.

Na początek zapraszam na korytarz w Lublinie. Iks kilka miesięcy temu dostaje diagnozę: naczyniak mózgu. Diagnozę stawia sobie sam – pomoc lekarzy w tej materii jest raczej nienachalna. Z diagnozą w ręku zaczyna poszukiwania szpitala, który wykona stosowną operację.

Po dwóch miesiącach udaje mu się w Lublinie, gdzie – jak wieść niesie – są najlepsi fachowcy. Iks zarzuca obowiązki zawodowe. Wiadomo – zdrowie najważniejsze. Jedzie do Lublina kilkaset kilometrów. Jedzie do najlepszych fachowców. Przy wejściu mówi uprzejmie pani Igrek, w czym rzecz. Pani Igrek dopija jeszcze herbatę i mówi, że Iks przyjechał niepotrzebnie, bo nie ma miejsca, a mający operować go lekarz pojechał na urlop.

Nie ma więc nic, co przydałoby się do operacji, myśli Iks – ani lekarza operującego, ani miejsca na operację. Dużo nagłych przypadków, istny zawrót głowy – mówi zdrowa Igrek choremu Iksowi. I dodaje, że Iks może spokojnie położyć się na korytarzu i zaczekać.

Tą deklaracją żadnej łaski Iksowi nie robi, Iks ma wszak świadomość, że położyć się na korytarzu i poczekać może wszędzie: na dworcu w Rybniku i w Urzędzie Skarbowym w Krakowie również.

No właśnie – zapraszam na dalszą część podróży sentymentalnej do Krakowa. Co by było, gdyby Iks, czekając na operację w Lublinie, położył się na korytarzu krakowskiej „skarbówki” i zaczekał przy okazji na „zaświadczenie o niezaleganiu”? Gdyby tak zaległ na tym korytarzu, może przechodziłby tamtędy jakiś zalegający z podatkiem w Krakowie neurochirurg z Lublina i, zobaczywszy Iksa, zaproponowałby mu przeprowadzenie operacji?

Zdążyłby ją przeprowadzić spokojnie, bo żeby „zaświadczenie o niezaleganiu” uzyskać (czytaj: by udowodnić państwu polskiemu, że się go nie okrada), trzeba czekać siedem roboczych dni. Przez siedem dni można przeprowadzić dużo operacji.

Prześledźmy jednak tutejszą procedurę robienia z ludzi durniów. Po kolei. Najpierw idę do pokoju 303, w którym Pani mówi, że trzeba napisać podanie i zejść na parter do kiosku, celem wniesienia opłaty za zaświadczenie. Na parterze w kiosku czekam 15 minut w kolejce, bo wszyscy chcą mieć specjalny druczek opłat.

Po długim oczekiwaniu druczek dostaję. Wnoszę opłatę 20 złotych za zaświadczenie plus trzy złote opłaty za możliwość wniesienia opłaty. Pani w 303 zabiera druczek i mówi, żeby przyjść za siedem dni. Czynię jak mówi, ale po siedmiu dniach okazuje się, że tak jak w Lublinie nie ma łóżka, tak tu nie ma zaświadczenia. Awaria systemu.

Przybywam więc ponownie po dwóch dniach. Przybywam, ale nie przybywa ze mną – ach tak: moja wina! – mój dowód osobisty. – Jak to, do urzędu bez dowodu?! – pada rytualna fraza, po której nie pozostaje nic innego, jak wyjść i wrócić nazajutrz.

I na koniec zapraszam na trzecią część podróży sentymentalnej. „Warszawski ZUS (…) poprosił seniorów o potwierdzenie na piśmie, że jeszcze nie umarli. Niniejszym oświadczam, że pozostaję przy życiu – taką deklarację musiała podpisać emerytka z Warszawy” (cytat za „Dziennikiem”).

Znalazła się pewna rezolutna pani, która odpisała: Niniejszym oświadczam, że umarłam . Rezolutna pani wiedziała, co robi. Wieloletnie doświadczenie podpowiadało jej niezawodnie to, co i nam podpowiada: że sentymentu do szpitala w Lublinie, „skarbówki” w Krakowie i ZUS-u w Warszawie nabrać można tylko zza grobu.

