O wszystkim i o niczym forum ogólne bez ograniczeń terytorialnych
MarcFloyd
Rezydent
Posty: 4971
Rejestracja: 31 sie 2007 12:27

reemigranci rozczarowani powrotem

Postautor: MarcFloyd » 18 lis 2008 12:19

Jak donosi ‘Dziennik’ polscy imigranci, którzy ostatnio wrócili do kraju, pożałowali tego. Przeraziły ich warunki życia w Polsce. Wiele osób decyduje się na powrót na Wyspy. Do przeciętnej agencji zatrudnienia zgłasza się tygodniowo po kilkanaście takich osób.


"Wracają do nas Polacy, którzy wyjechali do pracy w kraju, Belgii, a nawet Norwegii. Zauważyliśmy, że trend ten zaczął nasilać się od września i nie słabnie" mówi Beata Bartlay, która od czterech lat prowadzi na Wyspach agencję 2B Interface, rekrutującą polskich pracowników.

"Prawie wszyscy, którzy pracowali na krótkoterminowych kontraktach, wrócili na Wyspy po kilku miesiącach w Polsce. Okazuje się, że wciąż bardziej opłaca im się życie tutaj" dodaje.

Wielu emigrantów przyznaje, że do powrotu do Polski skusiła ich poprawiająca się sytuacja gospodarcza. Jednak szybko dopadła ich brutalna rzeczywistość - poza dużymi miastami, zarobki w kraju wciąż są niskie, a koszty utrzymania niewiele mniejsze niż w Londynie.

Jedną z takich osób jest ekonomistka Grażyna Pawelec, która do Polski wróciła z mężem i synem na początku tego roku. Przez trzy lata pracowała w Manchesterze jako kasjerka w supermarkecie. W swojej rodzinnej miejscowości na południu Polski chciała wreszcie wrócić do wyuczonego zawodu.

"Szybko znalazłam pracę w biurze, niestety z pensją wysokości 1500 złotych. Mąż jako pedagog zarabiał niewiele więcej. Pierwsze zakupy w lokalnym sklepie zwaliły mnie z nóg: tyle samo zapłaciłabym w Anglii!" opowiada.

"Mieliśmy jeszcze oszczędności i przez kilka miesięcy z nich głównie korzystaliśmy. Kiedy zaczęła nas przerażać wizja życia od pierwszego do pierwszego, braku pieniędzy na święta czy wakacje, spakowaliśmy się i od miesiąca jesteśmy znów na Wyspach" mówi.

Zdaniem Beaty Bartlay wielu Polakom, którzy wracają z emigracji do kraju, trudno jest przyzwyczaić się do realiów życia w Polsce. Zwłaszcza jeśli przyjechali na Wyspy z małych miejscowości.

"Nie chodzi tylko o przyczyny finansowe. Ludzie mówią o zazdrości, z którą spotykają się po powrocie do Polski. Albo o tym, że polscy pracodawcy niechętnie ich zatrudniają, zasłaniając się wygórowanymi wymaganiami finansowymi. Poza tym dla wielu osób praca na Wyspach to też inwestycja w siebie: w kontakty, w język. Nie chcą z tego rezygnować" dodaje.


http://londynek.net/wiadomosci/article? ... &cat_id=39

banita
Rezydent
Posty: 7320
Rejestracja: 31 sie 2007 07:34

Postautor: banita » 18 lis 2008 12:25

reemigranci :)

MarcFloyd
Rezydent
Posty: 4971
Rejestracja: 31 sie 2007 12:27

Postautor: MarcFloyd » 18 lis 2008 12:30

ciiiii..... troll sie sploszy

ewazraju
Rezydent
Posty: 1579
Rejestracja: 16 wrz 2007 14:54

Postautor: ewazraju » 18 lis 2008 12:43

smutne ale prawdziwe.. :(

Usercostam
Rezydent
Posty: 5232
Rejestracja: 06 gru 2013 12:00

Postautor: Usercostam » 18 lis 2008 13:47

Mnie dziwi, ze w ogole ktos sie dal nabrac na te slaba propagande polskiego rzadu ;)

