Postautor: user1707863 » 16 paź 2007 21:28
prawda.... nie prawda co opisal autor textu
kto to tak na prawde wie...jedno jest pewne.....
poza praca i dlugimi godzinami pracy to nie ma nic innego jak tylko samoooooootnosc...........
i prawda jest taka ze zadne pieniadze tego nie zminia! bo przeciez nie da sie sobie kupic przyjaciol!
ja choc nie pasuje do opisu "pracownika polaka czu polki w uk" przytoczonego przez autora bo ani mi pracy nie zalatwil nikt z mojego miasteczka, ani nie pracuje na budowie, ani nie sprzatam czyjis domow, ani nie pilnuje czyis dzieci, ani nie sprzedaje sie za pieniadze, ani tez nie leje piwa w barze (zaznaczam ze mam szacunek dla wszystkich osobo ktore wykonuja wymienione prace!za wyjatkiem prostytuek o ktorych opinia psuje opinie wiekszosci dziewczyn z polski)
ani tez nie wybieram najtanszych produktow w supermarkecie!
moge kupic sobie co che....problem w tym ze mi sie juz nie chce bo tak na prawde to nie mam tego z kim zjesc!
place duze rachunki za telefon bo tak na prawde nie mam z kim porozmawiac jak wroce do domu po pracy.....i tak dzownie do ciagel tych samych 2 osob....
jem na miescie bo juz w domu przestalam jesc bo ....po prostu mi sie nie chce! jestem tu od ponad 3lat i znam 4 polakow!
i z tego co czasami udawalo mi sie wyczytac w polskiej prasie to taki las dotyka duzy procent ludzi mieszkajaych w londynie!
znam tylko 4 polakow nie dlatego ze nie chce znac polakow lecz po prostu nie mam okazji ich poznac! bo anie nie pracuje w barze czy w fabryce by ich poznac....
od poczatku jak przyjechalam do londynu to pracowalam w srodowisku anglojezycznym i chco kiedys mi sie to nawet podobalo, bo i pomoglo mi to w uplynnieniu mojego jezyka to tez pozwolilo mi na poznanie innych kultur a glownie angielskiej..... ale prawda jest taka ze juz mi sie po prostu tego wszystkiego nie chce!
brakuje mi polskosci, polskiego humoru, rozmowy o wszystkim i niczym razem.... posluchania jak inni sobie radza w londynie, podzielenia sie wlasnymi przezyciami...itd...
i choc bym chciala cos zmienic i poznac ludzi, i choc jezdze na polskie dzielnice jak ealing czy putney do kosciola polskiego...to zawsze jest mi smutno i zbiera mnie na placz bo wszedzie tam ida ludze razem, rozmawiaja, pary, malzenstwa, grupy znajomych, sasiadow itd... a aj jak ten odmieniec sama...bo te 4 osoby ktore znam (polacy) akurat nie chodza do kosciola...a ja to nie tylko z powodow religijych tam chodze...ale tez miedzy innymi by po prsotu poprzebywac wsrod polakow....!
ale zawsze jest tak samo...anonimowo....
inna sprawa to jak jestem na lotnisku to jeszcze wieksza mnie depresja dopada! szczegolnie jak wracam do londynu, bo w pl to na mnie rodziece czekanaj a tutaj....taksowkarz!
zawsze jak samolot ma ladaowa to az mnie na placz zbiera bo kazdy na okolo wlacza komorki i dzowni do kogos tam...ze juz wyladowal albo ze jzu odbiera torbe i zaraz wychodzi....
a ja dzwonie do taksowkarza!!!
mam juz tak dosc teoge wszystkigo ze nawet mi sie nie chce od paru dni po prostu jesc! I latam do polski co tydzien by po prsotu zjesc obiad z rodzina!!!
to juz jest na prawde skrajnosc i moze i lekka przesada.... no ale mi to jakos chyba pomaga? tylko na jak dlugo?
mam nadzieje ze nikt sie tutaj tak nie czuje jak ja...bo nikomu na swiecie tego nie zycze!
ahca i nie napisalam tego bo poszukuje jakies porady, choc na forum ostatnio zapytalam o polskiego psychologa, lecz uswaidomolam sobie ze przeciez psycholog poza wysluchaniem nic mi tak na prawde nie da...
wiem ze muialabym cos zrobic by ludzi poznac, i psyhcolog mnie nigdzie i z nikim nie pozna,
chcialm nawet isc na jakies przestawienie w posku...i tez nie mam z kim
zreszta juz bylam kilka razy i zawsze tak samo...anonimowo.....
nie szukam tez zadnych przygod i nie przaegladam zadnych ogloszen towarzyskich bo nie jestem tego typu osoba....
a inna sprawa przeciez tak trudno poznac wartosciowe osoby......
ktore cenia cos wiecej jak "mamone" czy piwo lub papierosa
i szukaja czego wiecej w zyciu!
ok koniec mojej opowiesci
pozdrawiam