Na szkoleniu w Ameryce O'Leary'ego oświeciło, że europejskie samoloty za dużo odpoczywają. Po co półtorej godziny na płycie lotniska? Wystarczy 25 minut. Za dużo odpoczywają też stewardesy. Same mogą posprzątać w samolocie, po co zatrudniać sprzątaczy? A toalety wystarczy opróżniać co kilka lotów.
Podpatrzył, że pasażerowie dużo szybciej usadawiają się w samolocie, jeśli miejsca nie są numerowane. Zlikwidował business class. Samoloty powinny być wszystkie takie same, tańsza jest wtedy opieka techniczna. Dzięki zaoszczędzonemu czasowi możemy zwiększyć liczbę lotów. Stąd nowa zasada: jeżeli nie sprzedaliśmy wystarczającej ilości miejsc na lot o 18.30, to go odwołujemy. Pasażerowie lecą o 19.30.
Zamiast miłej atmosfery Michael O'Leary zaoferował pasażerom inną atrakcję, swoją własną osobę w roli klauna.
Którego innego prezesa linii lotniczych można spotkać na lotnisku przebranego za wielkanocne jajo albo gdy w czołgu z II wojny światowej, z pieśnią bojową na ustach, symuluje atak na stanowiska konkurencji?
polecam calosc artykulu
http://wyborcza.pl/1,75480,5494896,Nie_ ... ronie.html