Niestety, już zacząłem. Warzywa duszone w sosie ostrygowo cytrynowym z grzybkami shiitake, smażone pędy bambusa, do tego delikatny niczym pajęczyna makaron ryżowy i jako danie główne - wołowinka krojona w kosteczkę, marynowana w sosie chili, potem smażona z miodem i bananami, na koniec podana w lekkim sosie z lichi.
Owoce morza? Nieee... Były w sobotę - szyjki rakowe zapiekane z marynowanym czosnkiem w sosie śmietanowym na białym winie, pod pierzynką z leciutkiego brie
Jutro kolej mojej Pani - pewnie będzie pizza
Choć ostatnio mnie zażyła - zrobiła pierogi ruskie