Artur79
Rezydent
Posty: 2318
Rejestracja: 30 sie 2007 09:41

Postautor: Artur79 » 14 lip 2008 10:41

przepraszam, to gdzie sa teraz polacy ? bo sie troche pogubilem, tyle tych informacji :)

czarnas
Emigrant
Posty: 325
Rejestracja: 20 maja 2008 16:13

Postautor: czarnas » 14 lip 2008 13:10

Marc- twój post do czego miał nawiazywać? chciałeś przedstwic sytuacje w Polsce?;-)pozdrawiam

MarcFloyd
Rezydent
Posty: 4971
Rejestracja: 31 sie 2007 12:27

Postautor: MarcFloyd » 14 lip 2008 22:18

Do powodow powrotu do UK. I tought it's obvious :D

ODINN
Posty: 0
Rejestracja: 03 paź 2008 14:03

Postautor: ODINN » 15 lip 2008 01:47

Artur79 pisze:przepraszam, to gdzie sa teraz polacy ? bo sie troche pogubilem, tyle tych informacji :)


jestesmy tam gdzie nam dobrze...

no ale niektorzy lubia utrudniac sobie zycie :lol:

donkapatke
Gastarbeiter
Posty: 4
Rejestracja: 28 sie 2008 12:17

Postautor: donkapatke » 29 sie 2008 16:25

Marc dokladnie tak jak powiedzial na początku, pokazał jak z szarych obywateli robi sie idiotow.Dlatego ja nie lubie ani chodzić po lekarzach ani po szpitalach a tym bardziej rejestrować sie do Urzedu Pracy jako bezrobotna, to co teraz dzieje sie w tych naszych instytucjach to śmiech na sali.

woo
Emigrant
Posty: 285
Rejestracja: 07 maja 2008 14:17

Postautor: woo » 29 sie 2008 17:07

Artur79 pisze:przepraszam, to gdzie sa teraz polacy ? bo sie troche pogubilem, tyle tych informacji :)


czesc siedzi w Polsce i nie chce powrotu emigrantow, albo powracajacym chce odebrac uciulane funciki
czesc siedzi w UK na zmywaku
75% sie nie moze zdecydowac i jest w drodze do/z UK/Polski - czekaja az media sie zdecyduja gdzie oni maja byc

gdzies czytalem propagandowy artykul jak to Polacy po pracy na zmywaku w UK wracaja do Polski i chca pracy w bankach :)

Artur79
Rezydent
Posty: 2318
Rejestracja: 30 sie 2007 09:41

Postautor: Artur79 » 29 sie 2008 17:17

obawiam sie ze na zmywaku mozna sie mniej pobrudzic :)

MarcFloyd
Rezydent
Posty: 4971
Rejestracja: 31 sie 2007 12:27

Postautor: MarcFloyd » 29 sie 2008 17:51

gdzies czytalem propagandowy artykul jak to Polacy po pracy na zmywaku w UK wracaja do Polski i chca pracy w bankach


No przeciez powszechnie wiadomo ze Polak w UK to tylko moze na zmywaku pracowac, wiec gdzie takiemu gowniarzowi po wyzszych studiach i z bieglym angielskim do pana Zdzisia, ktory co prawda po angielsku umie "good morning" ale za to jest szwagrem burmistrza :lol: :lol: :lol:

kordian
Gastarbeiter
Posty: 59
Rejestracja: 16 wrz 2008 13:29

Postautor: kordian » 29 sie 2008 18:44

Ale co to za życie, w którym wszystko jest takie przewidywalne?
W Polszcze to przynajmniej wiesz że żyjesz, kiedy walczysz o byt i zadajesz sobie pytanie:
"Być czy mieć?"...

... ale i tak tego nie zrozumiesz.

Pozdrawiam

MarcFloyd
Rezydent
Posty: 4971
Rejestracja: 31 sie 2007 12:27

Postautor: MarcFloyd » 29 sie 2008 19:01

MASZ RACJE, Kordian!

Co to za zycie kiedy ma sie pewnosc i nie trzeba PRZEWIDYWAC czy starczy do pierwszego :lol: :lol: :lol:


ps: stara milosc nie rdzewieje, co? Przyznaj sie, zakochales sie w londynku? ;)


Wróć do „Hyde Park”



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika. i 119 gości

cron