O wszystkim i o niczym forum ogólne bez ograniczeń terytorialnych
dawid25931
Gastarbeiter
Posty: 53
Rejestracja: 02 lut 2009 19:37

.

Postautor: dawid25931 » 04 lut 2009 00:10

Dobranoc a fotki juz widzialem ale chcialem nowe ale ok.
Dzieki za rady :P

darekzlondku
Emigrant
Posty: 858
Rejestracja: 15 paź 2007 23:09

Postautor: darekzlondku » 04 lut 2009 00:29

...zastanawiam sie jakiego nicku uzywal poprzednio...

Gonzo
Rezydent
Posty: 1000
Rejestracja: 31 sie 2007 00:12

Postautor: Gonzo » 04 lut 2009 02:45

Polacy w Anglii widzę dalej bajeczki o eldorado wciskają "zielonym".Ofiar tych barwnych opowieści poczynając od 2004 jest niemało.Tym przedziwnym zjawiskiem powinni zając się Socjolodzy albo Psycholodzy.

Anko Mak...nie uczono mnie w szkole ortografii brzydkich słów a Google różnie to pokazuje.

angik
Posty: 0
Rejestracja: 21 sty 2009 05:30

Postautor: angik » 04 lut 2009 07:01

Dawid!
Ile masz lat? Jaka szkole skonczyles w Polsce? Moze przyjedz do Londynu na studia a potem jak je skonczysz to zaczniesz zarabiac. Bedziesz juz wiedzial jak jest w Anglii. :D
Piszesz ze chcesz byc kierowca, a co wiesz o tej pracy? Niby dobrze zarabiaja , ale.... czy jestes gotowy wstawac o 4 rano i pracowac po 15h dziennie?

banita
Rezydent
Posty: 7320
Rejestracja: 31 sie 2007 07:34

Postautor: banita » 04 lut 2009 07:37

Dawid chce byc kierowca ale nie ma prawa jazdy

Chce byc nadzorca budowlancow ale nie ma jeszcze 18 lat, nigdy nie pracowal (zakladam bo w tym wieku w pl sie ludzie ucza) a najwyzszym stopniem wyksztalcenia jest podstawowka (zakladam po wieku)

Dajmy sobie juz spokuj z poradami bo dzieciak jeszcze gotow tu naprawde przyjechac i zmarnowac sobie czas a rodzice potem beda mieli klopot bo nie bedzie go za co z powrotem do pl sciagnac

Nie wiem gozno gdzie ty w tym watku wyczytales ze my cos wychwalamy bo jesli tak to zrozumiales to wychodzi na to ze lyzeczka jest od ciebie inteligetniejsza

jasmin72
Gastarbeiter
Posty: 7
Rejestracja: 04 lip 2008 22:53

Re: yy

Postautor: jasmin72 » 04 lut 2009 13:09

dawid25931 pisze:Czym on mnie niby bajeruje? powiedz to wazne


dawid25931
Dzieciaku...Przyjedz to zobaczysz jak sie tu zyje...
Good luck :lol:

woo
Emigrant
Posty: 285
Rejestracja: 07 maja 2008 14:17

Postautor: woo » 04 lut 2009 17:33

Tylko niech po swoim krotkim pobycie opisze to na forum jako przestroga dla jemu podobnych.

Gonzo - pole do popisu dla ciebie. Te 3 tygodnie zaowocowaly niebywalym doswiadczeniem, skoro taki kawal czasu na tym forum jestes.

Podziel sie z Dawidem i reszta forumowiczow swoja wiedza. Musiales miec pewnie wtedy tyle lat co on...

dawid25931
Gastarbeiter
Posty: 53
Rejestracja: 02 lut 2009 19:37

Postautor: dawid25931 » 04 lut 2009 17:50

wlasnie

Babcia Jadzia
Emigrant
Posty: 427
Rejestracja: 07 sty 2009 19:35

Postautor: Babcia Jadzia » 04 lut 2009 18:01

woo pisze:Tylko niech po swoim krotkim pobycie opisze to na forum jako przestroga dla jemu podobnych.

.


