Story z wczoraj:
Siedze sobie z mlodym (5 latek) na placu zabaw, mlody ogolnie lata po placu, hustawki itd iitp, budujemy wypasny zamek jak zwykle itd itp...
Godzina ok 18sta, zauwazylem ze dzieciarnia (PL) sie zleciala, nadszedl nawet Igor-godzilla, zamkow niszczyciel, wiec mysle sobie, czas sie zwijac do domu. Cos zjesc itd itp. Life span tych zamkow to i tak max 30 minut
Foto -
http://i.imgur.com/jvJwT.jpg
Igor po lewej, laduje zamek na ciezarowke
A teraz sedno story:
Zbieram sie z malym i wychodzimy z placu zabaw. Przed wyjsciem z placu przez bramke, naprzeciwko mnie, idzie jakis angielski nastolatek. Mijajac mnie, uderza mnie w ramie. Odwracam sie, mowie mu zeby uwazal. Mlodzieniec usmiecha sie slodko, i mowi zebym to ja uwazal. Podchodze do niego, zaczyna sie przepychac, miarkowac ''uderzenia'' w twarz, ogolnie moja strefa prywatna zostala naruszona. Gul mi skoczyl, mysle zobie ze zaraz go pier*** z bani, albo rozkwasze mu nos. Mlody z usmiechem na twarzy stwierdzil ze nic mu nie zrobie, bo ma 14 lat i ma to ogolnie w dupie. Mysle sobie, ze ma racje, bo jak go poloze, to od razu bedzie krzyk, i zgarnie mnie policja... Stwierdzil tez, ze jego tata mnie zmasakruje itd itp... Naturalnie, jego kolezkowie, od razu sie zlecieli itd itp. Po kilku minutach, jakas sliczna angielska chlamydia odciagnela mlodego i powiedziala zeby dal spokoj. Pozegnalem mlodzienca, i razem z moim mlodym spacerkiem udalem sie do domu, zegnany inwektywami (juz z duzej odleglosci), oraz ''super skokiem'' wykonanym przez jednego z mlodziencow na wybudowany zamek
Pierwszy raz sie z czyms takim spotkalem, Jak reagowac na takie cos?
1 - zlozylem juz doniesienie na policje online
2 - zaraz sie rusze na komisariat (ktory jest od placu jakies 400m), ciekawe co mi powiedza.
Strasznie mnie to wku*** ze tak sie delikatnie wyraze.
Dodatkowa informacja, do otoczki calej sytuacji - jakies 2 tygodnie temu, w okolicy zostala zamordowana angielka i podpalona w samochodzie, podejrzanymi sa pOLACY.
http://www.chardandilminsternews.co.uk/ ... th/?ref=mr