O wszystkim i o niczym forum ogólne bez ograniczeń terytorialnych
MarcFloyd
Rezydent
Posty: 4971
Rejestracja: 31 sie 2007 12:27

Postautor: MarcFloyd » 29 lut 2008 08:04

Koleżanka, jeśli ma słaby angielski, powinna wracać i się z niego podszkolić w bardziej sprzyjających nauce warunkach, jeśli chce koniecznie pracować w UK.


Nie zgodzilbym sie z Toba tak do konca. Praca np. kelnerki w UK daje nieporownywalnie wieksze mozliwosci nauczenia sie jezyka niz uczenie sie go w szkole w Polsce. Tyle ze poza praca TEZ trzeba porozumiewac sie po angielsku, ogladac brytyjska TV, sluchac radia.
Btw: wytlumaczy mi ktos psychike ludzi ktorzy ogladaja tutaj polska tv (zwlaszcza Polsat), bedaca na zenujaco wprost niskim poziomie w prownaniu do brytyjskiej?

Są dwie podstawowe rzeczy: język i rzeczywiste wykształcenie/kwalifikacje. Jeśli chodzi o język, to jest to podstawa i generalnie trzeba go znać już wyjeżdżając


Ano wlasnie tu jest ta bariera. Nie podwazalbym kwalifikacji tych ludzi pracujacych ponizej swoich umiejetnosci (i to pomimo tego iz mam swiadomosc niskiego poziomu szkolnictwa wyzszego w Pl), wiem bowiem jak gigantyczna bariera jest slaby angielski.

Kiedy ja przyjechalem moj angielski byl taki jak przecietnego absolwenta wyzszej uczelni (4 lata nauki w Lo i 2 lata na studiach), w dodatku nie uzywalem go od momentu zakonczenia lektoratow.

Dlatego wlasnie na poczatku musialem zaczac pracowac ponizej kwalifikacji, nigdy jednak nie mialem watpliwosci ze jest to stan tymczasowy. Majac juz kwalifikacje musialem tylko poznac jezyk by moc te kwalifikacje wykorzystac - stad szukalem pracy w cateringu (rozmowa z klientami i staffem) a nie w fabryce, stad ogladalem filmy tylko po angielsku, stad sluchalem duzo radia, pozniej jeszcze chcac wygladzic gramatyke skonczylem ESOL (od razu ostatni rok).

Nie jest oczywiscie prawda iz nie mozna zaczac od razu pracy zgodnej ze swoimi kwalifikacjami. Mozna. Trzeba tylko, poza kwalifikacjami znac BAAAAARDZO dobrze angielski a to dotyczy nielicznych (opisanych przez ciebie - szkoly jezykowe itp.).

Nie wspominam juz o tym ze praca fizyczna dala mi nieprawdopodobne doswiadczenie, ktorego nie dala mi zadna praca biurowa - nauczylem sie rozumiec ludzi ktorzy tak wlasnie pracuja. Nie wspominam juz o fakcie ze w moim przypadku mialo to podwojne znaczenie - bo pracuje w headoffice firmy ktora ma wlasnie siec restauracji (okolo 1.5 tysiaca w UK) i doswiadczenie wyniesione z pracy w cateringu (chociaz innego typu) pomoglo mi nie raz.

Reasumujac: nie widze nic zlego w pracy ponizej kwalifikacji, jesli tylko uczysz sie w tym czasie jezyka i jest to dla ciebie stan przejsciowy a nie permanentny. O osobach zamykajacych sie w polskich gettach juz pisalem.

banita
Rezydent
Posty: 7320
Rejestracja: 31 sie 2007 07:34

Postautor: banita » 29 lut 2008 08:11

Immona pisze:Obserwując ogólny poziom dyskusji na londynku, w tym znajomość ortografii, zakres słownictwa, sposób wyrażania się i umiejętność formułowania myśli nie podejrzewałabym większości tutejszych osób nawet o ukończenie przyzwoitej szkoły średniej (nie obrażając nielicznych wyjątków).