Albo poradniki w stylu "Marek masek" ale juz go chyba nikt nei pamieta , to bylo dobre pare late temu..... :lol:

MarcFloyd
Rezydent
Posty: 4971
Rejestracja: 31 sie 2007 12:27

Postautor: MarcFloyd » 04 lut 2009 18:17

takajednaobca pisze:
Albo poradniki w stylu "Marek masek" ale juz go chyba nikt nei pamieta , to bylo dobre pare late temu..... :lol:


Pamieta! Specjalista od pisania koszmarnych bzdur :D Czego to on nie mogl w Londynie znalezc? Przejscia dla pieszych? :lol: :lol: :lol:

Emi lubila osmieszac te jego "madrosci". Ciekawe co sie z nia dzieje...

Babcia Jadzia
Emigrant
Posty: 427
Rejestracja: 07 sty 2009 19:35

Postautor: Babcia Jadzia » 04 lut 2009 18:21

Emi to juz teraz obca tutaj ;)

Subway to nie bylo metro - ku jego przerazeniu.....

:lol:

Ktos mial kawalek z jego starych postow i wkleil na Planecie, zaraz poszukam i wkleje...

O mam.

A wiec ku pamiecie Marka Maska

Co nas moze zdziwic w UK - Vademecum Marka Maska I

Czesc
na wstepie przypomne sie - nazywam sie Marek Masek i jestem jedna z legend tego forum, przynajmniej legenda we wspomnieniach niejakiej Emigrantki. Jako ze jestem w UK juz prawie 3 lata pozwolilem sobie na kontynuacje legendarnego cyklu porad na temat roznych aspektow zycia w UK. Idzie lato, sezon wzmozonych wyjazdow dlatego tez mam nadzieje ponizszy zestaw porad pozwoli uchronic czytelnikow przed niejedna nieprzewidziana sytuacja i czasami niemila niespodzianka. Cykl porad zaczne od przypomnienia pierwszych moich tekstow ktore niewiele jak sie okazuje stracily ze swej aktualnosci - Wielka Brytania to kraj ktory wbrew pozorom zmienia sie bardzo powoli, ale ta stabilizacja dla niejednego jest zaleta. Oto pierwsza czesc vademecum:
Ponizsze opracowanie zawiera opis aspektow zycia codziennego w Wielkiej Brytanii, ktore sa odmienne niz standardy, do ktorych przyzwyczajeni sa Europejczycy 'kontynentalni'

Jak wiecie Wielka Brytania to nieco inny kraj niz panstwa 'kontynentalne'.
Niektorzy twierdza, ze to dobrze, ze dzieki temu Anglikow nie trapi
wiekszosc europejskich bolaczek, takich jak wysokie bezrobocie, deficyt
budzetowy, inflacja, stagnacja gospodarcza itp, a dzieki utrzymaniu
rodzimej waluty, funta, zamiast wejscia do strefy euro, sytuacja
ekonomiczna Wysp Brytyjskich jest ogolnie lepsza niz srednia UE.

Tyle o skali makro i wielkiej polityce, czas przejsc do tego, co moze
zadziwic przybysza z kontynentu, stawiajacego pierwsze kroki na Wyspach.
Oto moje propozycje:

1) Ruch lewostronny - o tym chyba wszyscy wiedza i nie ma sensu sie
rozpisywac. Widzialem raz w TV program, w ktorym redaktor staral sie
udowodnic wyzszosc tego rodzaju ruchu nad prawostronnym, ale jakos nie
trafil mi do przekonania i jedyna dla mnie zaleta ruchu lewostronnego
jest
prostszy skret w lewo

2) Inne niz europejskie wtyczki i gniazdka - o tym tez nie ma sensu sie
rozpisywac, wystarczy kupic w TESCO shaver adaptor za 67 pensow - okolo
4,5 zl i po problemie

3) Euro jest tu uwazane za obca walute - pisalem na wstepie, ze to chyba
dobrze, zwlaszcza przy obecnej sytuacji gospodarczej Europy Zachodniej,
jak znam zycie to Anglicy jeszcze baaaaaaaaaaardzo dlugo nie zgodza sie
na
zastapienie funta waluta europejska - euro, gdyz po prostu im sie to nie
oplaca