Tylko ciekawe tez, jaka te prace w biurze znalazla... bo np. moja kuzynka pracuje w sklepie w malym miasteczku i zarabia 1500... ale co z tego, ze musi mieszkac z rodzicami bo nie stac jej na wynajecie mieszkania ;)

Gonzo
Rezydent
Posty: 1000
Rejestracja: 31 sie 2007 00:12

Postautor: Gonzo » 18 lis 2008 19:39

Emigranci to ludzie pazerni.Chcą w krótkim czasie dorobić się majątku. Niby to wyjeżdżają "za chlebem" a marzą o wypasionej willi i Jaguarze.Na utrzymanie rodziny, edukację dzieci i inne wydatki spokojnie wystarcza i w Polsce no i żyje się w swoim kraju a nie w upokarzającej roli obywatela drugiej kategorii ale niektórzy tego nie rozumieją i godzą się na robienie z siebie "szmaty"bo życie widzą tylko przez pryzmat pieniądza.

Odnośnie powrotów pozwolę sobie zacytować bardzo ciekawy komentarz pewnego reemigranta.

10 powodów dla których wróciłem i nie pojade na pewno znowu:
1. Pogoda
Pada, deszcz, niby śnieg. Totalny brak normalnej zimy, brak możliwości wyjścia na sanki z dzieckiem. Brak klimatu świąt. Jednostajna listopadowa pogoda od października do końca marca wpływa o wiele bardziej depresyjnie niż widok ślicznie zaśnieżonych pól, parków w miastach, osiedli.

2. Święta
Nastrój świąt kreowany przez sieci handlowe już od początku października pozbawia je wyjątkowości. Dla wiadomości kogoś kto tam nigdy nie był: promocje świąteczne zaczynają się właśnie juz na początku października, a kończą tydzień po świętach. Brak klimatu Bożego Narodzenia - brak śniegu na przykład... ludzie, którzy w boże narodzenie wychodzą na imprezy, na dicho - tak jak w czasie odpowiednika naszych Zaduszek - halloween (!!) - są wtedy imprezy halołinowe... przesada.

3. Tępizna umysłowa obywateli UK
Mieszkałem w UK 4 lata w latach 2003-2007. Byłem obserwatorem tamtejszej młodzieży. Laseczki w zimie chodzące prawie nago po ulicach od dicho do dicho. Młode paniusie (16-19l.) z wózkami, a w nich ich rozwrzeszczane bachory kompletnie znerwicowane, bo przecież jakie matki takie dzieci. Reguła dzieci rodzą dzieci działa. Jadąc autobusem rozmawiałem pewnego razu z porządnie wyglądającym anglikiem, który przekonywał mnie że język angielski jest jednym z najtrudniejszych języków świata. Człowiek ten argumentował to tym, że w j. ang. słowo może mieć podobno nawet 16 znaczeń... Śmieszne. Nie pomogło nawet tłumaczenie zasad deklinacji, przypadków, osób, rodzajów osób (rozmawiam świetnie po ang. umiem tłumaczyć takie rzeczy tak żeby zrozumieli).

4. Broń Boże przed EDUKACJĄ tam
Miałem znajomych polaków uczących w tamtejszych szkołach. Nie będę się rozwodził bo to jest fakt powszechnie znany. Generalnie u nas średnio sprytny czwartoklasista potrafi np. z matematyki więcej niż przeciętny "pupil" szkolny w wieku 15 lat z tego samego przedmiotu. Jak oglądałem tamtejsze podręczniki miałem wrażenie, że to jest dla dzieci specjalnej troski, a nie dla przeciętnych ludzi.

