W moim przypadku sprawa byla prosta
Znalazlem sobie prace w pl, wzialem kredyt w banku, zeby moc sobie bezstresowo pozyc w Londynie przez dwa miesiace. Po dostaniu kredytu zwolnilem sie z pracy i kupilem bilet do londynu i laptopa.
W londynie znalazlem ogloszenie na sklepie ze ktos wynajmnie pokoj.
Dogadalem sie z Polka ze nie musze placic depozytu i sie wprowadzilem tego samego dnia.
Potem lazenie z laptopem po parkach i wysylanie CV, oczywiscie jako programista bo jakzeby inaczej
A w domu to rozprawy z polakami jaka ta uk beznadziejna, picie ciderka, jedzenie puszek z lidla i innych wynalazkow.
Po dwoch tygodniach zaczely sie telefony z agencji, ktorych za bardzo nie rozumialem... dlatego zaczalem juz z rana pic cider, zeby lepiej sie gadalo.
Po trzech tygodniach pierwsze interview, ktore nie poszlo, bo nie rozumialem co do mnie mowia... po kolejnym tygodniu nastepne. Tez za duzo nie rozumialem po angielsku, ale ujal ich moj optymizm i przeszlem na kolejny etap rekrutacji, po ktorym mnie zatrudnili.
Po drugiej wyplacie wynajalem sobie studio flat z agencji. Po trzeciej dowiedzialem sie ze przeszlem okres probny wiec zaczalem splacac juz kredyt. Po czwartej wyplacie kredyt splacilem w calosci.
I ZACZALEM ZYC!
to bylo dwa lata temu.