4)Bardzo kiepskie oznaczenie ulic - tabliczka informujaca, na jakiej
ulicy
sie znajdujemy, znajduje sie jedynie kolo skrzyzowania, a i to nie zawsze
i konia z rzedem temu, kto dowie sie, nie pytajac nikogo i nie idac na
najblizsze skrzyzowania (czasami nawet 500 metrow i wiecej), na jakiej
ulicy sie znajduje. Na domach prywatnych jest wywieszony jedynie ich
numer, na ZADNYM nie znalazlem informacji, na jakiej ulicy on sie
znajduje, malym wyjatkiem sa tu jedynie niektore przedsiebiorstwa i
instytucje. Tak jest przynajmniej w miejscowosci, w ktorej mieszkam, moze
w innych rejonach Anglii jest inaczej...

5) Dwa krany w jednej umywalce, jeden z zimna, a drugi z ciepla woda, w
odleglosci 30 cm od siebie - do tej pory myslalem, ze Anglicy w ten
sposob
witaja przyjezdnych, czyli ze takowe niepraktyczne krany sa tylko na
dworcach kolejowych czy w hotelach lub toaletach publicznych, okazuje sie
jednak, ze w prywatnych mieszkaniach jest tak samo, co nasuwa
podejrzenia,
ze Anglicy sa w tym zakresie narodem masochistow. A moze taki sposob
urzadzania kranu ma jakas zalete? Moze zniecheca do mycia sie, co pozwala
na zaoszczedzenie znacznych ilosci wody ))?

6) Pieniadze - tu, przyznaje bez bicia, Anglicy zaskoczyli mnie zupelnie:

- po pierwsze: w Wielkiej Brytanii nie ma wyzszych nominalow banknotow
niz
50 funtow!!! Malo tego, banknoty 50-funtowe sa wycofywane z obiegu i w
najblizszym czasie maja zostac jedynie banknoty 5-, 10- i 20
funtowe!!!!!!!!!!! Z tego wynika, ze najwiekszy nominal w UK bedzie mial
wartosc ok 130 zl!!!! Dla porownania w USA najwiekszy nominal ma wartosc
500 dolarow (jesli nie 1000), czyli prawie 2 000 PLN, a w Europie
Zachodniej 500 euro, czyli prawie 2 400 PLN.
Ma to znaczenie praktyczne dla ludzi, ktorzy nie chca dawac zarobic roznym
posrednikom typu money transfer, wolac przywiezc zarobione pieniadze
wlasnorecznie do Polski, po prostu plik przewozonych banknotow bedzie
zdecydowanie wiekszy, niz sie spodziewaja.
Przyczyna takiego stanu rzeczy jest to, ze kazdy, no moze prawie kazdy,
placi tu karta, gotowka podejrzewam, ze placi tu w sklepach jakies 10-15%
klientow.
-po drugie: monety - wiecej warta wcale nie ma wiekszych rozmiarow,
moneta
dwupensowa (ok 13 gr) jest blisko dwa razy wieksza niz moneta funtowa (ok
6,70 PLN); widzac jedynie 'reszke' prawie kazdy sadzilby, ze moneta
dwupensowa jest wiecej warta.
W kazdym razie nie dajcie sie zwiesc samym sobie zakladajac z gory, ze im
ciezsza (wieksza) moneta, tym wiecej jest ona warta.

I bardzo praktyczna rada: przyjezdzajac do Londynu wezcie ze soba z 5
funtow w bilonie, przyda Wam sie na metro, w automatach kupicie bilety
wylacznie za monety, nigdzie na Victorii nie znalazlem automatu
rozmieniajacego banknoty na monety, choc nie mozna wykluczyc, ze takowe
istnieja. Jesli przyjedziecie wylacznie z banknotami, mozecie miec maly
problem z ich rozmienieniem, musicie kupic np gazete za min 30 pensow lub
cole 0,5 litra za 1,10 funta (ok 7,5 zl), biorac z kraju bilon nie
musicie
latac z ciezkimi bagazami po kioskach.
7) Podrozowanie - temat bardzo szeroki. Londyn dzieli sie na 6
koncentrycznych stref komunikacji publicznej, do tej pory czytajac rozne
fora myslalem, ze strefy te rozmieszczone sa tak:
Strefa I Strefa II Strefa III
Strefa IV Strefa V Strefa VI.