bo z polska ortografia to jest tak jak i z angielska - jest tylko po co ona komu? po co uczyli nas tych nastu czasow w angielskim skoro normalny czlowiek uzywa 2 i pol? tak samo z polska. mi sie nie chce sprawdzac ani zastanawiac czy przez z czy rz itp itd.
Immona pisze:Gdy przyjechałam do NZ

i ciagle tam jestes? to po co udzialsz sie na londynku obrazajac wiekszosc ludzi (patrz wyzej)? nie za daleko? w nz nie ma zadnego forum?

Immona
Gastarbeiter
Posty: 15
Rejestracja: 20 lut 2008 09:53

Postautor: Immona » 29 lut 2008 08:20

banita pisze:
Immona pisze:Obserwując ogólny poziom dyskusji na londynku, w tym znajomość ortografii, zakres słownictwa, sposób wyrażania się i umiejętność formułowania myśli nie podejrzewałabym większości tutejszych osób nawet o ukończenie przyzwoitej szkoły średniej (nie obrażając nielicznych wyjątków).

bo z polska ortografia to jest tak jak i z angielska - jest tylko po co ona komu? po co uczyli nas tych nastu czasow w angielskim skoro normalny czlowiek uzywa 2 i pol? tak samo z polska. mi sie nie chce sprawdzac ani zastanawiac czy przez z czy rz itp itd.


Nieznajomość ortografii zdradza brak oczytania. Nikt się nie uczy na pamięć reguł. Kiedy widziałeś dane słowo setki razy w druku, jego pisownia jest dla Ciebie naturalna i oczywista.

Immona pisze:Gdy przyjechałam do NZ

i ciagle tam jestes? to po co udzialsz sie na londynku obrazajac wiekszosc ludzi (patrz wyzej)? nie za daleko? w nz nie ma zadnego forum?


Udzielam się na różnych forach. Nie martw się, moja próba podwyższenia poziomu dyskusji będzie pewnie nieudana i znudzi mi się po tygodniu :)

banita
Rezydent
Posty: 7320
Rejestracja: 31 sie 2007 07:34

Postautor: banita » 29 lut 2008 08:35

Immona pisze:Nieznajomość ortografii zdradza brak oczytania.


badz ignorancje, lenistwo albo bunt przeciwko tej "instytucji"

Immona
Gastarbeiter
Posty: 15
Rejestracja: 20 lut 2008 09:53

Postautor: Immona » 29 lut 2008 09:50

MarcFloyd pisze:
Koleżanka, jeśli ma słaby angielski, powinna wracać i się z niego podszkolić w bardziej sprzyjających nauce warunkach, jeśli chce koniecznie pracować w UK.


Nie zgodzilbym sie z Toba tak do konca. Praca np. kelnerki w UK daje nieporownywalnie wieksze mozliwosci nauczenia sie jezyka niz uczenie sie go w szkole w Polsce. Tyle ze poza praca TEZ trzeba porozumiewac sie po angielsku, ogladac brytyjska TV, sluchac radia.


Tak, ale to zależy od poziomu początkowego. Jeśli się ma jakieś podstawy słownictwa i gramatyki, żywy kontakt z językiem pozwala szybko udoskonalić swoje umiejętności. Jeśli ktoś nie umie nic, jest znacznie trudniej.

Są dwie podstawowe rzeczy: język i rzeczywiste wykształcenie/kwalifikacje. Jeśli chodzi o język, to jest to podstawa i generalnie trzeba go znać już wyjeżdżając


Ano wlasnie tu jest ta bariera. Nie podwazalbym kwalifikacji tych ludzi pracujacych ponizej swoich umiejetnosci (i to pomimo tego iz mam swiadomosc niskiego poziomu szkolnictwa wyzszego w Pl), wiem bowiem jak gigantyczna bariera jest slaby angielski.