5. Funt szterling
Spada i będzie spadał. To prawda że tam za 5 funtów (powiedzmy godzina pracy bo nie wiem ile teraz jest pewnie coś około 5,7/h). W każdym razie za 5 funtów można już coś kupić. Np. składniki na obiad dla jednej osoby, Ew. full zestaw w makdolcu. W Polsce na to trzeba pracować 3h (biorąc pod uwagę podstawę minimalną u nas 5 zeta płacą do 7 dla najniższej półki pracowniczej). ALE cóż tego jak spada ten funciak i prędzej czy później to się odczuje. Gabaryty fizycznej waluty to tak bzdurny argument że nie komentuje; dodam, że ja najczęściej płace karta, a ta jest wszędzie taka sama :)

6. Urząd skarbowy...
Nie rozliczałem się i nie zamierzam. Od tylu lat nikt się nie czepiał. Nic nie zgłaszałem. Uważam składanie wniosków abolicyjnych za martwy wymóg skoro i tak nie ma konsekwencji bo NIKT tego nei sprawdza. Tak zrobiło razem ze mną około 40 osób które znam i... nic. Nie widzę tu problemu. Nawet jak urząd dojedzie to składamy wniosek i już. Akurat lex retro non agit tu działa :) - na szczęście :) Więc stosuje się przepisy wstecz.

7. PKP vs. BNR (mój własny skrót - britisz naszynal rejlłejs - sory za ponglisz ale olewam pisownie po angielsku :D )
Nie interesuje mnie syf na stacjach. w pociągach jest tłoczno to fakt. W 2giej klasie, ale mamy intercity - tam jest luz - mało ludzi i nie ma syfu. Cena wysoka, ale w uk z Manchesteru do Londynu za bilet PŁACISZ KOŁO 100 FUNTÓW!!! no sory nawet w uk to jest już kawał kasy! Wole mimo wszystko nasze IC z ich cenami.

8. Segregacja
Śmieciowa - w lublinie na przykład jest frakcja sucha. Dopiero raczkuje, ale czego oczekujemy od 19 letniego Państwa (liczę od '89). Brak segregacji jest wygodniejszy.
Co mnie cieszy w pl to brak innych nacji. Brzmi okrutnie, ale moim zdaniem o rasizmie, segregacji i liberalnych poglądach na ten temat powinny się wypowiadać osoby, które zetknęły się dłużej z muzułmanami, arabami, innymi Irakijczykami, Chinolami, Pakolami etc. - ja WIEM że w każdej nacji jest elita i ta w Polsce najczęściej jest możliwa do spotkania, ale ja miałem do czynienia z normalnymi ludźmi z ww. nacji i uwierzcie mi, że różnice kulturowe są tak duże, że... ech... cieszę się że w PL nie ma ich i mam nadzieje że długo nie będzie. Dla mnie Pakole, Irakijczycy i im podobni to fałszywce na maksymalni. Takie mam zdanie bo miałem wiele sytuacji gdzie wyszło szydło z worka.

9. 02 i arena łemblej
O2 - jak najbardziej jako siec komórkowa - wygodna, logiczna itp. :))) w tym sensie się zgodzę.
arena...? - ceny biletów w dwie strony można dorwać za 300-400 zł więc sobie polecę jakbym chciał iść na mecz. Codziennie nie uczęszczam i chyba nikt z was, więc argument śmieszny.

10. Umywalki i 2 krany.
W praktyce: odkręcasz kran z zimną wodą- OK, odkręcasz kran z gorącą wodą - na początku ok, potem cieknie coraz cieplejsza, potem wrzątek, że można się oparzyć. Myjesz ręce latając dłońmi od lewej do prawej - tak aby najpierw nabrać zimnej wody, jak masz jedną rękę wolną bo się golisz to masz jedyną możliwość - zimną wodę. Największy absurd wg wielu polaków! Jak kraj z tak silną gospodarką może tak bezsensownie absurdalne rozwiązania ciągle wprowadzać - bo w nowym budownictwie ciągle TO JEST! (pomijam to, że dziwię się jak kraj z taką liczbą rozbestwionych po prostu głupich ludzi może mieć tyle kasy... przez kolonie dawniej??)