To nie tak!!! Strefy polozone sa koncentrycznie, im dalej od centrum, tym
wiekszy numer strefy.

Ogolnie po Londynie komunikacja publiczna mozna przemieszczac sie na
kilka
sposobow:

a) metro, zwane Subway, Tube lub Underground - najpopularniejszy srodek
komunikacji, stosunkowo szybki, pociagi kursuja dosc czesto i...to koniec
jego zalet. Londynskie metro jest:
- jednym z najdrozszych, jesli nie najdrozszym na swiecie, bilet
najtanszy
na jeden przejazd w pierwszej strefie (gora 10 km jazdy) kosztuje 2 funty
(ok 13 PLN).
- bardzo zatloczone - nie zdziwcie sie, jesli czasem nie wsiadziecie do
pierwszego nadjezdzajacego skladu, nie mowiac juz o miejscach siedzacych
- szalenie niewydolne - siedzenia ustawione sa rownolegle do kierunku
jazdy, przy czym w wagonie jest tylko jeden rzad siedzen z prawej i
lewej
strony, miedzy rzedami jest niewielka przestrzen dla stojacych; wagony sa
bardzo waskie, przystanki rozmieszczone sa w dosc znacznej odleglosci od
siebie
- nie znajdziecie na stacjach metra kosza na smieci, to z obawy przed
zamachami, pozostalosc z czasow IRA, zupelny anachronizm w dobie
terrorystow - samobojcow, co potwierdzil ostatni zamach w metrze
moskiewskim. Taka metoda walki z terroryzmem przypomina mi rade jednego
doktora, ktory, na pytanie, jak uniknac AIDS, odpowiedzial 'po prostu nie
wspolzyc'!!!. Coz, zapomnial chyba, ze zarazic sie tez mozna uzywajac
niesterylnych strzykawek itp.
A moze w ogole zlikwidowac metro? Wtedy z pewnoscia nie bedzie zadnych
zamachow, wypadkow, czy tez wszelkich innych przestepstw...
Metro jezdzi jedynie w strefie miejskiej, nie dojedziecie nim do
miejscowosci podmiejskich, czy tez lotnisk, ale tak jest na calym
swiecie.

Nie liczcie na to, ze uda Wam sie przejechac metrem na gape, zeby wejsc
na
peron, trzeba przejsc elektroniczna bramke, ktora otwiera sie tylko jesli
wlozymy do czytnika jakikolwiek wazny bilet. Wszystko jest pod nadzorem
kamer, nie liczcie na to, ze nikt nie zauwazy jak przeskoczycie bramke,
czy tez przeniesiecie przez nia kolege 'na barana'.

UWAGA: podobny system obowiazuje przy opuszczaniu terenu stacji, bron Boze
nie wyrzucajcie biletu po wejsciu na peron!
Nie ma zadnego problemu, poza strata czasu, jesli przegapicie lub
przespicie 'swoj' przystanek i pojedziecie za daleko. W tej sytuacji
wystarczy, ze udacie sie na peron dla przeciwnego kierunku ruchu i
wrocicie na 'swoj' przystanek; do momentu calkowitego opuszczenia terenu
stacji nie musicie przechodzic przez zadne bramki.