[...]

Nie jest oczywiscie prawda iz nie mozna zaczac od razu pracy zgodnej ze swoimi kwalifikacjami. Mozna. Trzeba tylko, poza kwalifikacjami znac BAAAAARDZO dobrze angielski a to dotyczy nielicznych (opisanych przez ciebie - szkoly jezykowe itp.).


Niestety w polskich warunkach jest to głównie bariera finansowo-klasowa. W wielu krajach europejskich można nauczyć się angielskiego perfekcyjnie w państwowych szkołach, w Polsce jest to raczej niemożliwe - niskie zarobki w szkołach i atrakcyjne alternatywy dla anglistów powodują problem ze znalezieniem dobrych nauczycieli czy w ogóle nauczycieli, godzin jest za mało i tak dalej. Jedynym sposobem jest nauka prywatna, jakieś klasy autorskie z rozszerzonym angielskim itd., a dostęp do tego zależy od tego, czy rodzina ma na to pieniądze. Smutne to i zdaję sobie sprawę z tego, że wielu ludzi po prostu nie miało okazji się nauczyć angielskiego i są skazani na gorszą pozycję na brytyjskim rynku pracy, niekoniecznie ze swojej winy czy lenistwa.


Reasumujac: nie widze nic zlego w pracy ponizej kwalifikacji, jesli tylko uczysz sie w tym czasie jezyka i jest to dla ciebie stan przejsciowy a nie permanentny. O osobach zamykajacych sie w polskich gettach juz pisalem.


Właśnie.

konto_usuniete
Emigrant
Posty: 203
Rejestracja: 09 sty 2008 13:37

Postautor: konto_usuniete » 29 lut 2008 10:57

Ja tam bym poczekala z powrotem do Polski i tak jej wlasnie doradzam. Jezyka mozna sie nauczyc pracujac - widzialam doroslych ludzi ktorym sie to udawalo. Bez zajec mowi sie co prawda niegramatycznie, ale z drugiej strony, chodzac jedynie na zajecia w szkole mozna byc specem od gramatyki i nie byc w stanie sie porozumiec. Nalepszym systemem jest polaczenie jednego i drugiego a to wlasnie daje praca i nauka za granica - jednoczesnie.

Optymalne rozwiazanie: pracowac na 1/2 - 3/4 etatu i chodzic na jakis intensywny kurs - intensywny czyli zajecia 3-4 razy w tygodniu po 2 godziny minimum. Takie kursy istnieja, widzialam imigrantow z Polski jak i egzotycznych miejsc typu Iran, Mongolia itd. ktorzy po roku intensywnej nauki niderlandzkiego w Belgii szli na tamtejsze uniwerki albo robili egzaminy panstwowe i wracali do wyuczonego zawodu. Ci mniej zdolni robili to po dwóch latach ale mimo wszystko - dochodzili do celu.

Jak dla mnie to Ci ludzie mysleli rozsadnie, umieli sie zorganizowac i dokonac madrych decyzji: malo kto z nich pracowal na caly etat. Bo prawda jest taka, ze praca fizyczna 40h tygodniowo pozostawia malo energii na nauke. Trzeba umiec wybrac. Nauka jest droga i czasochlonna ale moze czasem warto zejsc nieco z poziomu zycia i zainwestowac w przyszlosc, zamiast przejadac wszystko co sie ma albo pakowac sie w kupno samochodu i mieszkania za pierwsze zarobione pieniadze.

Kwestia priorytetow w zyciu. Mnie wychowala samotna matka - dopoki sama nie zarobilam, chodzilam w ubraniach z ciuchlandu, ale na prywatne liceum z wykladowym angielskim kasa sie znalazla.

Kazdy ma, to co lubi.