gherbid
Rezydent
Posty: 1506
Rejestracja: 16 kwie 2008 19:18

Postautor: gherbid » 18 lis 2008 20:20

Gonzo, nie wiem po co to wklejałeś?
Stek bzdetów.
1. Pogoda - ja jakoś nie narzekam. Lepsza taka pogoda, niż ta w kraju. Zresztą, na wybrzeżu śnieg znika równie szybko jak się pojawia.
Argument śmieszny - pogoda nie podnosi standardu życia.
2. Święta - Świąt nie obchodzi się w centrach handlowych i dyskotekach, tylko w domu z bliskimi.
Kolejny argument z pupy wyjęty.
3. Tępizna (raczej tępota) umysłowa - fakt, wielu ludzi w UK żyje w tzw dołku intelektualnym, ale w Polsce jest to samo. Opinia o społeczeństwie zależy od tego z kim się przebywa.
4. Edukacja. Fakt, tragiczna. Ale ja do szkoły nie chodzę, a nie każdy Polak tu mieszkający ma dzieci. Zresztą to tylko i wyłącznie od rodzica zależy jakie zainteresowania będzie miało dziecko i czy samo będzie potrafiło zaspokajać głód wiedzy.
5. Kurs funta mnie nie interesuje. Tak samo zresztą jak wielu normalnych ludzi mieszkających tutaj.
6. A to akurat argument za UK, a nie za Polską chyba.
7. Londyn - Manchester 100 funtów :lol: BREDNIE. 67 Funciaków, czyli nawet nie dzień pracy. A w Polsce za dniówkę gdzie można pojechać? Naturalnie pomijam fakt istnienia wygodnych miejsc w wagonach, ogólnej czystości, a o prędkości z jaką ta ciuchcia jedzie to już w ogóle nie wspomnę :lol:
8. Segregacja. :lol: Ja nie segreguję i jakoś żyję.
9. O2, dobra sieć komórkowa, nie narzekam. Wembley? :lol: Ten człowiek ma naprawdę płytkie horyzonty skoro to dla niego atrakcja warta wymienienia :twisted:
10. Faktycznie, makabra. Normalnie się wzruszyłem, ten argument mnie przekonał... Pakuję walizki i wracam do kraju gdzie w kranie jest mieszacz i mogę sobie ustawić temperaturę wody 8)

Wiesz co Gonzo, głupszy od makaka jesteś, skoro dajesz takie argumenty. Serio. Makak przynajmniej potrafi obrać banana stopami :lol:

Usercostam
Rezydent
Posty: 5232
Rejestracja: 06 gru 2013 12:00

Postautor: Usercostam » 18 lis 2008 21:43

Tamten komentarz ktos napisal podczas mocnego ucisku mohera na glowe. Starszym ludziom to normalne, ze radykalne zmiany nie beda pasowac.

Gonzo
Rezydent
Posty: 1000
Rejestracja: 31 sie 2007 00:12

Postautor: Gonzo » 18 lis 2008 23:46

Mam wrażenie, że ktoś tu nie chodzi twardo po ziemi.Nie zapomnę przy większej ilości wolnego czasu podsumować bzdetów pełnych optymizmu w wykonaniu Gherbida i dodam coś jeszcze np.to w jaki sposób Angole w dobie kryzysu psioczą na emigrantów choć do niedawna jeszcze zachwycali się tym faktem.Polak-chłopiec do bicia"

gherbid
Rezydent
Posty: 1506
Rejestracja: 16 kwie 2008 19:18

Postautor: gherbid » 19 lis 2008 06:56

To nie bzdety, tylko suche moje spostrzeżenia związane z wklejonymi przez ciebie głupotami. No ale skoro wg Kaprala np spędzanie Świąt z bliskimi jest bzdetem, to pozostaje mi tylko złożyć wyrazy współczucia :)

Poza tym rozbawiła mnie jedna rzecz. Artykuł o reemigracji bezlitośnie obnaża prawdę o Polsce. Innymi słowy, Gonzo, twoje bajki o dobrobycie w kraju były wyssanymi z palca kłamstwami.

Łapiesz? :)

banita
Rezydent
Posty: 7320
Rejestracja: 31 sie 2007 07:34

Postautor: banita » 19 lis 2008 08:34

gherbid juz wszystko ladnie podsumowal wiec ja dodam tylko jedno od siebie :)

Gonzo pisze:widok ślicznie zaśnieżonych pól, parków w miastach, osiedli.