b) pociagi - jezdza do miejscowosci podmiejskich i lotnisk. W Londynie
jest kilkadziesiat dworcow kolejowych, od biedy mozna jezdzic pociagami po
Londynie, ale dworce kolejowe sa rozmieszczone w jeszcze wiekszej
odleglosci od siebie niz przystanki metra, poza tym pociagi z zalozenia
sluza do komunikacji podmiejskiej. Wszystkie uwagi dotyczace metra odnosza
sie rowniez do pociagow, z kilkoma malymi wyjatkami. Przypadkiem na stacji
uslyszalem rozmowe, jeden z konwersantow wspomnial, ze po godz. 22.00 nie
ma nadzoru nad bramkami wejsciowymi i wyjsciowymi na stacje. Nie wiem czy
to prawda, ale...Zaznaczam jednak, ze w nocy bilety moga zostac
skontrolowane w pociagu, ale przedsiebiorczy kupuja bilet na przejazd na
nastepna stacje, po czym natychmiast 'zasypiaja'...
Pozwolilem sobie na wspomnienie o tych metodach z uwagi na KOSMICZNE ceny
biletow. Wyobrazcie sobie, ze np jednorazowy przejazd koleja (2 klasa,
podobny standard pociagow jak w Polsce) dystansu 30 km (jazda trwa okolo
pol godziny) kosztuje...9 funtow, czyli ok 60 PLN!!! Nie chce sie wdawac w
dyskusje, czy takie ceny i takie kombinowanie sa uczciwe, nieuczciwych
metod nie polecam nikomu, po prostu to sie nie oplaca. Nie wiem co maja
zrobic ci, ktorzy zgubili portfel lub ci, ktorych okradli, ale podobne
problemy zdarzaja sie na calym swiecie i jakos ludzie je rozwiazuja.
Poza wszystkimi podobienstwami pociagow do metra, w tych pierwszych
siedzenia ustawione sa 'normalniej', reszta jest podobna: rowniez nie ma
problemu, jesli przegapimy swoja stacje, nie gubmy ani nie wyrzucajmy
biletow przed opuszczeniem stacji docelowej, itd, itp.

c) autobusy - wsiada sie do nich przednimi drzwiami, bilety pokazuje sie
lub kupuje u kierowcy za z reguly odliczona kwote, czasem nawet w nocy nie
ma zmiluj, w Evening Standard byla opisana historia kobiety, ktora w
srodku nocy musiala uzerac sie z kierowca, poniewaz nie miala odliczonej
kwoty; po tym jak jeden z pasazerow rozmienil jej banknot pieciofuntowy
kierowca wskazal jej automat do biletow na przystanku. Bala sie, ze gdy
bedzie kupowac bilet na zewnatrz autobusu, kierowca w obawie przed
spisaniem jego numeru identyfikacyjnego odjedzie i bedzie musiala w srodku
nocy czekac na nastepny, narazajac sie na gwalt czy napad.
Autobusy odgrywaja komplementarna role w odniesieniu do transportu
szynowego, mozna nimi dojechac do najblizszej stacji metra lub kolejowej;
na dluzsze trasy wybierac sie autobusami oplaca jedynie w sytuacji, gdy
mamy wykupiony okresowy bilet wylacznie na autobusy, a jest on blisko
trzykrotnie tanszy od biletu okresowego 'na wszystko'. Autobusy maja
przede wszystkim jedna wade: stoja w korkach. Slyszalem, ze mozna jezdzic
autobusami po calym Londynie, jesli mamy wykupiona 'tygodniowke' - do
sprawdzenia. Bilety jednorazowe na autobus sa drogie, placi sie srednio 2
funty (13 PLN) za 5 km dystans.

d) tramwaje - odgrywaja marginalna role, jest ich stosunkowo niewiele,
czasem mozna przejechac znaczna odleglosc nie wyjezdzajac z jednej strefy,
czyli jezdzac 'po okregu'.

Po krotkim namysle najlepszym moim zdaniem srodkiem komunikacji po
Londynie i okolicach jest motocykl. Oto jego zalety:

- przejazd okreslonego dystansu motocyklem jest wielokrotnie tanszy od
komunikacji publicznej (do 10 razy)
- motocykle sa szybsze niz samochody i autobusy z tej prostej przyczyny,
ze nie stoja w korkach, tylko omijaja stojace na swiatlach czy w korkach
samochody, dojezdzajac az pod same swiatla; motocykl jest tez zdecydowanie
lepszy niz rower (Londyn to chyba za duze miasto na rower).
Oczywiscie jazda motocyklem jest nieco mniej bezpieczna niz samochod, duzo
zalezy takze od pogody, ktora jest tu bardzo zmienna, snieg w Wielkiej
Brytanii jest jednak rzadkoscia, co innego deszcz...Generalnie motocykl
jest szybki i tani.
7) W niektorych mieszkaniach za prad czy gaz placi sie karta prepaid,
podobnie jak w przypadku bezabonamentowych telefonow komorkowych; karte
top-ut (uzupelniajaca) mozna kupic np na poczcie. Czasem jesli obudzicie
sie, a w mieszkaniu nie bedzie pradu, oznacza to, ze karta sie skonczyla i
trzeba kupic nowa.