Co niezmienia faktu, ze czasem zycie daje po dupie a jak czlowiek ma 30tke na karku i pracowal w Polsce na dobrym stanowisku, to pewnie ciezko mu zejsc z na ziemie i z paniska zmienic sie w pomywacza i prymusa w szkole jezykowej :D

Ps. A Nowa Zelandia to byl moj ulubiony wybor jesli chodzi o miejsca na osiedlenie sie, ale niestety nie znalazlam odpowiedniej placowki. Moze jednak jeszcze sie kiedys uda ;)

user940736
Emigrant
Posty: 165
Rejestracja: 10 lis 2007 19:53

Postautor: user940736 » 29 lut 2008 12:02

MarcFloyd pisze:
A Ci znajomi to Panowie, czy Panie Floyd?


Roznie. Wiekszosc pan, ale rowniez 2 kolegow.

Nikt z nich nie przyjechal na gotowe, wszyscy (rowniez ja) zaczynali od pracy "w barach" czy innej pracy fizycznej.

Powiem Ci na moim przykladzie: przylecialem niemal w ciemno na poczatku pazdziernika 2004. Do maja w Londynie, restauracja (catering assistant, od lutego team leader), w czerwcu 2005 wyjazd na Polnoc i we wrzesniu (dokladnie 11 miesiecy po przylocie) pierwsza praca biurowa, mniej wiecej zgodna z kwalifikacjami.

Tyle ze w zasadzie po co Ci to? Wiadomo ze czesc z nas ma samozaparcie, czesc go nie ma. Najwieksza bariera pozostaje, uwaga:

LENISTWO

Lenistwo, bo trzeba byc leniem by byc w kraju anglojezycznym i nie rozwijac jezyka. Ewentualnie glupota.

Zwroc uwage na powstawanie polskich gett: ludzie ktorzy pracuja z Polakami (przez agencje - magazyny, fabryki), na piwo chodza z Polakami, zamias lokalnej TV czy radia zakladaja talerz Polsatu i sluchaja radia po polsku przez net.
Tacy ludzie NIGDY nie naucza sie angielskiego i nigdy nie zaczna sie samorealizowac. Nie beda tu szczesliwi i wczesniej czy pozniej wroca do Polski. Przyklad masz na tym forum - Kitchen Porter vel Kordian.


prawie racja. ja widze to tak, ze niektorzy przyjechali tylko na zarobek, z zamiarem powrotu do Polski i nigdy nie mieli zamiaru wtapiac sie w tutejsze spoleczenstwo. niestety minely czasy ze jak ktos przyslal 100 funtow to cala rodzina zyla jak paniska przez pol roku, albo przynajmniej jak ludzie, bo niektorzy maja taka bide, ze siema. no i to oni maja te cyfrowe polsaty, itd.
a z takich zrozpaczonych magistrow na zmywaku to mi sie smiac chce - to jest weryfikacja ich prawdziwej wartosci i jak siedza na tym zmywaku dluzej niz 3 mies. to znaczy, ze do tej pracy sie nadaja najlepiej a studia to bylo marnotrawstwo czasu, juz kilka lat wczesniej mogli wpasc na zmywak, to teraz by chociaz mieli naprawde fach w reku, a nie tylko dyplom ;)
pozdr

MarcFloyd
Rezydent
Posty: 4971
Rejestracja: 31 sie 2007 12:27

Postautor: MarcFloyd » 29 lut 2008 12:25

Powiem tak:

Jesli ktos jest w UK tylko zarobic pieniadze i wrocic do Polski i nie zamierza zostac, to i tak pownien sie tego angielskiego uczyc. Z 2 prostych powodow:

1. Podwyzsza swoje szanse na rynku pracy. Tu mam na mysli glownie osoby zajmujace sie praca biurowa - jesli ktos trafi do firmy importujacej/esportujacej angielski bedzie niezastapiony. I nie tylko - jesli ktos jest kierowca to przeciez angielski w czasie wyjazdow zagranicznych jest bardzo przydatny.