:lol: :lol: :lol: slicznie osranych i obszczanych przez mase psow, spokojnie mozna dziecko puscic zeby sobie po sniegu pobiegalo, moze sie nie przewroci i nie wpadnie buzka prosto w kupe :lol: :lol: :lol:

gherbid jego mozna porownac do raczej banana a nie do makaka, makak to pare poziomow ewolucji za wysoko

Artur79
Rezydent
Posty: 2318
Rejestracja: 30 sie 2007 09:41

Postautor: Artur79 » 19 lis 2008 09:42

Gozno czy moglbys poprostu odniesc sie do artykulu Marca ? Bo to co robisz to przedszkole, czemu nie odniesiesz sie do puktów tam wymienionych i nie podasz konkretnych kontrargumentów, bo masz takie.. prawda ?:)
Ale skoro juz wkleiles ten swoj cytat, to czy ten pan pochwalil sie moze na jakim stanowisku pracowal w UK i ile zarabial ? Bo z tego co zauwazylem takie gorzkie zale produkuja ci którzy wrócili ze zmywaka i do swojej osobistej porazki dopisuja ideologie :)

kama15
Emigrant
Posty: 102
Rejestracja: 23 lip 2008 20:51

Postautor: kama15 » 19 lis 2008 12:22

A ja sie jeszcze czepie do tej nieszczesnej edukacji ;).
To glownie zalezy od podejscia rodzicow, jaka szkole wybiora. Jesli upra sie na moloch w dzielnicy, gdzie glownym zadaniem szkoly jest nauczyc dzieciaki mowic.czyta/pisac po angielsku i zapewnic im opieke, bo rodzicow przez pol doby nie ma w domu, a przez reszte czasu sa zbyt padnieci, by porozmawiac czy pomoc zrobic lekcje - to o czym mowa, w Polsce tez podobnie to wyglada.
Natomiast normalne szkoly ( i to nie wyznaniowe czy prywatne) organizuja duze wsparcie dla rodzicow, jak pomoc dzieciakom, jak do nich dotrzec, gdzie szukac pomocy. I to samo jest z dziecmi. Poza tym szkola uczy i promuje samodzielne myslenie, 6-latki swobodnie smigaja z czytaniem/pisaniem/liczeniem w obrebie 1000, zaczynaja dzielenie i mnozenie. Lekcje historii sa fantastyczne, czesto sa w formie inscenizacji z rolami dzieci, przy pomocy muzealnikow, w zabytkowych miejscach - o ile to bardziej zostaje w pamieci.
No i maly drobiazg - wyposazenie tych szkol, tablica interaktywna, rzutnik, programy edukacyjne, podzial w obrebie klasy na grupy w zaleznosci od predyspozycji uczniow i dostosowanie zadan do poziomu kazdej z nich...
Porownuje sposob nauczania dzieciakow moich znajomych w Polsce i mlodej tutaj i wiem jedno, ze szkola w UK to dobry wybor - oczywiscie przy naszym duzym zaangazowaniu.

MarcFloyd
Rezydent
Posty: 4971
Rejestracja: 31 sie 2007 12:27

Postautor: MarcFloyd » 19 lis 2008 12:37

Ze swojego doswiadczenia dodam jeszcze ze poziom studiow zawodowych jest w UK wyzszy. Lepsze jest tez podejscie zarowno wykladowcow (ktorzy w tym kraju sa DLA studenta a nie odwrotnie) jak i egzaminatorow (na egzaminie udostepnione sa roznego typu przydatne zmienne dane, ktore w Polsce trzeba bylo zapamietywac - progi podatkowe, procenty itp itd).
Do tego dochodzi brak idiotycznych i niepotrzebnych pi.erdolek, czyli przedmiotow niezwiazanych w zaden sposob z kierunkiem.

woo
Emigrant
Posty: 285
Rejestracja: 07 maja 2008 14:17

Postautor: woo » 19 lis 2008 16:02

Gonzo nie odpowie bo pewnie czym innym zajety.


Wróć do „Hyde Park”



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika. i 5 gości

cron