8) Miejscowe budownictwo - po wjezdzie autobusem do Wielkiej Brytanii
swiat staje sie nieco inny. W miare dojezdzania do Calais bylo coraz
cieplej, w Polsce srodek zimy, tymczasem w polnocnej Francji prawie lato,
slonce swiecilo niczym w lipcu. Wjezdzalismy przez kanal La Manche, a
konkretnie pod kanalem Eurotunelem. Do momentu wjazdu myslalem, ze
slawetny Eurotunel to normalna droga asfaltowa pod kanalem, tymczasem
wjezdza sie na specjalny pociag, gasi silniki i czeka na przejazd takim
pociagiem - promem. Reszta nalezy juz tylko do maszynisty. Jazda trwa
okolo 35 minut, co wazne odprawa odbywa sie po stronie francuskiej; kto
jej nie przejdzie po prostu nie wjedzie do kanalu, na Wyspach jest juz
tylko wyjazd i droga wolna! Nie wiem ile czasu trwa przejazd przez kanal
statkiem, jesli niewiele dluzej to zupelnie nie rozumiem gigantycznych
nakladow na budowe Eurotunelu i smiem powatpiewac w jego celowosc, sama
inwestycja teraz tonie w dlugach, na dodatek zapowiada sie obciecie
dotacji panstwowych; no, ale moze podroz statkiem jest znacznie dluzsza -
tego nie wiem.
Na temat przekraczania granicy napisano juz wiele, kto czyta fora
najlepiej wie, ile. Z wlasnych (ale na szczescie nie osobistych) skromnych
doswiadczen dodam jedynie, ze tutejsze sluzby imigracyjne sa bardzo
wyczulone (w negatywnym sensie) na wszelkie polamane konczyny, z mojego
autobusu jedna osoba jechala z zawinieta bandazem reka i zostala
zawrocona. Moze miala cos nie w porzadku w papierach, a moze imigracyjni
maja alergie na bandaze i inne zawiniatka - reszta to gdybanie.
Rozpisalem sie o granicy, a mialo byc o budownictwie. Po wjezdzie do
Wielkiej Brytanii od razu rzucaja sie w oczy domy jedno- lub kilkurodzinne
z brazowej cegly, ze stara dachowka, a czasem nawet eternitem (z reguly na
obiektach przemyslowych). Na pierwszy rzut oka nie wyglada to zbyt
pieknie, ale po kilku tygodniach sie przyzwyczailem, a nawet powoli
zaczynam doceniac urok takiego stylu budownictwa. W tym miejscu mialbym
pytanie do osob, ktore dluzej siedza w Londynie: czy Lewisham (przejezdza
sie przez nie jadac z Dover naVictoria Coach Station) to jego najbrzydsza
dzielnica?


9) Prasa - w Wielkiej Brytanii jest bardzo, bardzo duzo plotkarskich
dziennikow, typu Sun czy Daily Mirror, jak rowniez dziennikow z
pseudoambicjami (np Evening Standard, the Independent, the Guardian, the
Daily Mail), jak tez tych nieco powazniejszych (np the Times).
Ty, co rzuca sie w oczy kibicom sportowym, jest prawie zupelny brak
wiadomosci o swiatowych wydarzeniach sportowych, jesli udzialu w nich nie
biora Anglicy. W tutejszej prasie na sportowych stronach kroluje pilka
nozna, rugby, golf, krykiet i rugby, ew. wyscigi konne, tak ze dla kogos,
kto chce 'wiedziec wiecej' zostaje internet i poniedzialkowy dodatek do
Timesa.
I jeszcze jedna uwaga odnosnie prasy: ilekroc w gazetach jest mowa (a jest
mowa i to bardzo czesto) o Jordan, a przede wszystkim jej zdjecia, to
chodzi o Katie Price, 25-letnia brytyjska silikonowa topmodelke, moze
nawet modelka to za duzo powiedziane, jest to gwiazda nocnych klubow,
ktora opowiada, ze miala romans chyba z kazda istota na tej ziemi.
Niedawno wystapila ona w reality show, w ktorym uczestnicy maja za zadanie
przetrwac w australijskiej dzungli.