2. NIGDY nie wiadomo co sie w zyciu przyda i gdzie jeszcze bedzie sie musialo pojechac.

Podtrzymuje swoj poglad: przebywanie w kraju anglojezycznym bez proby nauczenia sie jezyka to po prostu lenistwo badz glupota, a z cala pewnoscia gigantyczna, zmarnowana okazja.

Artur79
Rezydent
Posty: 2318
Rejestracja: 30 sie 2007 09:41

Postautor: Artur79 » 29 lut 2008 12:29

pozamykalbym w pizdu te wszystkie smieszne uczelnie ekonomiczne, marketing i zarzadzanie i inne malo przydatne gowna na zenujacym poziomie. teraz magister gowno znaczy bo moze go miec byle ciec ktory ma kase na prywatna uczelnie, gdzie przepycha sie studentow bezstresowo. kazdy tluk chce miec wyzsze wykszatalcenie, bo.... no bo trzeba miec, niewazne z czego ale tez musze miec :)
jestem przeciwko ingerencji panstwa w prywatne instytucje, ale te uczelnie sa takze dotowane czesciowo z budzetu, np stypendia, dlatego jestem ze tym zeby poodbierac licencje tym ktore produkuja ludzi, ktorzy nie sa w stanie znalezc pracy ze wzgledu na zenujacy poziom czy bezsensowny kierunek. mala ankietka wsrod absolwentow zalatwila by sprawe, gdy by sie okazalo ze 90% robi w UK na zmywakach wlasnie. ze nie wspomne o tych calkowicie utrzymujacych sie z podatkow, bo to juz bezczelne marnotrastwo kasy podatnika.

krzysiekkk
Gastarbeiter
Posty: 15
Rejestracja: 12 wrz 2007 11:08

Postautor: krzysiekkk » 29 lut 2008 13:49

Też wtrące swoje trzy grosze wtym temacie.
1. Język. owszem można sie go nauczyc tutaj od podstaw albo majac zaledwie podstawy z Polski. Ale to jest długi proces niestety.Znam osoby które twierdza ze sie swietnie dogaduja i nie maja kompleksów a zaczely sie uczyc jezyka dopiero w pracy. Owszem slyszalem ich dogadywanie i nierzadko jest to ciąg słow , czesto w podstawowej formie i przy rozwinieciu jakiegos nawet prostego wątku sypią się w czasach co niestety wprowadza chaos niemały... Wymowa i akcent czesto nabyta od angoli meneli lub tych nie grzeszacych mocnym angielskim oraz przybyszów z innych krajów. Zrozumienie. Hmm... w zakresie codziennych spraw na terenie pracy lub housingu jest latwiej bo sytuacyjnie sie domyslamy o co chodzi. Nie oszukujmy sie dobry jezyk to pare lat nauki rownolegle z czytaniem, rozmawianiem, ogladaniem tv, douczaniem sie. Ja osobiscie malo znam naszych rodakow z imponujacym ang.. Ale musze przyznac ze niestety czesciej to Polki a nie Polacy niezle mówia po angielsku. ;)
2.wybór pracy zgodnie z ambicjami i kwalifikacjami.
Tez zalezy. Czasem młoda osoba wpada w fajne towarzystwo na housingu, dostaje sie do sredniej pracy i sobie fajnie zyje. Praca nie jest na poziomie jej kwalifikacji ale nie jest z najnizszej półki. Jest kaska, towarzystwo w pracy ciekawe, na chacie równiez jest miło. Jest czas i pieniadze na entertainment, podróze itd. Osoba taka jest usatysfakcjonowana tu i teraz i moze za jakis czas pomysli o podniesieniu statusu. Osoby z odpowiedzialnoscia typu rodzina, z duzymi ambicjami lub z okresem beztroskiego zycia za soba maja trudniejsze zadanie. Bo jak juz poprzednicy wspomnieli trzeba miec te kilka atutów w reku. Ale czy kazdy musi tutaj od razu osiagac wyrazisty sukces? Ważne zeby nie zejsc na dno a jak sie w nim jest to szybko odbic.
3. Ja traktuje wyjazd za granice jako życiowa przygode a nie tylko miejsce pracy.

