Miałem wypadek w pracy, pracodawca chciał iść na ugodę lecz proponował tyle co kot napłakał. Postraszyłem go sądem, a on na to wezwał gościówę z ubezpieczalni z ofertą. Babka mnie trochę przestraszyła długością trwania rozprawy w sądzie (angielskie tempo) co dało mi do zastanowienia, więc przystałem...