10) Drobiazgi w sklepach - szczegolowo o tym, co, gdzie, kiedy i jak
kupowac, napisze w kolejnych odcinkach moich rozwazan, dzis skupie sie na
dwoch drobnych szczegolach:

a) przy towarach sprzedawanych na wage podane sa ceny kilograma oraz funta
danego owocu lub warzywa obok siebie, tak przynajmniej jest w Tesco

b) promocje - obok tradycyjnych, z niska cena, odbywaja sie czesto na
nieco innych zasadach niz w Polsce; czesto widziany jest przy cenie danego
towaru napis 'kup 1 - 1 otrzymasz za darmo' (buy 1 - 1 get free), lub '1
for 1,29Ł - 2 for 1,99 Ł' - wtedy po prostu bierzemy do
koszyka dwie sztuki towaru, w kasie automatycznie promocja zostanie
uwzgledniona.
Czesto spotykane sa takze ograniczenia ilosciowe zakupu towarow w promocji
(np ' max 3 pcs per customer').

11) Brak 'zebry' na ulicach - tutaj malo kto interesuje sie tym, gdzie na
drodze jest przejscie dla pieszych, jesli juz sa swiatla dla pieszych to
zawsze nalezy je wlaczac i pala sie one krotko i rzadko, ludzie tutaj
przechodza przez ulice tu gdzie jest dla nich wygodnie. Moze pasy to taka
wysepka na srodku ulicy z dwoma betonowymi slupkami z zoltymi
prostokatami? Tego jeszcze nie wiem.


Wszystkie te rzeczy zaskoczyly mnie w Wielkiej Brytanii w mniejszym lub
wiekszym stopniu (w szczegolnosci punkt dotyczacy pieniedzy). Oczywiscie
mozna mowic, ze z miejscowych warunkow zycia maja byc zadowoleni
miejscowi, a nie przybysze, niektore z miejscowych nawykow w UK
'kontynentalnych' Europejczykow bawia, inne denerwuja, ale jest jak jest i
najlepiej po prostu sie do nich przystosowac - z czasem przekonacie sie,
ze niektore z miejscowych rozwiazan sa nawet wygodniejsze. Zrodlem
powyzszego vademecum sa moje wlasne doswiadczenia i obserwacje , jesli sie
gdzies myle lub pisze nieprawde, prosze o wybaczenie i sprostowanie -
wszystko co napisalem, zaobserwowalem w miejscowosci, w ktorej mieszkam. Jesli macie jakies wlasne doswiadczenia, przemyslenia i spostrzezenia - dopisujcie sie.

W nastepnej czesci vademecum, jesli jestescie zainteresowani, napisze o
pracy w Wielkiej Brytanii, ciagle zbieram informacje i ucze sie czegos
nowego.

Do uslyszenia i zobaczenia w UK!



MF - specjalnie dla Ciebie blod wrzucilam na 11 - az sie lza w oku kreci, nie?

:lol:
Ostatnio zmieniony 04 lut 2009 18:37 przez Babcia Jadzia, łącznie zmieniany 3 razy.

dawid25931
Gastarbeiter
Posty: 53
Rejestracja: 02 lut 2009 19:37

Postautor: dawid25931 » 04 lut 2009 18:22

O czym mowa?