Artur79
Rezydent
Posty: 2318
Rejestracja: 30 sie 2007 09:41

Postautor: Artur79 » 29 lut 2008 13:52

ja tam na housingu preferuje entertainment w bedroomie :P

Wymowa i akcent czesto nabyta od angoli meneli

w co fajniejszym angielskim filmie ta wymowa czyli cockney rzadzi i robi klimat :) apropo, zna ktos jakies fajne zwroty ?

user940736
Emigrant
Posty: 165
Rejestracja: 10 lis 2007 19:53

Postautor: user940736 » 29 lut 2008 14:03

MarcFloyd pisze:Powiem tak:

Jesli ktos jest w UK tylko zarobic pieniadze i wrocic do Polski i nie zamierza zostac, to i tak pownien sie tego angielskiego uczyc. Z 2 prostych powodow:

1. Podwyzsza swoje szanse na rynku pracy. Tu mam na mysli glownie osoby zajmujace sie praca biurowa - jesli ktos trafi do firmy importujacej/esportujacej angielski bedzie niezastapiony. I nie tylko - jesli ktos jest kierowca to przeciez angielski w czasie wyjazdow zagranicznych jest bardzo przydatny.

2. NIGDY nie wiadomo co sie w zyciu przyda i gdzie jeszcze bedzie sie musialo pojechac.

Podtrzymuje swoj poglad: przebywanie w kraju anglojezycznym bez proby nauczenia sie jezyka to po prostu lenistwo badz glupota, a z cala pewnoscia gigantyczna, zmarnowana okazja.

jasna sprawa, angielski obowiazkowy, przydaje sie tez podlapanie angielskiej hipokryzji i juz czlowiek ma 1000x wiecej mozliwosci. ale znam takich co nigdy sie nie zdecydowali czy chca zostac tu czy wracac do Polandu i zyja zawieszeni w najgorszy z mozliwych sposobow - tam juz nikt nie czeka a tu jedyne towarzystwo to polsatcyfrowy

banita
Rezydent
Posty: 7320
Rejestracja: 31 sie 2007 07:34

Postautor: banita » 29 lut 2008 15:30

Artur79 pisze:ja tam na housingu preferuje entertainment w bedroomie :P


potem sobie pojezdzisz carem po motorleju, pojdziesz na szoping, na klining itp itd polglinsz czy jak to sie nazywa? (dla mnie wiesniactwo)

banita
Rezydent
Posty: 7320
Rejestracja: 31 sie 2007 07:34

Postautor: banita » 29 lut 2008 15:37

Artur79 pisze:cockney rzadzi i robi klimat :) apropo, zna ktos jakies fajne zwroty ?


cockney sie w leb :lol:

konto_usuniete
Emigrant
Posty: 203
Rejestracja: 09 sty 2008 13:37

Postautor: konto_usuniete » 29 lut 2008 17:23

Ja osobiscie malo znam naszych rodakow z imponujacym ang.. Ale musze przyznac ze niestety czesciej to Polki a nie Polacy niezle mówia po angielsku. Wink


sprawnie radzacy sobie Polacy szybko znikaja z pola widzenia rodakow. jak pniesz sie w gore to masz w okol siebie coraz mniej krajanow i nie odpowiadaja Ci juz Ci znajomi co na poczatku, bo maja niewiele do zaoferowania. otwiera sie przed Toba nowy swiat pelen ludzi z innych krajow...

jedni wola getta, drudzy wola poznac caly swiat


Wróć do „Hyde Park”



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika. i 129 gości

cron