Babcia Jadzia
Emigrant
Posty: 427
Rejestracja: 07 sty 2009 19:35

Postautor: Babcia Jadzia » 04 lut 2009 18:26

Znowu MM - cytat:

Jak podwoic dlugosc wakacji

Tak tu sie niewiele pisze o dobrych rzeczach a mozna przedluzyc sobie platny holiday o 5 tygodni.
Wystarczy zalatwic sobie zwolnienie u polskiego lekarza (koszt 50 zl generalnie pestka) najlepiej na jakas chorobe, po ktorej nie ma sladu np zapalenie pluc i mozna miec 5 tygodni platnego chorobowego platne 80% normalnego wynagrodzenia minus 3 dni robocze. Daje to co roku gratisowe 5 tygodni platnego urlopu jakby na to tak spojrzec. rekordzisci z mojej pracy byli na wakacjach 2.5 miesiaca - tj holiday+chorobowe i praktycznie za wszystko mieli zaplacone - fajna sprawa
Taki bonusik jest co roku trzeba tylko przepracowac minimum 0.5 roku u danego pracodawcy zeby miec polowe tego bonusa, a po 12 miesiacach juz jest full wypas.
Malo tego - oczywiscie dobroduszny system angielski uwzglednia dluzsza chorobe - po 5 tygodniach wyplacaja juz tylko state minimum czyli ok 70 funtow tygodniowo ale dla kogos kto np pojedzie do Polski na dluzej to i tak niezla kwota
Zachecam do skorzystania

 Leszek 926711, October 06, 2006 01:21 p

Babcia Jadzia
Emigrant
Posty: 427
Rejestracja: 07 sty 2009 19:35

Postautor: Babcia Jadzia » 04 lut 2009 18:27

I jeszcze jeden - i wszystko dzieki skrupulatnosci jednej wspanialej osoby ktora zrbila kopie i mam nadzieje ze sie na mnie nie pogniewa ze tu wkleilam... Niestety nie ma nic o telefoni ani bankowosci - to chyba byly "vademecum" czesci 783658356 i 827985793 :lol:

:Sposob na darmowe zamieszkiwanie w UK

W ramach prezentu dla forumowiczow podaje sposob, w jaki udalo mi sie uzyskac mieszkanie na angielskiej ziemi - oczywiscie nie na wlasnosc ale darmowe mieszkanie piechota nie chodzi....
Jakis czas temu dalem ogloszenia w tutejszych gazetach skierowanych do osob starszych, jego tresc brzmiala mniej wiecej tak ' Masz juz dosc tego zgielku i pogoni za pieniadzem? Chcesz wreszcie odpoczac? Zwolnic? Byc tam, gdzie nie wszyscy chca tylko pieniedzy? Byc bogatym na tle innych? Ja moge Ci pomoc!!' Cala sztuka polega na takim dobraniu slowek, zeby zlowic babcie, ktora oczywiscie ma juz mieszkanie wlasnosciowe i najlepiej nie czuje sie najlepiej w calym tym zgielku. UDALO SIE!!! Dalej to juz tylko transakcja wymiany - oczywiscie nie na zawsze ale tymczasowa - babcia jedzie w Bieszczzady czy jakies inne piekne okolice i tam korzystajac z urokow angielskiej emerytury i polskich cen zyje jak krezus, co jakis czas sle pocztowki ze jej sie podoba, zabrala nawet kolezanke My tymczasem gospodarujemy jej angielskim mieszkaniem - nie musze mowic ze korzysc jest zatem obustronna I o to chodzi!! Nie mowie ze kazdemu sie to uda ale zawsze warto sprobowac - nagroda jest darmowe mieszkanie w UK - 30% zarobkow zostaje w kieszeni do czasu az babci sie bedzie podobalo w Bieszczadach czy innych pieknych polskich okolicach. Powodzenia!

-- Leszek 926711, August 14, 2006 02:14 pm

Babcia Jadzia
Emigrant
Posty: 427
Rejestracja: 07 sty 2009 19:35

Postautor: Babcia Jadzia » 04 lut 2009 18:40

Ale z jednym mial skubaniec racje...

na wstepie przypomne sie - nazywam sie Marek Masek i jestem jedna z legend tego forum, przynajmniej legenda we wspomnieniach niejakiej Emigrantki.


Legenda moze nie ale kiedy chce sie posmiac to o nim mysle :)


Wróć do „Hyde Park”



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika. i 15 gości